Zjazd 35 – Licheń Stary 2025

Na kolejny, trzydziesty piąty już zjazd, znów wybraliśmy nową miejscówkę. Tym razem padło na środkową część kraju, spotkaliśmy się w miejscowości Licheń Stary, w obiekcie o uroczej nazwie Bylew Zacisze. Dom wraz z terenem wokół niego wydawał się idealny pod kątem naszych potrzeb i upodobań i faktycznie, już kilka minut po przyjeździe powiadomiliśmy osobę, która nas przyjęła i oprowadziła po całym obiekcie, że zaklepujemy to miejsce na kolejne lata. Piękny duży dom, salon z kominkiem, kanapami i stołami, obszerna kuchnia, rozległy zielony teren z jeziorkiem, altaną i miejscem na ognisko sprawiły, że zauroczyliśmy się natychmiast Aż szkoda, że było nas tak mało, bo to nasze najmniej liczne spotkanie z dotychczasowych. Łącznie było nas tylko 10 osób: nocny, Mando, ingo, RyszarT, Szymas, Crusia, murarz, kirronik, kalbar i evening (która przyjechała niezapowiedziana dopiero ostatniego dnia, stąd jej brak na zdjęciu grupowym).

Pierwszy dzień, jak to zwykle bywa, to leniwe pogaduchy i oczekiwanie na kolejne przyjeżdżające osoby. W tym roku pogoda nam dopisała, więc sporo czasu spędziliśmy przed domem przy szklaneczkach i rozmowach. Rok temu nasze spotkanie wyróżniało się tym, że niemal w ogóle nie graliśmy w planszówki i karcianki. Ten zjazd już pierwszego dnia zapowiadał się być przeciwieństwem, bo już tego wieczora na stole pojawiły się gry. A tych było w tym roku wyjątkowo sporo i niemal wszystkie związane ze Stephenem Kingiem. Mieliśmy dwie gry inspirowane „Lśnieniem”, trzy związane z powieścią i ekranizacją „To”, było też „Creepshow”, ale również gra oparta na serii filmów „Krzyk”. Poza zabawą przy stole nie mogło też zabraknąć obowiązkowego punktu każdego zjazdu, czyli ogniska.

Następnego dnia ruszyliśmy z przygotowaniami do obchodów urodzin serwisu StephenKing.pl. Tak naprawdę z roku na rok, im jesteśmy starsi, tym zdecydowanie więcej tu przygotowań niż samego świętowania. W tym roku jednak pobiliśmy rekord. Standardowo salon ozdobiony został balonami i napisami, crusia przygotowała tort, na którym tradycyjnie pojawiła się grafika z premierowej  książki Kinga czyli tym razem „Nie wymiękaj”. Na urodziny kolejny rok z rzędu przyjechali do nas zarówno Stephen King jak i klown Pennywise.

Po zdmuchnięciu świeczek pojawiły się drobne prezenty i właściwie świętowanie dobiegło końca. Tak. Tak to się robi po czterdziestce… Znów rozpaliliśmy ognisko przy którym rozgorzały dyskusje a następnie część osób przeniosła się do domu by, uwaga uwaga, obejrzeć film. Oglądanie filmów dwadzieścia lat temu stanowiło lwią część naszych spotkań, ale z jakiegoś powodu bardzo dawno temu zarzuciliśmy całkowicie tę aktywność. Na przestrzeni lat zdarzyło nam się obejrzeć jeszcze coś może dwa razy a tu niespodziewanie wróciliśmy do wspólnych seansów. Dzięki temu, że pierwszy raz dom, który wynajęliśmy oferował dostęp do platform streamingowych, obejrzeliśmy na tym zjeździe kilka filmów, na przykład ubiegłoroczne Strangers czy Substancję.

Ale wracając, wieczór zakończył się równie zaskakująco, bo imprezą z muzyką, tańcami i wygłupami. Wiadomo, tam gdzie leje się alkohol tam rozkręca się szaleństwo. Tak. Tak to się robi po czterdziestce…

Kolejny dzień to błogi odpoczynek. Cały dzień przesiedzieliśmy lub przeleżeliśmy. Korzystając z fantastycznej pogody trochę się poopalaliśmy, było oczywiście sporo grania i troszkę czytania. Na potrzeby Radia SK powstało kilka podcastów, między innymi o grach, które zostały na tym zjeździe przetestowane.

Poranek czwartego dnia to niespodzianka. Do naszej paczki dołączyła evening, która w tym roku nie mogła się z nami spotkać, a  jednak ostatecznie udało się przybyć na końcówkę zjazdu. Tego dnia część ekipy postanowiła wybrać się na mały spacer korzystając z tego, że znajdowaliśmy się w Licheniu, więc dość znanym miejscu w Polsce. Zwiedziliśmy Bazylikę i okolice, przespacerowaliśmy się także nad jeziorem.

W tym czasie w domu pozostałe osoby ogrywały planszówkę To. Cluedo a następnie wystartowała planszówka Lśnienie. Escape From The Overlook Hotel, która okazała się najdłużej rozgrywaną grą z jaką mieliśmy do czynienia. Zaangażowała nas na wiele godzin by na koniec okazało się, że coś jest z nią nie tak, i nie da się jej poprawnie ukończyć…

35 Zjazd to kameralne spotkanie, które mimo tego spędziliśmy bardzo przyjemnie. Było wszystko, i dyskusje o życiu i popkulturze, gry oraz filmy, wieczory przy ognisku i szalona zabawa a także mały wypad po okolicach. Kolejną majówkę spędzimy w tym samym miejscu, bo okazało się fantastyczne, oby tylko było nas więcej.