Baśniowa opowieść
|
||
OpisCharlie Reade to na pozór nastolatek jak każdy inny. Codzienność mija mu pod znakiem szkoły, treningów sportowych oraz spotkań z przyjaciółmi. Jego życie rodzinne dalekie jednak jest od sielanki. Od czasu śmierci matki Charliego, gdy chłopiec miał 10 lat, jego ojciec zaczął pogrążać się w rozpaczy i coraz większym uzależnieniu od alkoholu. Wszystko zmienia się, kiedy Charlie, już jako 17-latek, poznaje Howarda Bowditcha i jego pieska Radara. Na terenie jego posiadłości Charlie trafia bowiem na zamkniętą szopę, z której zaczynają dochodzić coraz głośniejsze dźwięki, przypominające… głosy z zaświatów. Jakiś czas później odkrywa, że tajemnicza szopa okazuje się portalem do innego wymiaru. Chłopak nie zdaje sobie sprawy, jak poważne konsekwencje będzie mieć zdobycie przez siebie wiedzy na temat skrywanego portalu. Czy uda mu się ocalić każdy ze światów przed złem i niebezpieczeństwem? |
||
|
||
Recenzja„Baśniowa opowieść” może być zaskoczeniem dla przeciętnego czytelnika od czasu do czasu sięgającego po książki Stephena Kinga, mającego ugruntowany wizerunek jego pisarstwa, czyli historie grozy rozgrywające się współcześnie w małych amerykańskich miasteczkach. Co prawda nowa powieść pisarza tak właśnie się rozpoczyna, jednak po dość długim wprowadzeniu gatunek zmienia się całkowicie. Nie jest to pole jakiego King nigdy nie dotykał, ale w swoim dorobku prawie osiemdziesięciu książek zrobił to zaledwie kilka razy. Zdecydowana część opowieści rozgrywa się nie we współczesnej Ameryce a w wymyślonym, baśniowym świecie, jaki jest domeną książek fantasy. Bardzo podobny zabiegł miał miejsce z książkami „Talizman” i „Czarny dom”, a w książce „Oko smoka” King stworzył powieść fantasy od początku do końca. Z jednej strony to bardzo fajne, że King nadal robi eksperymenty, porusza się po różnych gatunkach, pozwala sobie od czasu do czasu na odskocznię od tego, z czego jest znany. Z drugiej, osobiście nie jestem zbytnim entuzjastą wymienionych wcześniej powieści, nie dlatego, że nie lubię gatunku fantasy bo absolutnie tak nie jest, ale dlatego, że to fantasy u Kinga jest właśnie takie baśniowe, mam wrażenie skierowane do młodszego odbiorcy. Do książki nastawiony więc byłem z dystansem, nowy King więc radość i wyczekiwanie, ale jednak z myślą, że to nie będzie moja książka. Początek powieści to bardzo typowy styl Stephena Kinga, mamy małe miasteczko, mamy nastolatka jako głównego bohatera i ten początek czytało mi się fantastycznie. W pewnym momencie jednak stwierdziłem, że tak, jest super ale czas już przejść do dalszego etapu historii, opowieść zaczęła mi się troszeczkę dłużyć i chętnie tę część książki troszkę bym odchudził. Rozumiem, że King chciał porządnie nakreślić tło i zrobić grunt przed dalszą częścią, jednak wydaje mi się, że zaczął się trochę powtarzać i aż tak długie wprowadzenie nie było potrzebne. Gdy wkroczyłem już do tego tytułowego, „baśniowego” świata, szybko okazało się, że mój wcześniejszy dystans do tej książki nie był bezpodstawny. Tak właśnie zapamiętałem poprzednie wizyty w fantastycznych światach Kinga, nie jest to „Wiedźmin” Andrzeja Sapkowskiego, którego uwielbiam. Baśniowa kraina, do której wchodzi Charlie wydała mi się bardzo prościutkim światem, ubogimi peryferiami a nie pełnokrwistym, ciekawym światem bogatym w miejsca i ludzi. Gdy główny bohater dotarł do kresu swojej podróży wpadłem w konsternację bo została jeszcze połowa książki. Od tego momentu zaczyna się jakby druga historia i dzięki temu robi się znów ciekawiej. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że ta książka to jednak nie do końca taka ugrzeczniona historyjka dla dzieciaków i ten typowy King dał znać, że to jednak on jest autorem a jego znakiem rozpoznawczym jest groza. Książka robi się nieco brutalna, absolutnie nie jest już „baśniowo” a właśnie bardziej „wiedźmińsko”. W tej części książki znów pojawił się ten sam mankament co w pierwszej, Kingowi włączyło się gadulstwo i ponownie uznałem, że przydałby się tutaj ktoś odważny z nożyczkami. Autor wprowadza na scenę wiele postaci, wielokrotnie powtarza ich imiona ale bohaterowie ci nie są tak ważni by ich spamiętać. Jako, że akcja rozgrywa się w nietypowym dla Kinga anturażu, dostajemy mnóstwo opisów tego co otacza bohaterów, na pewno nie miałoby to miejsca gdyby miejscem akcji był nasz świat. W pewnym momencie poczułem, że trochę już tego za dużo. Na szczęście ponownie nadchodzi część książki, która wciąga mocniej i tak już jest do końca. Byłem zaskoczony jak szybko przeczytałem ostatnie sto stron biorąc pod uwagę jakie tempo miałem wcześniej. Kilka słów jeszcze o samym wydaniu książki. Zarówno w USA jak i w Polsce, książka wzbogacona jest o rysunki (tylko wersja w twardej oprawie). Stworzyli je Gabriel Rodriguez i Nicolas Delort. Kapitalny pomysł ubogacający książkę i dodający klimatu w podróży czytelnika przez kolejne strony. Rysunki rozpoczynają każdy rozdział, wykonane są ze starannością, wyglądają naprawdę bardzo ładnie. Ilustracje w książkach Kinga oczywiście już bywały wcześniej, ale jest to jednak wydarzenie sporadyczne a szkoda, bo ta książka ogromnie na nich zyskuje. „Baśniowa opowieść” to odskocznia od typowego Kinga i uważam, że jest to odskocznia pozytywna. Dobrze, że od czasu do czasu pisarz stara się zrobić coś chociaż nieco odmiennego, nawet jeśli zdecydowanie wolę te typowe historie w jego dorobku. Nowa książka nie jest tą, do której prędko wrócę, raczej minie sporo lat, ale momentami na pewno dostarczyła mi emocji i wzruszenia, bardzo polubiłem też głównego bohatera. Wydaje mi się, że „Baśniowa opowieść” pokazuje, że King nie ma żadnych problemów ani z wyobraźnią ani z warsztatem, które mogłyby się pojawić w związku z jego coraz bardziej zaawansowanym wiekiem. Także bez obaw czekam na kolejne lata i kolejne książki w bibliografii tego pisarza. Autor: nocny |
||
Inne wydania
2022 Albatros oprawa: miękka |
2022 Albatros oprawa: twarda |