Rozmowa ze Stephenem Kingiem
Rozmowa ze Stephenem Kingiem
o „Torture Porn”
Tłumaczenie: ingo
Na temat „Torture Porn”.
Chodzę na te filmy bo je lubię. W każdym bądź razie lubię być straszonym. Sądzę też, że człowiek ma tendencję by oglądać rzeczy przychodzące falowo. Gdy jedna rzecz okaże się być sukcesem, inni idą w tym samym kierunku. Rzecz w tym, że 'Hostel 2′ jest w rzeczywistości pod każdym względem lepszym obrazem. Jest bardzo pomysłowy, a Eli Roth ma olbrzymi talent i niesamowite oko jako reżyser. Materiał, który nakręcił, wywołuje w ludziach niepokój. We mnie wywołuje niepokój.
Jest również inna strona tego. Gore przesłania, szczególnie w umysłach krytyków, niektóre powody tego, dlaczego te filmu odnoszą taki sukces. Gore w takich filmach jak 'Ostatni dom na lewo’ było na tyle nowe, że policzkowało ludzi. „Nie mogę w to uwierzyć, pójdźmy jeszcze raz na to!”. Niczym przejeżdżanie parę razy obok miejsca wypadku. Ale ludzie bardzo szybko się na to znieczulili i przestali się wystarczająco przejmować losami bohaterów. To jak oglądanie przewracających się jeden za drugim ludzi na strzelnicy. Nie można już chodzić na filmy gore tyko ze względu na gore
Czy istnieje coś takiego jak pójście za daleko?
Jasne. Jestem bardzo zaniepokojony o najnowszy film z Elishą Cuthbert – 'Sadysta’ – który teraz wychodzi. Jest eksploatacyjny film o Dennisie Raderze, BTK Killerze, nie chcę tego widzieć. Dreszcze mnie przechodzą gdy tylko o tym myślę. To jest prawie jak eksploatowanie morderstwa ze względu na morderstwo. Rozumiem „torture porn”. To dobre wyrażenie. Ale mógłbym się z tobą kłócić. Istnieje subtelna linia ratująca socjalne wartości, która jest czymś więcej. Jest ona również rzeczą artystyczną. Jest coś w 'Hostelu 2′, co nie jest tylko „torture porn”. Naprawdę dzieją się tam interesujące rzeczy opierające się o artyzm. Oczywiście, że sprawia to, że czujesz się nieprzyjemnie. Ale tak właśnie powinna działać dobra sztuka.
Gdzie jest ta linia?
Naprawdę trudno to zdefiniować. I nie próbuję tutaj uniknąć odpowiedzi na pytanie. Mówię tylko, że zależy ona od konkretnego przypadku. Sądzę, że mogę mówić o linii, jednakże trudno w tym przypadku o generalizację – a jeżeli się generalizuje, to jest się niebezpiecznie blisko popadania w cenzurę, a to już jest zła rzecz – ale jeżeli masz film, gdzie jakaś dziewczyna jest przecinana na połowę, jak w 'Hostelu 2′, rzecz tkwi w tym, że nie chcemy by to się jej przytrafiło. Dowiadujemy się trochę o tym kim jest. Bohaterka jest całkiem dobrze przedstawiona. Jest samotna, nie wie tak naprawdę jak znajdować sobie przyjaciół. W końcu znajduje osobę, która jest dla niej miła. I na tym się kończy, a ona zostaje zabita przez kogoś, kto za to zapłacił. Ale my nie chcemy by to się stało. A jeżeli postawisz nas w takiej sytuacji, że jest laska w slasherze, gdzie wiemy, że ma być ona za chwilę pokrojona i przyszliśmy właśnie po to by to obejrzeć, cóż, to stawia nas w takiej samej sytuacji co jakiegoś psychopatę gdzieś tam przemierzającego amerykańskie autostrady międzystanowe by szukać zabitych przez samochody zwierząt. Dla mnie to właśnie jest niemoralne.
Nie jestem zainteresowany ciemną stroną, poniekąd. Mnie interesuje to, jak radzimy sobie z faktem, że istnieją w naszym życiu takie potwory. I sądzę, że jest to jeden z tych prawdziwych, moralnych obowiązków, które posiada fikcja. Powinna ona, nieważne czy jest to książka, czy film, badać tego typu rzeczy. Widzisz to w 'Hostelu 2′, te autentyczne, wywołujące dreszcze momenty, realizują to, dają się wyciągnąć z gatunku, w który nie chcę tak naprawdę wchodzić i wspierać.
O tym co sprawia, że filmy Stephena Kinga są dobre
Lubię charakter. Sądzę, że najlepszą rzeczą, jaka może się przytrafić moim tekstom jest, gdy ktoś nie będzie widział w tym tylko horroru. Złą rzeczą jest, gdy filmowcy opatrzą to etykietką i powiedzą „Robię horror”. Mam wrażenie, że w przypadku '1408′ powinieneś tam wejść i powinieneś się tam spocić. Sądzę, że było to przerażające. Powinno tak być i działa to właśnie na tym poziomie. Nigdy nie myślę „Chcę przerazić czytelnika”. Chcę napaść na niego i zabrać jego uwagę, sprawić by zapomniał co się dzieje wokół niego na świecie. Tym właśnie powinna być rozrywka.
A zły film Stephena Kinga?
Nie lubię filmów które są chłodne. Nie lubię filmów, które traktują to jak ćwiczenie. Dla przykładu film, w którym Jack Nicholson i jego żona są uwięzieni w hotelu i nie czuje się między nimi żadnej miłości, żadnej troski. To staje się pewnego rodzaju ćwiczeniem. To mnie martwi. Sądzę, że powinny być one gorące, powinny wciągać, powinno się czuć prawdziwe znaczenie miłości i troski o bohaterów. Powinno się chcieć by udało im się stamtąd wydostać. Tu wracamy do sprawy ze slasherami. Nie chcę iść na film i kibicować ludziom by ginęli. Chcę iść na film i kibicować im by przeżyli. Chcę kibicować Johnowi Cusackowi by wydostał się z tego pokoju żywy. Chcę by znalazł drogę wyjścia.