Martwa strefa

Opis

Nauczyciel Johnny Smith (Christopher Walken) leży przez pięć lat nieprzytomny po ciężkim wypadku samochodowym. Gdy się budzi, życie jego zmienia się zasadniczo. Obdarzony „drugą twarzą” może przewidywać przyszłe wydarzenia. Dzięki temu darowi wie, że pewien polityk rozpocznie, jako prezydent USA, wojnę nuklearną. Postanawia temu przeciwdziałać. Jest to jedna z niewielu wiernych i doskonałych adaptacji filmowych Kinga.

Twórcy:

  • Reżyseria – David Cronenberg
  • Scenariusz – Jeffrey Boam

Występują:

  • Johnny Smith – Christopher Walken
  • Sarah Bracknell – Brooke Adams
  • Szeryf Bannerman – Tom Skerritt
  • Dr Sam Weizak – Herbert Lom
  • Roger Stuart – Anthony Zerbe

Info:

  • Tytuł oryginalny: The Dead Zone
  • Rok produkcji: 1983
  • Czas: 103 minuty
  • Sposób dystrybucji: kinowy

 

Galeria zdjęć:

Recenzja

David Cronenberg jest uznanym i cenionym kanadyjskim reżyserem filmów grozy. Jego produkcje, takie jak 'Videodrome’, 'Scanners’, czy 'The Brood’ zna niemal każdy szanujący się fan horroru. Filmy Cronenberga można kochać albo nienawidzić. 'Martwa Strefa’ powinna być wpisana do obowiązkowego kanonu Kingowych adaptacji, które trzeba obejrzeć. Swego czasu nawet sam Król wypowiadał się o tej produkcji w samych superlatywach, twierdząc jednocześnie, że dzieło Cronenberga należy do jego ulubionych ekranizacji filmowych.

John Smith (Christopher Walken) jest młodym nauczycielem angielskiego. Kocha swoją pracę, która daje mu wiele satysfakcji. Jego życie prywatne również pomyślnie się układa. Związek Johna z Sarą Bracknell (Brooke Adams) jest na jak najlepszej drodze. Czy można chcieć więcej? Los jednak chce, że John ulega groźnemu wypadkowi samochodowemu, w wyniku czego zapada na pięć długich lat w śpiączkę. Kiedy się obudzi do życia, odkryje nie tylko to, że rzeczywistość wokół niego się całkowicie zmieniła, ale również to, że on sam też się zmienił. Teraz Smith dzięki nowym zdolnościom potrafi przepowiadać przyszłość.

'Martwa Strefa’ została wyreżyserowana przez weterana kina grozy, Davida Cronenberga. Nic więc dziwnego, że otrzymujemy naprawdę solidne kino i co bardzo ważne, wierne treści książki Stephena Kinga. Kto liczy tutaj na jakieś Cronenbergowskie akcenty, czy 'udziwnienia’, ten może się zawieść, bowiem Cronenberg niemal od początku do końca tej produkcji trzyma się linii fabularnej wytyczonej przez powieść Króla. Można odnieść wrażenie, że więcej tutaj samego Stephena Kinga niż Davida Cronenberga.

'Martwa Strefa’ to zdecydowanie thriller z wątkami fantastycznymi niż rasowy horror. To także nie powinno być żadnym zaskoczeniem, ponieważ tak samo ma się rzecz z książką. Akcja bardzo szybko się tutaj rozkręca, przeskakując już po kilku minutach do momentu, w którym John budzi się ze śpiączki.

Aktorsko bardzo przekonujący jest Christopher Walken, który wcielił się w główną rolę. W zasadzie to jedyny aktor, który podołał moim oczekiwaniom. Nieco się zawiodłem na Brooke Adams, grającą Sarah i Martinie Sheenie w roli Grega Stillsona. Co prawda trudno się przyczepić tutaj do czegoś poważniejszego, ale zabrakło mi pewnej charyzmy w granych przez nich postaci. Ich gra była poprawna, ale trudno powiedzieć mi na ten temat coś więcej.

Mimo, że ekranizacja ta jest bardzo wierna powieści, to zabrakło mi tu wątku z wygraną na loterii, który jest obecny w powieści. Co prawda w książce jest to tylko epizod, jednak ma on swoją wartość. Zresztą w odpowiedniku literackim możemy znaleźć domniemania, jakoby wypadek Johna był ceną kuszenia losu, a wygrane pieniądze miałyby przynieść pecha. Pewne rzeczy zostały w adaptacji filmowej nieznacznie zmienione, jednak są to naprawdę szczegóły, które nie mają większego znaczenia na odbiór filmu. I tak na przykład w ekranizacji John ma wypadek w swoim aucie, podczas gdy w powieści jest pasażerem taksówki. Ponadto najbliższa obstawa Grega Stillsona jest w produkcji Cronenberga dużo bardziej cywilizowana. Nie zobaczymy tutaj zarośniętych harleyowców z ułamanymi kijami bilardowymi w tylnych kieszeniach spodni, choć przyznam szczerze, że bardzo na to liczyłem. Ciekawym zabiegiem jest również ukazanie ostatniej wizji Johna na temat ostatecznego losu Stillsona.

Mimo iż film jest dobry, to jednak brakuje mu trochę do powieści pod tym samym tytułem autorstwa Stephena Kinga. Trzeba jednak uczciwie powiedzieć, że jest to jedna z najlepszych i najwierniejszych adaptacji prozy Króla, a te dwie rzeczy nie zawsze idą ze sobą w parze.

Autor: Mario
Data: 19.09.2006