Dzieci kukurydzy
|
|||
OpisWspółczesne podejście do opowiadania Stephena Kinga „Dzieci kukurydzy” przedstawia wydarzenia, które doprowadziły do niesławnej masakry dorosłych przez ich dzieci w miasteczku Rhylstone. Eden (lat 12), sierota, którą opętał duch umierających pól kukurydzy otaczających miasteczko postanawia zemścić się na dorosłych, którzy poprzez swoje nieodpowiedzialne decyzje niszczą kukurydzę (a tym samym przyszłość dzieci). Bo (lat 18) równie zbulwersowana egoistycznym zachowaniem dorosłych postanawia przeciwstawić się Eden i jej radykalnemu planowi masakry każdego dorosłego w miasteczku. Chaos i zamęt prowadzi Bo i Eden do ostatecznego starcia a los wszystkich i wszystkiego leży w ich rękach. |
|||
Galeria zdjęć: |
|||
Recenzja„Dzieci kukurydzy” to swoisty fenomen na polu ekranizacji twórczości Stephena Kinga. Krótkie opowiadanie sprzed ponad czterdziestu lat niezmiennie wzbudza zainteresowanie kolejnych filmowców. Na przestrzeni dekad powstają kolejne i kolejne filmy oparte o pomysł Kinga na miasteczko, w którym mieszkają same dzieci, w którym zaginęli / zginęli dorośli, i w którym istnieje kult czegoś nadprzyrodzonego. Opowiadanie całkiem udane i ciekawe przedstawia czytelnikowi miasteczko Gatlin już w momencie gdy znajdują się w nim tylko dzieci i nastolatki. Ani ekranizacje ani kolejne sequele, często nie mające wiele wspólnego z pierwowzorem, nie przedstawiły genezy całej sytuacji w miasteczku. W końcu po wielu latach Kurt Wimmer sięgając po prawa do tekstu Kinga postanowił zamiast kolejnej wersji tego samego zrobić prequel, pokazujący jak doszło do tego, że z miasteczka Gatlin zniknęli wszyscy dorośli. Wimmer, scenarzysta i reżyser w jednym, rozpisał historię ignorując postacie dziecięce wstępujące u Kinga. Tutaj głównymi bohaterami są dziewczyny, co przed seansem sugeruje, że albo będzie to znów film nie do końca zgodny z opowiadaniem, albo między prequelem a opowiadaniem nastąpi jakiś odstęp czasu. Jak się okazuje, właściwą jest opcja druga co (jakże to zabawne) otwiera pole na kolejne scenariusze, które można umieścić pomiędzy tym filmem a oryginałem. Na szczęście wszystko wskazuje na to, że fala kolejnych produkcji właśnie się zakończyła, bo zaraz po nabyciu praw do opowiadania przez Kurta Wimmera po wielu latach wróciły one do Stephena Kinga. Stąd też wynika fakt, że omawiany film kręcono wiosną 2020 roku podczas wybuchu Covid 19 gdy wszystkie inne prace na planach filmowych zostały wstrzymane. Wimmer aby zdążyć ze zrobieniem filmu przed wygaśnięciem praw musiał zmagać się ze wszystkimi obostrzeniami jakie wtedy wprowadzono, co zresztą kończyło się wizytami policji na planie. W moim odczuciu prequel „Dzieci kukurydzy” trochę obnażył słabość pomysłu Kinga, bo gdy oglądam to jak i dlaczego dzieci pozbywają się dorosłych, widzę brutalnie wyraźnie, że punkt wyjściowy w opowiadaniu chwieje się na glinianych nogach. Oczywiście, ktoś inny mógłby przedstawić tę historię inaczej, ale też trudno mi sobie wyobrazić wiarygodną genezę zamysłu Kinga. I to jest w moich oczach głównym problemem i wadą filmu. Po prostu dziaciakom przychodzi absurdalnie łatwo pozbycie się dorosłych, niby wszystko jest logicznie uzasadnione ale jednak trudno mi sobie wyobrazić jak dokładnie mogłaby przebiec cała akcja. Scenarzyście i reżyserowi może także bo w filmie brakuje kilku scen, które właśnie by to pokazały. Wimmer być może nie wiedział jak poradzić sobie z tym, że większość dorosłych ma jednak naturalną przewagę nad mniejszością dzieci i poszedł na scenariuszowe skróty. Z drugiej strony muszę powiedzieć, że reżyser stworzył fajny klimat, zdjęcia, scenografia, kolory tworzą świetną atmosferę. Główne aktorki to także mały plusik filmu, zarówno Elena Kampouris jak i Kate Moyer poprawnie odegrały swoje role, Moyer potrafiła wzbudzić we mnie irytację czy leciutki strach, a Kampouris to najprzyjemniejszy element tego obrazu. Całości klimatu dopełnia udana ścieżka dźwiękowa, także od strony technicznej większych zarzutów nie mam, poza naprawdę słabymi efektami specjalnymi pod koniec filmu. Nowe „Dzieci kukurydzy” to mocno średni film, jak zresztą niemal wszystkie bazujące na tej historii. Jednak ogromnym plusem dla mnie jest fakt, że nie jest to kolejna ekranizacja ani tym bardziej sequel nie mający nic wspólnego z tekstem Stephena Kinga. Na pewno można było go zrobić lepiej, inaczej, zarówno na poziomie scenariusza jak i reżyserii ale i tak jest lepiej niż się spodziewałem. Autor: nocny |
|||