King na spotkaniu związanym z musicalem „Ghost Brothers Of Darkland County”

24 maja w Atlancie odbyła się impreza zapowiadająca nowy sezon w teatrze Alliance, gdzie swoją premierę będzie miał musical Ghost Brothers Of Darkland County. Zgodnie z zapowiedziami pojawił się tam też Stephen King. Oto krótka relacja z tego wydarzenia:

Mistrz horroru wyznał, że był nieco przerażony stawieniem czoła pełnej widowni w Alliance Theatre podczas uroczystości  we wtorkowy wieczór. Czasami ludzie pytają co mnie przeraża powiedział Stephen King podczas pokazów przedpremierowych na sezon 2011-12 w Alliance. Cóż… takie sytuacje.
Tłum ryknął śmiechem i osławiony autor, który prawdę powiedziawszy wcale nie wyglądał na tak zdenerwowanego, rozluźnił się opisując początki Ghost Brothers of Darkland County, swój musical tworzony z Johnem Mellencampem, który będzie miał swoją opóźnioną, światową premierę w Alliance w kwietniu, a nawet świetnie imitował środkowozachodni, zachrypnięty głos Mellencampa, gdy wspominał piosenkarza-autora tekstów, zagadującego go więcej niż dekadę temu w celu nakłonienia do współpracy przy wywołującej dreszcze historii, którą usłyszał podczas wizyty w Indianie, w domku letniskowym, nad którego kupnem się zastanawiał.
Autor „Lśnienia” oczywiście opowiada to lepiej, ale w skrócie: „Darkland” jest historią o dwóch nastoletnich braciach, którzy wypili za dużo na tańcach, pojechali do chaty z dziewczyną i wypili jeszcze więcej, co skończyło się wypadkiem z bronią, który doprowadził do tragicznego rozbicia samochodu pędzącego do szpitala. Jak w większości opowieści Kinga, zgony są zaledwie częścią strasznego tła ukazującego wielowarstwowe, pełne skaz ludzkie relacje.

Stephen King zrelacjonował swoje pierwsze spotkanie dotyczące Ghost Brothers of Darkland County z Johnem Mellencampem.
Opowiedział mi historię. Zapewnił mnie, że jego historia jest prawdą. Mieszka w Indianie, w Bloomington. Jego żona zdecydowała, że kupią chatkę przy jeziorze i szukali w kilku miejscach. Weszli do pobliskiego sklepu, a właściciel powiedział „Wiecie, ten dom jest nawiedzony.” A John na to – „Co się wydarzyło?” I właściciel opowiedział, że w latach 50-tych dwóch braci, jeden 18-letni, a drugi 16-letni, poszło na potańcówkę z dziewczyną, która stała pomiędzy nimi. Miała 17 lat. Po tańcach wypili kilka drinków i zdecydowali, że pójdą do chaty przy jeziorze, która należała do rodziców chłopców. Tej samej, której kupnem był zainteresowany John. Na miejscu wypili jeszcze kilka drinków i starszy brat sprowokował młodszego. W chacie była strzelba – położył jabłko na czubku głowy i rzucił wyzwanie bratu, by ten je zestrzelił. Cóż, dzieciak prawdopodobnie nie zrobiłby tego, gdyby był trzeźwy, ale nie był. Tak więc wziął strzelbę, strzelił, jednak zamiast trafić w jabłko, trafił w głowę brata. Brat, który strzelił i dziewczyna wpadli w histerię ze zgrozy i strachu. Chwycili starszego brata, wsadzili go do samochodu i wyjechali stamtąd. Około pół mili dalej jechali już 80 mil na godzinę. Młodszy brat stracił kontrolę nad kierownicą, uderzył w drzewo i wszyscy zginęli. I wtedy John pomyślał – „Nie wiem, czy istnieją duchy, ale tu kryje się historia”. Przyszedł do mnie i powiedział (King śmieje się) – „Moglibyśmy zrobić z tego musical!” Odpowiedziałem – „Cóż John, bez dyskusji, nie będzie to 'My Fair Lady!’

Po tym spotkaniu Stephen King udzielił wywiadu, który można przeczytać tutaj.