Zjazd 33 – Podłęż 2023

33 zjazd to kolejny powrót po latach na stare śmieci. Już kiedyś na moment przeprosiliśmy się z Rozalinem, do którego wróciliśmy po bardzo długim czasie. Podłęż to druga miejscówka, która na bardzo długo stała się domem dla naszej grupy. W roku 2020 powiedzieliśmy jednak „dość”, przyszedł czas na jakąś odmianę. Po dwóch latach zostaliśmy jednak zmuszeni do przeproszenia się z naszym domkiem pod lasem bo nie mogliśmy znaleźć niczego jednocześnie interesującego i wolnego. I tak w Podłęży stawili się: nocny, Mando, ingo, murarz, kirronik, evening, RyszarT, crusia, penny, kalbar, Damian i po raz pierwszy Szymas, łącznie 12 osób co sprawia, że to najmniejszy zjazd od 13 lat.

Podłęż to najlepsza miejscówka jaką mieliśmy przez te 19 lat spotkań ale jej minusem jest brak atrakcji towarzyszących temu miejscu. Stąd to trzydniowe spotkanie przesiedzieliśmy na miejscu na standardowych zjazdowych aktywnościach. Może z powodu mniejszej tym razem grupki, nieco więcej czasu spędziliśmy po prostu na rozmowach, wspólne wieczory wyglądały jak kiedyś, biesiadny stół, napoje i dyskusje. Czas na wszelakie gry zaskakująco mocno ograniczyliśmy. Pierwszego wieczoru odbyło się też obowiązkowe ognisko.

Drugi dzień zaczął się bardzo spokojnie i przyjemnie, pogoda nam znakomicie dopisała, spędziliśmy więc wspólnie sporo czasu przed domem na pogawędkach standardowo o popkulturze, życiu, pierdołach, prywatnych radościach i problemach. Mando, Szymas i RyszarT w pobliskim lesie nagrali pierwszy z kilku podcastów a następnie rozpoczęliśmy przygotowania do świętowania 21 urodzin serwisu StephenKing.pl. Cały dom znów został przyozdobiony balonami i napisami a Mando chyba po raz pierwszy sam bez niczyjej pomocy (no, z mikroskopijnym wkładem nocnego i Szymasa) przygotował tort (za co należą mu się gratulacje, bo smakował naprawdę dobrze).

Urodzinowy wieczór upłynął w bardzo przyjemnej atmosferze. Było zdmuchiwanie świeczek, wręczanie prezentów, wspólne biesiadowanie ale najważniejszą atrakcją było spotkanie z samym Stephenem Kingiem, który bawił się razem z nami i chętnie pozował do zdjęć 😉

Trzeci dzień to właściwie powtórka poprzedniego. Sporo czasu spędziliśmy przed domem, na grillu i rozmowach, nieco pograliśmy, między innymi pierwszy raz w planszówkę Lśnienie. Mando, Szymas i RyszarT, którym nigdy nie jest dość, nagrali kolejne podcasty do Radia SK i Konglomeratu podcastowego. Gdy dzień dobiegał końca rozpaliliśmy znów ognisko gdzie spędziliśmy przyjemne godziny na pogawędkach.

Ten zjazd ze względu na organizację na ostatnią chwilę był krótszy niż zazwyczaj. Ewidentnie brakowało jeszcze jednego dnia, smutno było tak szybko się rozstawać. Cieszy, że nadal dołączają nowe osoby, cieszy, że nadal lubimy spędzać ze sobą czas, cieszy też, że już zaczynamy organizować kolejne spotkanie 🙂

PS. Zauważyliście, że Stephen King ma ciągle ten sam wyraz twarzy?