Holly
|
||
OpisHolly Gibney powraca w wielkim stylu, tym razem w swojej własnej historii. Spotykamy ją w momencie, gdy zdążyła już przejść długą drogę – od „Pana Mercedesa”, w którym pojawiła się po raz pierwszy jako nieśmiała, ale odważna i szlachetna samotniczka, przez współpracę z Billem Hodgesem w „Znalezione nie kradzione”, do błyskotliwej, dzielnej detektywki z „Outsidera”. W Holly ekscentryczna śledcza musi zmierzyć się z parą genialnych, ale okrutnych przeciwników, którzy swoje tajemnice potrafią ukrywać jak nikt inny. Gdy Penny Dahl zwraca się do agencji Uczciwi Znalazcy z prośbą o pomoc w odnalezieniu jej zaginionej córki, Holly Gibney nie ma ochoty brać jej sprawy na swoje barki. Detektywka znajduje się w ciężkiej sytuacji – jej partner Peter jest ciężko chory, a poza tym niedawno zmarła jej matka, z którą wiązała ją skomplikowana relacja. Odpuściłaby tę sprawę, gdyby nie to coś w głosie zdesperowanej klientki. Coś, co nie pozwala jej odmówić i zmusza do wyruszenia na poszukiwania sprawcy. Holly nie wie jeszcze, że niedaleko od miejsca, gdzie zniknęła Bonnie Dahl, mieszka małżeństwo profesorów na emeryturze, osiemdziesięciolatkowie Rodney i Emily Harris. Z pozoru są typowymi przedstawicielami klasy średniej, zakochanymi w sobie staruszkami, jednak za drzwiami doskonale utrzymanego domu skrywają potworny sekret. Jak się okaże, Holly będzie musiała wykorzystać wszystkie swoje zdolności, by przechytrzyć bezwzględną i szalenie przebiegłą parę i odkryć prawdę – makabryczną, przerażającą i mrożącą krew w żyłach. |
||
|
||
Recenzja„Holly” to już szóste spotkanie z ulubioną w ostatnich latach bohaterką Stephena Kinga, którą powołał do życia w książce „Pan Mercedes”. Holly Gibney tak bardzo skradła serce swojego stwórcy, że pojawia się co chwila w kolejnej książce. I co więcej, pojawiać się będzie nadal. W swojej pierwszej książce była tylko dodatkiem, w kolejnych tomach trylogii – „Znalezione nie kradzione” i „Koniec warty” wyrastała już na bohaterkę coraz wyraźniejszą i ważniejszą. Dość zaskakującym okazał się fakt, że powróciła w powieści „Outsider”, ale tam też nie była na pierwszej linii. Stephen King coraz bardziej jednak rozwijał tę postać i coraz większym obdarzał ją uczuciem. W niemal mgnieniu oka skonstruował dla niej nową fabułę – „Jest krew, są czołówki” – gdzie uczynił ją już pełnoprawną, pierwszoplanową postacią. Wtedy kolejny raz wydawało się, że to już ostatnie z nią spotkanie, ale w kolejnych wypowiedziach autor wspominał, jak niezwykle ważną stała się dla niego Holly i nie potrafi od niej uciec. I tak, nie dość, że powstała kolejna opowieść z panią detektyw w roli głównej, to dodatkowo protagonistka została uhonorowana tytułem książki. Holly Gibney zaczynała w książkach detektywistycznych, jakimi była trylogia Billa Hodgesa. Kolejne odsłony to także ten gatunek ale już przemieszany przez autora z domieszką grozy i nadnaturalności. Nowa powieść także łączy te dwa gatunki, nie ma w sobie jednak nic paranormalnego a jednocześnie (a może właśnie przez to) ma najbardziej przerażających antagonistów. Jak bowiem wiadomo, to ludzie są największymi potworami na świecie. Gibney niechętnie ale jednak przyjmuje kolejne zlecenie, które dotyczy zaginionej nastolatki. W toku śledztwa okazuje się, że zaginięć młodych ludzi jest więcej, pojawia się też wniosek, że pewnie wszystkie te sprawy są powiązane. Jednocześnie obserwujemy drugą stronę, która odpowiada za zaginięcia. Początkowo King nie zdradza powodów porwań, gdy jednak czytelnik w końcu poznaje prawdę, dostaje piekielną fangę w brzuch. Zadaje tu autor mocny cios, który jest tym silniejszy, że nie mamy do czynienia z siłami nadprzyrodzonymi, jakimś wymyślonym stworem, niewytłumaczalnym zjawiskiem. I tak strona po stronie obserwujemy pracę Holly Gibney i jej mozolną drogę do prawdy. Ponownie pojawiają się z pomocą jej przyjaciele, rodzeństwo Robinsonów, którzy są już w nieco innych miejscach swojego życia, gdyż od kiedy ich poznaliśmy minęło parę lat. W tym miejscu pojawił się zgrzyt. King nagle poświęca dużo czasu Barbarze Robinson i ten wątek uważam za zbędny. Nie tylko nie był on dla mnie interesujący, ale wbrew temu co sobie mówiłem w trakcie lektury, wcale nie okazał się potrzebny do rozwiązania fabuły. A może coś przeoczyłem? Nawet jeśli by tak było, to uważam ten wątek za zdecydowanie zbyt rozbudowany. W mojej ocenie to minus tej powieści. Przeciwnicy Holly i sam zamysł na ich czyny to pomysł świetny. King bardzo tutaj trafił na moją niezwykle czułą strunę i z jednej strony stworzył mocno negatywne postacie ale z drugiej sprawił, że tak troszeczkę, odrobinę rozumiałem ich postępowanie. Nie to co robili oczywiście, ale dlaczego to robili. Pod tym kątem „Holly” bardzo mi się podoba, główny temat powieści i jej czarne charaktery to duża zaleta. Sama panna Gibney to też atut książki. Naprawdę fajnie obserwuje się tę postać i jej rozwój z książki na książkę. Z każdym spotkaniem widzimy jak się zmienia, jak dojrzewa, jak zwalcza różne swoje słabości i staje się coraz silniejszą kobietą i lepszą detektywką. Ta powieść to dobre zwieńczenie jej rozwoju i przygód. Jednak jak już wiemy, więź pomiędzy nią a jej ojcem, Stephenem Kingiem, jest silniejsza niż ktokolwiek myślał (włączając w to samego Kinga). I tak już niedługo, jeszcze raz spotkamy się z Holly. Osobiście nie mam nic przeciwko samej postaci, bardzo ją lubię od pierwszego spotkania, jednak mam ogromną nadzieję, że King pójdzie w nieco innym kierunku, bo kolejne śledztwo to jednak już za dużo. Czas na coś innego. „Holly” uważam za dobre zwieńczenie tego rozdziału w twórczości Stephena Kinga. Autor: nocny |
||
Inne wydania
2023 Prószyński i S-ka oprawa: miękka |