Rozmowa ze Stephenem Kingiem

Stephen King o 'Historii Lisey’
dla NY Times

Tłumaczenie: ingo

 

Nowa książka Stephena Kinga, 'Historia Lisey’ opowiada o małżeństwie, żałobie i przeżywaniu życia wyobraźni.

Ale pan King, lat 59, najlepiej znany z porywających horrorów takich jak 'Carrie’, 'Lśnienie’, czy 'Bastion’ mówi, że pisanie książki jest czymś innym od pisania naprawdę dobrej książki. I wierzy, że właśnie to zrobił w przypadku 'Historii Lisey’, powieści która zostanie wydana 24 października nakładem wydawnictwa Scribner.

„To jest tak, jak surferzy i siódme fale”, powiedział w sierpniowym wywiadzie dzień po czytaniu fragmentów książek wspólnie z J. K. Rowling i Johnem Irvingiem w Radio City Music Hall w Nowym Jorku, na cele charytatywne, gdzie był gospodarzem. „Bierzesz sześć fal, które są ok i wtedy nadchodzi siódma, która jest naprawdę świetna”. Ale z każdą siódmą falą mieszają ci się jazdy, „więc tak naprawdę to ta czterdziesta dziewiąta fala jest naprawdę świetną, świetna falą. To właśnie odczuwam w przypadku Lisey.”

Tym razem jednak, pan King, jeden z niewielu prawdziwych gwiazd rockowych świata książek, napisał powieść, która podobnie jak 'Worek kości’ z 1998 roku, albo zbiór nowel 'Cztery pory roku’ wydany w 1982, niezupełnie rezygnuje z przerażających elementów, ale na pewno wykracza poza nie. W swoim sercu, 'Historia Lisey’ jest książką o małżeństwie i podróży przez żal wdowy – tytułowej Lisey – który pojawia się wraz ze śmiercią jej męża, Scotta Landona, również gwiazdy rockowej świata książek.

Powieść, opowiedziana z jej punktu widzenia, jest pełnym życia wysławianiem języka, w szczególności wspólnie dzielonych zwrotów małżeńskich. Książka jest naszpikowana takimi żywymi zwrotami jak 'impotebil’ (określenie profesora, który zajmuje się pracami Scotta, a później, po jego śmierci, naciska Lisey, by oddała ona pozostałe po nim prace), albo 'złamazia’ (określenie Scotta na szaleństwo, które czasami opętuje jego i jego rodzinę).

A te przerażające elementy? Scott, a później Lisey, podróżuje w tę i z powrotem do innego świata, zarówno pięknego jak i strasznego, zwanego 'Księżycem Boo’ya’.

Nazwisko pana Kinga na grzbiecie książki praktycznie zawsze gwarantuje jej tytuł bestsellera. Ale, co stało się długo trwającymi już staraniami, pan King nie chce by czytelnicy i krytycy mieli go za pismaka.

„Dostajesz opinię człowieka piszącego bestsellery i od razu przypinają do ciebie metkę, że piszesz głównie dla najniższego wspólnego mianownika”, powiedział siadając spokojnie na krześle w swoim komplecie hotelowym Upper East Side, mając założony T-shirt, jeansy i parę zamszowych mokasynów firmy Merrill. „Wszystko, co starałem się robić, to ciężko pracować i stawać się lepszym”.

„Nie mówię, że 'Historia Lisey’ jest nieprzemijającą prozą, albo klasyką. Ale mówię, że jestem zaskoczony tym, że miałem tę książkę w sobie. To szczęśliwa książka”, dodaje King.

Fakt, że jego wydawca planuje wydać w pierwszym nakładzie około 1.1 miliona egzemplarzy, sprawia, że jest to powieść promowana jakby była przełomową książką dobrze zapowiadającego się autora.

Wcześniej, wiosną, Scribner rozesłał 7 tysięcy egzemplarzy promocyjnych księgarzom oraz ludziom z prasy. Najwięcej od czasu 'Worka kości’. Wydawca nie rozesłał żadnych kopii książki 'Komórka’, gdy była ona wydawana wcześniej tego roku, ponieważ obawiano się, że większość z nich skończyłaby na eBayu, zanim książka pojawiłaby się na księgarskich półkach. Obecnie Scribner zdążył już poprosić eBay o usunięcie z ich serwisu przynajmniej tuzina kopii 'Historii Lisey’.

Susan Moldow, wydawca ze Scribnera, powiedziała, że firma spotkała się z niezależnymi księgarzami, którzy mają skłonność do ignorowania książek pana Kinga, ponieważ twierdzą oni, że większość egzemplarzy zostanie sprzedanych w sieciach ze zniżkami. „Próbowaliśmy przekonać ich do książki ze względu na jej zawartość, oraz dlatego, że czytelnicy Stephena Kinga są wszędzie, że powinni oni zwrócić na nią uwagę i zamieścić ją w swojej ofercie” mówi pani Moldow.

Promocja sprzedaży intryguje Margaret Maupin, kupca w Tattered Cover, niezależnej księgarni w Denver. Sklep zamówił o około jedną trzecią więcej egzemplarzy niż jak zazwyczaj robi w przypadku powieści Kinga. Pani Maupin powiedziała, że ma nadzieję przyciągnąć nowych czytelników, i że chce sprzedać 'Historię Lisey’ osobom, które wcześniej gardziły prozą Kinga. „Mówimy, 'bądź bardziej elastyczny'”, powiedziała.

Pan King zaczął pisać 'Lisey’ trzy lata temu, podczas rekonwalescencji po poważnym przejściu zapalania płuc, które doprowadziło go do prawie miesięcznego pobytu w szpitalu, jego drugim kontaktem ze śmiertelnością, po tym jak został on potrącony przez vana w Maine w 1999 roku. Zarodkiem powieści, jak powiedział, był moment, gdy po powrocie do domu zobaczył, że jego żona, Tabitha, zaczęła remont jego gabinetu. Gdy wszedł do pokoju, w przerobionej stodole, dywaniki znikły, a większość jego książek i papierów znajdowała się w pudłach.

„Wszedłem tam i prawnie nie mogłem chodzić ani oddychać”, przypominał sobie. „Pomyślałem, że tak właśnie wygląda miejsce gdy ktoś umiera. Pomyślałem sobie, że tak właśnie jest jak się jest duchem.”

Ale to, co naprawdę chciał zrobić to, jak powiedział, „Napisać książkę o kobiecie, która była prawdziwą siłą napędową w małżeństwie ze słynnym mężczyzną.” Pomimo tego, że jego żona jest oczywistym modelem, King szybko wskazuje różnice: Tabitha King jest powieściopisarką, podczas gdy Lisey nie pracuje. Kingowie mają trójkę dzieci, a Landonowie nie mają żadnego. Nadal jednak mówi, „Lisey miała być o kimś, kto rozumie jak to jest przeżywać życie wyobraźni”.

Dodaje, „Nie każdemu z tym jest dobrze, a jeśli znajdziesz taką osobę – w tym sensie Tabby jest jak Lisey”.

Z tego powodu, że King pisał głosem kobiety, poprosił on Nan Graham, redaktor naczelną w Scribnerze, by zredagowała jego książkę zamiast Chucka Verilla, długoletniego osobistego redaktora Kinga. Pani Graham powiedziała, że pomogła nadać wyrazistości i udoskonalić tytułową bohaterkę. „Lisey stała się odrobinę bardziej złożona i fascynująca”, powiedziała.

W powieści Scott Landon jest laureatem nagrody Pulitzera i National Book Award, który pisze hitowe bestsellery. Pan King nigdy nie dostał żadnej z tych nagród, mimo tego, że został on odznaczony, poniekąd trochę kontrowersyjnie, medalem za wybitny wkład w amerykańską literaturę przez National Book Foundation w 2003 roku.

„Jest to w pewnym sensie mówienie czytelnikowi, 'Nie zaczynaj z nastawieniem, że Scott Landon to Stephen King'” powiedział, „ponieważ nie w tym rzecz.”

Jednakże takie szczegóły mogą sprawić, że czytelnik może zacząć się zastanawiać, czy King przypadkiem, tak troszeczkę, frasobliwie nie wytyka literackich założeń. Pan King uparcie twierdzi, że to nie było w planie, ale kontynuuje on wytykanie krytyków, którzy, jak mówi, „zrobili ze swojej ignorancji popularnej kultury, cnotę.”

Powiedział, że był on bardziej zaniepokojony o niedocenionych autorów, których pokonał, niż o siebie samego. „Jeżeli o mnie chodzi, to jestem czytany, wyżywiam swoją rodzinę, więc czuję się całkiem nieźle”, powiedział. „Na samym końcu to się nie liczy, ponieważ albo książki przetrwają, albo nie. Zamierzam umrzeć i, Boże, mam nadzieję, że jednak przetrwają, ale to nie zależy ode mnie”.

Poważne skupienie się na języku w 'Lisey’ staje się dla niego czymś w rodzaju zmiany. Na początku swojej kariery King przyznał, że koncepcja opowieści zastępuje język. W wywiadzie dla The New York Times Magazine powiedział kiedyś: „Miłość słowa nie była pierwsza. Była druga.” Teraz mówi, że język jest „bardziej istotny niż był kiedyś”.

Jak powiedział, jest to po części spowodowane tym, że czytał więcej poezji. Do jego ulubionych poetów należą D.H. Lawrence, Richard Wilbur i James Dickey.

„Stajesz się starszy, zdajesz sobie sprawę, że czas jest krótszy i zaczynasz czytać rzeczy, które opuściłeś wcześniej”, powiedział. „Mówisz, 'nie mogę wiecznie czekać by przeczytać Eudora Welty’. Mam w końcu Eudora Welty, więc może po prostu spotykam osobę lepszej klasy literatury.”

Parę lat temu pan King przestraszył fanów swoją groźbą o emeryturze. „Nie czułem się dobrze,” powiedział. „Byłem w wielkim bólu po wypadku.”

Ale w jakiś sposób, nie mógł on przestać pisać. „Kiedy zacząłem czuć się lepiej, poczułem, że chcę pracować”, powiedział. „Cóż innego mogę robić? Nie zajmuję się lotniarstwem.”