Rozmowa z Robin Furth o komiksie „MW: Narodziny Rewolwerowca”
Rozmowa z Robin Furth
dla NRAMA
Tłumaczenie: nocny
Newsrama: Czytelnicy komiksów znają Stephena Kinga (cóż, większość ziemian, go zna), Petera Davida, Jae’a i Richarda, ale Ty – jakby stoisz na uboczu. Możesz przedstawić krótką wersję biografii Robin Furth… kim jesteś i jak dostałaś się do tego projektu?
Robin Furth: Masz całkowitą rację co do Steve’a – myślę, że nawet Marsjanie wiedzą kim on jest! W przeciwieństwie do Petera, Jae’a i Richarda, którzy mają ugruntowaną reputację w świecie komiksu, ja jestem czarnym koniem tego projektu.
Dostałam się do Mrocznej Wieży Marvela poprzez Stephena Kinga i naszego ukochanego protagonistę, Rolanda Deschain. Roland, Steve i ja pracujemy razem od końca roku 2000, kiedy to Steve zatrudnił mnie w roli asystentki badaczki. W tym czasie byłam na studiach dla dorosłych na Uniwersytecie Maine a Steve dochodził jeszcze do siebie po okropnym wypadku (został potrącony przez vana, podczas spaceru blisko domu). Mimo wielkiego bólu, Steve chciał dokończyć swoje opus magnum. Ale przed wejściem w świat Mrocznej Wieży, chciał mieć podręcznik, który pozwoliłby mu mieć dostęp do wszystkich postaci i miejsc, które pojawiły się w pierwszych czterech tomach sagi.
Teraz na scenę wchodzi Robin. Jako fanka książek Steve’a i wieloletnia maniaczka fantasy, ta praca była spełnieniem marzeń. Trochę zaszalałam. To co przygotowałam dla Steve’a było dużo obszerniejsze i bardziej szczegółowe niż się spodziewał. Narysowałam nawet na pierwszej stronie magiczne drzwi. (Jak każdy fan cyklu wie, z naszego świata do świata Rolanda można przeskoczyć jedynie poprzez magiczne drzwi). Przykleiłam nawet taśmą klucz do okładki. (Nie chciałam, by był tam zamknięty!). Steve był chyba zdumiony moim entuzjazmem, bo zaraz po tym dał mi swój manuskrypt w częściach, tak bym mogła kontynuować pracę nad moją 'Concordance’. Kiedy Steve i Chuck Verrill (redaktor Steve’a) zaczęli dyskutować na temat możliwości przekształcenia historii Rolanda w komiksy z Marvelem, pomyśleli, że będę dobrym konsultantem projektu, jako, że żyłam w Świecie Pośrednim wystarczająco długo, by zostać honorowym obywatelem. Ostatecznie Marvel przyjął mnie nie tylko jako konsultanta ale także jako osobę odpowiedzialną za treść. Piszę też artykuły i opowieści, które znajdą się w komiksach.
Tak więc, kiedy zaczęłaś pracę nad dwoma tomami 'Concordance’, pracowałaś już wtedy dla Kinga czy to był niezależny projekt?
Pracowałam dla Steve’a, choć czasem myślę, czy to nie Roland dał mi tę pracę.
Co spodobało ci się a potem zafascynowało w Mrocznej Wieży? Czy czytałaś ją od premiery pierwszego tomu, czy odkryłaś ją później?
Kiedy zaczynałam pracować dla Steva, byłam fanką jego książek, ale nie czytałam jeszcze Mrocznej Wieży. Jednak (jeśli pozwolisz, że chwilkę powiem o Mrocznej Wieży) moje ka i ka Rolanda i Wieży już wtedy były ze sobą powiązane. Kilka miesięcy przed rozpoczęciem pracy nad książkami zaczęłam mieć dziwaczne sny o pustynnym krajobrazie, nad którym świecił dziwny, czerwony, demoniczny księżyc. W tych snach musiałam kucać w wysokiej trawie i chować się przed tą okropną wiedźmą, która mnie szukała. Chciała mnie zabić. Ale najdziwniejsze z tych dziwacznych snów były te o samej Wieży. Balansowałam na szczycie ogromnej, szaro-czarnej budowli. Niebo było zachmurzone, wiatr hulał wokół mnie tak mocno, że bałam się, że spadnę. W każdym z tych snów przylegałam do kamieni i gapiłam się w środek Wieży. Wewnątrz nie było schodów, pokoi, niczego. To był ten wir czasu/przestrzeni, który chciał mnie wessać. Dość straszne, ale też niesamowite! Tak więc chyba można powiedzieć, że cykl Mroczna Wieża oddziaływały bardzo mocno na moją wyobraźnię. Uwielbiam nawiedzone pustynne krajobrazy Świata Pośredniego, jego arturiańskie legendy, jego stwory. Fascynuje mnie też fakt, że zgliszcza Świata Pośredniego, napromieniowane ruiny tak bardzo przypominają budynki z naszego świata. Na innym poziomie Wieży, stara historia Rolanda i nasza kultura z bliskiej przyszłości są takie same.
Tak więc byłaś tam i czekałaś. Gdy King powrócił do Mrocznej Wieży z pełną mocą, jaka była twoja rola przy asystowaniu mu? Jakie były jego typowe pytania?
Pamiętam jak raz Steve przysłał mi e-maila z pytaniem co Jake ma w swoim plecaku. To może się wydawać niewinnym pytaniem, ale trzeba pamiętać, że Jake uciekł z domu na początku tomu 3, a w międzyczasie i na koniec tomu 4 walczył z Demonem Strażnikiem i wszedł do innego świata. Zgubił buty, został porwany, upuścił plecak, który został mu zabrany i przeszukiwany przez kolejne osoby. Pozbierał swoje rzeczy i je wyrzucił, Mogłabym napisać książkę o przygodach Jake’a i jego plecaka!
Innym pytaniem jakie zadał mi Steve było, ile pieniędzy ma nasze ka-tet. By na nie odpowiedzieć, musiałam przeczytać ponownie wszystkie książki, by sprawdzić, czy Steve wspominał kiedykolwiek jakie drobne miały poszczególne postacie w kieszeniach, czy ktoś z nich miał portfel itd. Czy znaleźli pieniądze (nawet pieniądze ze Świata Pośredniego)? Czy jakieś zgubili? Skończyło się tak, że robiłam sporo dziwnych poszukiwań. Chcesz wiedzieć ile kosztowałby cię kurs taksówką po Nowym Jorku w roku 1964, 1984 i 1999? Mogę zajrzeć w notatki i ci powiedzieć. Chcesz dowiedzieć się o dziwnych broniach i ochraniaczach zaprojektowanych by pomóc siłom porządkowym walczyć z tłumem? O tym też mam w notatkach. Mogę ci powiedzieć jak zaprojektować, wykuć i używać rewolwer Rolanda o rękojeści z sandałowego drzewa. Zrobiłam mapę Świata Pośredniego i zaznaczyłam trasę podróży Rolanda.
Więc… pochwal się jeśli musisz – ale powiedz, na tym etapie, kto wie więcej o Rolandzie i jego świecie?
Pewnie nikt. Ja śnię o Świecie Pośrednim.
Czy ty i King omawialiście przed spotkaniem z Marvelem różne opowieści, które można by im przedstawić?
Kiedy Steve skończył ostatni tom, nie wierzyłam, że Roland tak po prostu odejdzie. Powiedziałam Steve’owi, iż sądzę, że Roland ma więcej do opowiedzenia. Nie zdziwiłabym się, gdyby nawet po zakończeniu komiksów Roland jeszcze się kiedyś pojawił!
Słyszeliśmy wersję Joe Quesada’y o spotkaniu Kinga w Marvelu – zdaje się, że powiedział, że byłaś obecna poprzez telefon włączony na głośne mówienie… jak to wyglądało z twojej strony? King prezentował mnóstwo pomysłów a ty zapisywałaś je i analizowałaś czy się sprawdzą?
Rzeczywiście byłam pod telefonem, i jakże się denerwowałam! Steve miał bardzo konkretną wizję, jak komiks miałby się rozwijać, gdy on mówił ja robiłam mnóstwo notatek. Wcześniej Chuck poprosił mnie bym dostarczyła wszystkim informacje o głównych bohaterach 'Czarnoksięznka i krycztału’, więc wysłałam im je e-mailem przed spotkaniem. Parę osób nieźle się uśmiało, bo tyle tego było, że skończył im się papier we wszystkich drukarkach zanim wszystko się wydrukowało. (Po raz kolejny byłam przesadnie entuzjastyczna). To, że byłam tam jedynie za pośrednictwem telefonu miało jedną poważną wadę – odbyła się tam prezentacja prac Jae’a i Richarda a ja nie mogłam jej zobaczyć!
Poznaliśmy już prace jakie wykonywała strona Marvela, a co robiłaś ty?
Najpierw musiałam opracować treść numer po numerze. To oznaczało skondensowanie 'Czarnoksiężnika i kryształu’, który ma prawie 700 stron, do opowieści, którą można opowiedzieć w siedmiu komiksach o około 24 stronach każdy. Rany. A żeby było jeszcze trudniej, historia musiała być przetransformowana z tej, która istniała tylko w literkach do całkowicie obrazkowej. Jako, że nie miałam doświadczenia w komiksach, miałam strasznie dużo do nadrobienia. Na szczęście, redaktorzy Marvela, z którymi pracuję – Ralph Macchio, John Barber i Nicole Boose – są naprawdę wspaniali. Ich wiedza bardzo pomogła. Poza tym zawsze bardzo lubiłam książki ilustrowane i powieści graficzne, musiałam więc puścić wodze fantazji.
Z tego co powiedziałaś, i z tego co powiedzieli Peter, Jae i Richard, pierwsza mini-seria to w zasadzie adaptacja 'Czarnoksiężnika i kryształu’. Ile w tym nowego materiału?
Historia jest ta sama, choć musieliśmy zredukować niektóre postacie i skondensować akcję. Mówiąc to, myślę, że fani sagi znajdą kilka ciekawych dodatków. Chociaż zaadaptowaliśmy 'Czarnoksiężnika i kryształ’, mogliśmy czerpać z informacji zebranych w pozostałych sześciu tomach. Zarówno nowi jaki obeznani czytelnicy dowiedzą się dużo więcej o tym co Człowiek w Czerni / Marten / Walter O’Dim robił gdy Roland walczył z Łowcami Wielkiej Trumny w Hambry. Dowiedzą się też dużo więcej o Księciu Chaosu, Karmazynowym Królu.
Marvel ostatnio opublikował informacje o dodatkowym materiale, jaki znajdzie się w pierwszym zeszycie – pomówmy najpierw o mapach – jak zostały stworzone? Na czym się wzorowałaś?
Na informacjach z książek Steve’a. Przejrzałam wszystkie siedem tomów i wyodrębniłam wszystkie info jakie było potrzebne. (skorzystałam ze swoich 'Concordance’ by znaleźć właściwe strony). Następnie narysowałam szkice, które wysłałam do Marvela z długą informacją na temat krajobrazów. Niestety moje mapy zawsze wyglądają jakby były narysowane przez sześcioletnie dziecko, więc możesz sobie wyobrazić jak byłam zawstydzona gdy wysyłałam je do artystów Marvela. Szkice i informacje pomogły Jimiemu Califioe stworzyć piękne mapy, które zobaczysz w komiksie. Zdaje się, że pokolorowała je żona Jae’a, June.
A opowiadanie – po pierwsze, to twoje pierwsze opowiadanie osadzone w świecie Mrocznej Wieży?
Ach tak! Każdy zeszyt będzie zawierał przynajmniej jedną opowieść folklorystyczną o Świecie Pośrednim. Jedną z moich wczesnych ambicji było zostanie etnologiem, więc z przyjemnością rozbudowałam rozległą mitologię, o której Steve napomykał w sadze. Pierwsza opowieść jest o geografii Świata Pośredniego. Druga (która pojawi się w zeszycie #2) dotyczyć będzie pochodzenia Tęczy Maerlyna, kryształów, które doprowadziły do tylu kłopotów Rolanda.
Choć to pierwsze teksty o Mrocznej Wieży, publikuję od lat poezję, w USA i Angli, skończyłam jedną powieść i kończę drugą. Ale pierwszy raz moje prace dotrą do tak dużej publiczności. Mam nadzieję, że fanom Mrocznej Wieży się spodobają.
’Concordance’ to jedna sprawa… ale powiedz jak to jest pisać historie będąc jedną z kilku osób, które mogą bawić się tymi „zabawkami”.
Wspaniale. Świetnie mi się pisało 'Concordance’, ale organizacyjnie to był koszmar. Nie mogłam pominąć ani jednego szczegółu, wiedziałam, że nie mogę zawieźć największych fanów Mrocznej Wieży. Bałam się, że mnie znienawidzą jeśli coś pomieszam. Pisanie historii było jak wizyta u starych znajomych. Zawsze kochałam Cuthberta i Alaina i skrycie miałam nadzieję, że Steve powróci do nich i dokończy ich historię. Mam szczęście, bo towarzyszę im w ich nowych podróżach! Samo pisanie było świetną zabawą. Jak powiedziałam wcześniej, piszę zarówno poezję jak i prozę, więc wejście w umysły bohaterów to coś podobnego. Co zawsze mnie zaskakuje, to to, jak silną wolę mogą mieć. Chcą być sobą, zrobią ci piekło, jeśli zaczniesz ich rozstawiać po kątach i będziesz kazał robić im rzeczy sprzeczne z ich naturą.
Obok Kinga, jesteś prawdopodobnie jedną z bardzo niewielu osób, które spędziły tyle czasu „w” świecie Mrocznej Wieży… Jak ta mini-seria ma się do wyobrażeń jakie miałaś w głowie przez te wszystkie lata?
Steve King parę miesięcy temu był w Londynie i oboje musieliśmy obejrzeć zeszyt #1. Reakcja Steve’a podsumowuje moją własną. Powiedział on, że widząc prace Jae’a i Richarda poczuł jakby historie jakie opowiedział, wyszły z jego głowy prosto na strony komiksu. To niesamowite.
Mimo, że jeszcze jest nieco do zrobienia przy tej mini-serii, na pewno patrzysz już w przyszłość. Po pierwszej mini-serii, co z życia Rolanda zobaczymy w następnej?
Mamy do przejechania długą drogę na rollercoasterze. Fani Mrocznej Wieży będą towarzyszyć Rolandowi z Hambry do zabójczych pól Wzgórza Jericho. Nic więcej nie powiem by nie psuć zabawy!