Zjazd nr 22 – Kisielany 2013

22 Zjazd miał być troszeczkę nietypowym spotkaniem. Akurat teraz przypadały kolejne urodziny serwisu StephenKing.pl i jak co roku miał być tort, toasty i ogólne świętowanie. Tymczasem sytuacja osobista Mando wykluczała go z wyjazdu, bo właśnie mniej więcej w tym okresie małżonka Jula miała rodzić. Obchody urodzin serwisu bez jego założyciela to raczej słaba impreza. Co więcej, to miał być pierwszy zjazd w ogóle bez obecności Mando, który do tej pory był jedyną osobą, która nie opuściła jeszcze żadnego spotkania. Z żalem ustaliliśmy datę, miejsce i 1 maja stawiliśmy się w Kisielanach. Dotychczas Penny robił nam niespodzianki, już kilkukrotnie nie zapisywał się na zjazd tylko ot tak, po prostu nagle zjawiał się nie wiadomo jak i skąd na miejscu. Od kilku lat wspominamy jeden z rozalińskich zjazdów kiedy to niespodziewanie w drzwiach pojawił się Penny z cygarem w zębach oświadczając, że nie mógł przepuścić imprezy i przyleciał samolotem. Tym razem ogromną niespodziankę sprawił nam Mando, który 1 maja po wizycie z żoną u lekarza dostał informację, że narodziny nie nastąpią w ciągu kilku najbliższych dni i wsiadł w najbliższy autobus, następnie pociąg i 2 maja z samego rana witał się kolejno z każdym, kto zwlókł się z łóżka. Jeśli mowa o liście obecności, to warto nadmienić, że ten zjazd to kilka powrotów. Po 7 latach nieobecności na zjazd przyjechała Miśka, po 5 latach zjawiła się ofca a po 3 latach wrócili Tenar i zonkinho. Mieliśmy też trójkę debiutantów – Regan, Piotrka i Jacka. Na 22 zjeździe było nas łącznie 16 osób: nocny, Mando, ingo, crusia, Piotrek, Faay,Pavel, ofca, Miśka, Tenar, Jacek, kirronik, Tathagata, zonkinho,Regan i Penny.

 

Miejscówkę dobraliśmy pod kątem majówki, czyli spędzenia jak największej ilości czasu na powietrzu. Wybraliśmy więc Kisielany gdzie do dyspozycji mieliśmy dwupiętrowy dom z salonem, boisko do siatkówki, badmintona, stół do ping-ponga, cymbergaja, trampolinę, staw z łódką, miejsce na ognisko, altanę z miejscem do grilla i kajaki. Miało być pięknie ale nie do końca się udało bo ktoś przekręcił wajchę i w tym roku pogoda robi sobie z nami co chce. Już pierwszego dnia gdy tylko zaczęliśmy rozpalać ognisko pojawił się deszcz. Nie ulegliśmy jednak i udało nam się zjeść pieczone kiełbaski do końca. Pogoda jednak miała planować nam kolejne dni i decydować co możemy robić a czego nie. Wieczory więc spędzaliśmy w domu, zalegając w salonie. Ten zjazd dość mocno obfitował w różnego rodzaju gry. Mieliśmy kilka planszówek, karcianek, scrabble czy jengę. Oczywiście nie brakowało toastów za Kinga, tym razem opijaliśmy kolejne odcinki serialu 'Pod kopułą’.

 

11 urodziny serwisu StephenKing.pl uczciliśmy zwyczajowo tortem, który powstał dzięki Mando i Tathagacie. Jako, że to Mando zawsze odpowiedzialny był za oprawę wizualną a założenie było takie, że nie będzie go na zjeździe, nie mieliśmy przygotowanej żadnej ilustracji na tort, jak to bywało w ostatnich latach. Wrócliśmy zatem to amatorki i ręcznie narysowaliśmy symbol KA. Efekt może nie powalał ale wyszło chyba jednak bardzo przyzwoicie. Było śpiewane „sto lat”, były toasty i nasiadówa do bardzo późnych godzin. Cieszy, że był to kolejny zjazd, na kórym podtrzymaliśmy odnowioną tradycję naszych pierwszych spotkań kiedy to poranek witaliśmy przy stole a nie w łóżkach.

 

Nienajlepsza pogoda nie pozwoliła nam na zrealizowanie jednego z punktów zaplanowanych wcześniej, czyli spływu kajakowego. Mimo wszystko jednak dużo czasu spędziliśmy przed domem rozgrywając sporo meczy w ping ponga i cymbergaja. Ogromny zielony teren pozwalał na spokojny, błogi relaks, który urozmaicaliśmy spacerami czy piwkiem w łódce. Ostatni wieczór urozmaiciliśmy filmem. Kolejny raz ingo polecił nam coś mocno specyficznego – 'Movie 43′. Film ten idealnie nadaje się właśnie na wspólne oglądanie przy piwie, jest tak specyficzny i dziwaczny, że normalny seans prawie na pewno skończyłby się przez wielu wyłączeniem przed czasem. My bawiliśmy się całkiem nieźle.

22 Zjazd to chyba najlepsza miejscówka jaką mieliśmy przez te wszystkie lata. Mieliśmy tu wszystko czego potrzeba na zjeździe. Towarzysko było też znakomicie, od niespodzianki Mando, przez stałych bywalców, którzy znów mogli spędzić kilka dni razem, po powroty i debiuty. Nie wszystko wyszło tak jak mogłoby, zjazd okazał się niezwykle spokojny ale zdecydowanie było to udane spotkanie. I najpewniej nie ostatnie w tym miejscu. Także do zobaczenia!