Rodzaje kreacji walki dobra ze złem w twórczości Stephena Kinga

Motyw walki dobra ze złem jest bardzo mocno wyeksploatowany w literaturze. Można nawet powiedzieć, że to drugi (zaraz obok miłości) najczęściej pojawiający się w niej temat przewodni. Sięgają po niego pisarze wpisujący się w nurt literatury pięknej, a także twórcy beletrystyki. Każdy stara się wnieść coś nowego, ukazać własną wizję, która mimo znanych chwytów będzie miała w sobie odrobinę świeżości i zachęci nie tylko do przeczytania książki, ale i do zwrócenia uwagi na to, że przecież taka walka ma miejsce cały czas, nie tylko w fikcyjnych opowieściach. Spośród współczesnych autorów popularnych żaden nie zdaje sobie z tego sprawy tak dobrze, jak Stephen King. Można powiedzieć, że pieniądze które zarobił, to owoce ciągłego opowiadania o zmaganiu się tych dwóch sił. Wynika to po części z gatunku, na obrzeżach którego King się porusza (i z którego się wywodzi), ale nie tylko. Ta fascynacja bierze się przede wszystkim z prywatnych zainteresować Kinga, którego nieodmiennie intryguje reakcja ludzi na takie potyczki. Świadczy o tym choćby fakt, że spośród całej bibliografii Króla bardzo trudno jest wskazać tekst nieporuszający niniejszej tematyki. Z tego powodu nie będę się skupiał na każdej powieści i opowiadaniu, postaram się za to przybliżyć rodzaje walki dobra ze złem, które pojawiają się w twórczości Kinga.

Będąc pisarzem tak płodnym, trzeba starać się, aby kolejne powieści nie były autoplagiatem. Oczywiście mogą poruszać te same motywy, ale powinny być różnie przedstawiane. Inaczej czytelnik po trzecim, czwartym razie przestanie darzyć twórcę szacunkiem. Stephen King musi doskonale zdawać sobie z tego sprawę, ponieważ mimo częstego powtarzania różnych motywów (bohater pisarz, walka dobra ze złem, strachy dzieciństwa itp.), nie popada w autokopiowanie – przynajmniej nie tak bardzo, aby znużyć, zniechęcić odbiorcę. Dlatego też przewijające się w jego powieściach motywy walki dobra ze złem różnią się od siebie. Pierwszym, najbardziej charakterystycznym, są zmagania między siłami ponadnaturalnymi. Przykładem może być „Bastion”, gdzie ludzkość po zagładzie gromadzi się w dwóch obozach. Pierwszemu przewodzi Matka Abigail, która stanowi na Ziemi przedstawicielkę sił dobra i to właśnie przy niej zbierają się ludzie o „czystym sercu”. Zło również ma swojego pomazańca w postaci Randalla Flagga. Obydwie postaci obdarzone są mocą niedostępną zwykłym śmiertelnikom. Niemniej możliwości Matki Abigail prezentują się skromniej, niż te którymi dysponuje Flagg. Skąd taka dysproporcja? Przede wszystkim z chęci wyraźnego zaznaczenia różnic. Wg Kinga (w „Bastionie”) dobro jest znacznie subtelniejsze, niemal nieśmiałe, zgłasza się po ludzi snami obiecującym pomoc, które dają nadzieje na rozpoczęcie nowego życia. Z kolei zło jawi się jako siła nachalna, epatująca w marzeniach sennych groźbą (jeśli do nas nie dołączysz, zostaniesz zgładzony). Różnice widać także w kreacji Matki Abigail i Randalla Flagga. Matka jest osobą głęboko wierzącą, pokorną i wyrozumiałą. Flagg natomiast nie wybacza, ucieka się do podstępów, przemocy i często (gdy coś idzie nie po jego myśli) wpada w szał. Książki, w których również pojawia się podobna stylizacja, to m.in. „Talizman”, „Czarny dom”, „Oczy smoka” oraz saga o „Mrocznej Wieży”.

Znacznie częściej u Kinga pojawia się motyw jednostki lub grupy ludzi walczących ze złem, przyjmującym postać nadnaturalną. Tę kategorię można podzielić na co najmniej trzy dodatkowe. Na przedmioty będące we władaniu jakiejś mocy, na istoty przyjmujące postać człowieka (lub były nim kiedyś, zaliczają się tutaj również duchy) oraz na sytuację, w których ludzie muszą zmierzyć się z siłą bliżej nieokreśloną.

Po raz pierwszy z takim stanem rzeczy mamy do czynienia w „Miasteczku Salem”, gdzie grupa śmiałków staje naprzeciw wampirom. W powieści tej bardzo silne są konotacje religijne, szczególnie w postaci rozświetlających się krzyży, czy w trakcie potyczki ojca Callahana z Barlowem. Niemniej dobro w wydaniu ponadnaturalnym nie ingeruje w poczynania bohaterów. Zło natomiast korzysta ze wszystkich potęg, jakimi zostało obdarzone. Podobnie jak w „Bastionie” można je odebrać jako moc silniejszą, bardziej zdeterminowaną. Jednak dobro, mimo swojej subtelności, również nie jest bezbronne. Jego moc stanowią ludzie, którzy dzięki wierze i wytrwałości są w stanie przeciwstawić się wampirom. W „Miasteczku Salem” można doszukać się dosyć ciekawej symboliki, w której m.in. osoby zmieniające się w nieumarłych to odpowiednik ludzi złych, których ilość na świecie ciągle wzrasta. Natomiast grupa z nimi walcząca to przeciwieństwo. Znacznie mniejsze ilościowo, jednak bardzo wydolne jakościowo. Innym przykładem książek Stephena Kinga, w których ludzie zmagają się ze złem (pod postacią człowieka lub od niego się wywodzącym) to m.in.: „Lśnienie”, „Sklepik z marzeniami”, „Worek kości” itd.

Jeśli chodzi o kategorię walki dobra ze złem, w której ludzie stają naprzeciwko przedmiotów będących pod wpływem sił nieczystych, to po raz pierwszy można zaobserwować coś takiego w opowiadaniu „Magiel” ze zbioru „Nocna zmiana”. W tym samym zbiorze znajdują się jeszcze dwa teksty, wykorzystujące podobny motyw – mianowicie „Ciężarówki” oraz „Pole walki”. Powieściami wpisującymi się w ten kanon są „Christine” i „Buick 8”. Obydwie w nieco inny sposób opowiadają o nawiedzonych samochodach. Nie są to jedyne przykłady tekstów wykorzystujących tę kategorie – King wielokrotnie przypisywał złe moce do najróżniejszych maszyn, urządzeń czy zabawek. Bardzo lubi straszyć czytelników przedmiotami.

Teraz pora przejść do jednego z dwóch ulubionych przez Kinga motywów, czyli do walki człowieka ze złem w postaci bliżej niesprecyzowanej siły, przyjmującej najróżniejsze formy. Pierwszą pozycją, jaka od razu nasuwa się na myśl, jest „To”. Książka opowiada o tym, jak grupa dzieci (a później dorosłych) staje naprzeciwko potwora, potrafiącego przyjąć dowolny kształt. Zazwyczaj pokazuje się jako klown, przez co można by tę powieść przypisać kategorii, w której umieściłem „Miasteczko Salem”. Jednak umiejętność dowolnej kreacji, a także sceny finałowe, pokazują, że Pennywise, to siła bardziej złożona i zarazem mniej określona. W tym wypadku potwór po prostu porusza się na wielu płaszczyznach. Niestety, bohaterowie ponownie zdani są wyłącznie na wiarę i determinację. Przykładami kilku innych opowieści, które można tutaj zaliczyć są: „Desperacja”, „Regulatorzy”, „Cmętarz zwieżąt”, „Bezsenność”, „Ręka mistrza”, „Historia Lisey”, „Czarny lud”, „Crouch end”, „1408”, „Pokochała Toma Gordona” itd.

Do powyższego wyboru można utworzyć jeszcze jeden rodzaj motywu, wykorzystywanego przez Kinga. Mam na myśli walkę człowieka ze złem, które pojawia się pod postacią Obcych. Stephen King podejmuje ten wątek w dwóch powieściach – „Stukostrachach” i „Łowcy snów”. W tym wypadku siła nie pochodzi od ludzi, a od bliżej nieznanej cywilizacji. Można więc powiedzieć, że też jest to niejako moc nieokreślona.

Pora w końcu przejść do rodzaju walki dobra ze złem, która wg mnie najbardziej fascynuje Króla. Mam na myśli zmaganie się człowieka z człowiekiem, a także z własnymi demonami (szaleństwem?). Zdecydowanie najczęściej pojawiający się motyw, pisany zgodnie z dewizą, że straszy najbardziej to, co dotyczy nas samych. Pojawia się już w pierwszej powieści Kinga, gdzie nastoletnia Carrie staje naprzeciwko swoich kolegów i koleżanek ze szkoły, wykorzystując w tym starciu moc telekinezy. W niewydanym u nas „Rage” mamy do czynienia z opowieścią o nastolatku, który pewnego dnia bierze za zakładników swoją klasę. Oczywiście czyny Carrie i Charlesa Deckera nie są moralnie dobre. Nie oznacza to jednak, że obydwie postacie trzeba zdefiniować jako złe. Carrie wpadła w szał w momencie, gdy na balu oblano ją świńską krwią (poza tym była szkolnym popychadłem), więc de facto stanowi symbol wszystkich poniżanych nastolatków, których otoczenie traktuje z pogardą. Więc Carrie jak najbardziej można określić jako stronę dobrą, a która (przez posunięcie się do czynów moralnie nieakceptowanych) doprowadza do swojego upadku. Z Charlesem Deckerem sprawa ma się trochę inaczej. Jego motywacja nie wynika z tych samych powodów, co motywacja Carrie. Dodatkowo, początkowe postępowanie Charliego nie pokazuje, aby miało cokolwiek z dobrem wspólnego. Niemniej im głębiej wnika się w opowieść, tym bardziej widzi się, że celem Deckera nie jest morderstwo samo w sobie, a otworzenie umysłu swoim koleżankom i kolegom. Sięgając po sposoby moralnie naganne, skazuje siebie na potępienie, ale co istotne – zamysł odnosi skutek. Na przykładzie tych dwóch powieści widać, iż King to zwolennik kary za czynienie zła, nawet jeśli wynika z dobrych zamysłów lub gdy zostajemy sprowokowani do sięgnięcia po drastyczniejsze środki.

Oczywiście nie są to jedyne opowieści, w których King porusza ten motyw. Walka człowieka z innymi przedstawicielami swojego gatunku, widoczna jest także w „Martwej strefie”, „Podpalaczce”, „Ostatnim bastionie Barta Dawesa”, „Uciekinierze”, „Misery”, „Dolores Claiborne”, „Grze Geralda”, „Rose Madder” (tutaj znaleźć można jedną z najlepszych kreacji czarnego charakteru u Kinga), „Komórce”, „Blaze”. Książką, która zdecydowanie najlepiej analizuje niniejszy aspekt, to „Wielki Marsz”, gdzie idealnie pokazano rywalizację międzyludzką, a także co czeka człowieka za nie dostosowanie się do zasad/norm (w tym wypadku była to kulka w łeb). Dodatkowo motyw ten pojawia się w różnych opowiadaniach, które Stephen King popełnił w trakcie kariery pisarskiej.

Jeśli chodzi natomiast o walkę człowieka ze sobą samym (bitwa o to, czy będzie się po stronie dobrej czy złej), to bibliografia Króla również dostarcza nam wielu ciekawych przykładów. Przede wszystkim wspomnieć trzeba o „Mrocznej połowie”, która idealnie pokazuje dualistyczność natury człowieka i walkę o to, po której ze stron pozostać. Oprócz tego ciekawą wariacją na ten temat jest opowiadanie „Szkoła przetrwania”, gdzie bohater ma do wyboru śmierć dobrą (z głodu) lub jedzenie własnego ciała, co równa się niejako z samobójstwem (i dewastacją boskiej kreacji), a tym samym ze złem. Oczywiście jest to także świetna opowieść o tym, co człowiek gotów zrobić w sytuacjach ekstremalnych.

Ostatnią, o której wypada wspomnieć, to kategoria którą pozwolę sobie nazwać „Inne”. Zaliczyłbym do niej „Cujo” (gdzie ludziom przyjdzie zmagać się z chorym na wściekliznę psem), „Zieloną milę” (gdzie człowiek dobry, obdarzony niezwykłą mocą zostaje oskarżony o morderstwo), „Zdolny uczeń” (gdzie pokazane jest, z jaką łatwością zło opanowuje duszę człowieka), „Ciało” (o tym, jak ludzie – dzieci – mogą się zjednoczyć, aby dokonać czegoś dobrego) itd., itp.

Żeby nie było zbyt łatwo, to pod koniec zestawienia trzeba wspomnieć, że większość książek Kinga bierze na warsztat przynajmniej dwa wyżej wymienione motywy. I tak w „Bastionie” mamy (jak już wspominałem) walkę dobra ze złem w postaci dwóch sił ponadnaturalnych, ale jednocześnie towarzyszy im zmaganie się ludzi z innymi przedstawicielami gatunku, a także walka człowieka ze samym sobą (postać Śmieciarza). W „Miasteczku Salem”, oprócz walki ludzi ze złem w wydaniu ponadnaturalnym, występuje także element potyczki człowieka z własnymi demonami (ojciec Callahan). Przykłady można by mnożyć i mnożyć, ale faktem jest, że sprawa ma się podobnie w pozostałych książkach i opowiadaniach. Stephen King nigdy nie skupia się wyłącznie na jednym sposobie przedstawienia walki dobra ze złem. W każdej opowieści przenikają się one ze sobą, przez co są wielopłaszczyznowe i kompletne – doskonale widać to w sadze o „Mrocznej Wieży”. Oczywiście w tych wszystkich kreacjach (w każdej książce i opowiadaniu) można doszukać się najróżniejszych rzeczy, znaleźć szereg symboli, wskazówek i odniesień (szczególnie biblijnych, których multum pojawia się u Kinga). Z tego, co widziałem, są ludzie piszący długie opracowania, a nawet pracę doktorskie o tym. Osobiście pozwolę sobie tym razem nie zagłębiać się aż tak bardzo w tę tematykę. Wydaje mi się, że na początek krótka charakterystyka i kilka przykładów walki dobra ze złem u Stephena Kinga wystarczą.

Resztę zostawiam Wam. Ponieważ cała przyjemność w obcowaniu z prozą Stephena Kinga tkwi właśnie w samodzielnym odkrywaniu poszczególnych smaczków, jakie pojawiają się w jego opowieściach. Do czego niniejszym zachęcam 🙂

 

Autor tekstu:
Gage

2009 r