Rozmowa z Mikaelem Hafströmem

Rozmowa z reżyserem '1408′ Mikaelem Hafströmem
dla ShockTillYouDrop.com

Tłumaczenie: ingo

 

Odkąd Stephen King stał się niekwestionowanym filarem horroru każdy fan gatunku pamięta swoje pierwsze doświadczenia z nim związane – jakie są Twoje?

Gdy byłem jeszcze troszeczkę za mały widziałem 'Carrie’ Briana DePalmy. Wywarła ona na mnie spore wrażenie. Nie znałem wtedy zbytnio ani Stephena Kinga, ani Briana, ale bardzo polubiłem film i można powiedzieć, że byłem nim zafascynowany. Po tym zacząłem czytać Kinga. Nie przeczytałem wszystkich jego prac, jednak gdy byłem młody zaznajomiłem się z wieloma jego tekstami. Później czytałem głównie jego opowiadania. Uważam, że jest on mistrzem opowiadań i ciężko jest je przebić. Na tym polu tworzy on swoje najlepsze teksty i '1408′ należy do grupy tych, które stworzył po mistrzowsku. Oczywiście widziałem wiele filmów na podstawie jego tekstów. Trochę tych udanych i trochę tych nie za bardzo udanych.

Pracujesz na podstawie opowiadania. King jest skłonny do naładowywania swoich tekstów wieloma szczegółami, więc podpierając się tym stworzenie filmu pełnometrażowego nie mogło być aż tak trudnym zadaniem…

Tworzy on świetne postacie. Czytając '1408′ dostajemy wiele informacji na niewielu stronach o Michaelu Enslinie z którymi musimy się uporać. Sądzę, że jest to jedna z jego mocniejszych stron. Jest świetny w tworzeniu wspaniałych, pełnych głębi postaci, których, po paru wyrazach wydaje ci się, że znasz. Znasz ich przeszłość i tak dalej. Opowiadanie zaczyna się spotkaniem z Olinem i ich dyskusją na temat książek Enslina – sporo dowiadujemy się o tym facecie, o jego cechach charakteru. To był dla nas główny punkt wyjścia. Oczywiście musieliśmy troszeczkę rozszerzyć opowiadanie. Nawet jeżeli wprowadziliśmy do historii nowe elementy, których potrzebowaliśmy, to sądzę, że byliśmy bardzo wierni sercu i duszy Kinga.

Przeprowadź mnie przez początki powstawania filmu. Widzę, że obok Scotta Alexandra i Larry’ego Kraszewskiego w napisach jako scenarzysta jest również wymieniony Matt Greenberg. A na stołku reżysera był przed tobą Eli Roth.

Kiedy się pojawiłem dostępna była pierwsza wersja scenariusza napisana przez Matta Greenberga. Przekształcając opowiadanie wykonał on naprawdę dobrą robotę, ale był on zajęty wtedy jeszcze innymi sprawami. Pierwszą więc rzeczą, którą zrobiłem wraz z producentem Lorenzo Di Bonaventurą, było znalezienie nowych scenarzystów. Na szczęście natknąłem się na Scotta i Larry’ego, których byłem wcześniej wielkim fanem. Spytaliśmy się ich czy by nie chcieli wprowadzić scenariusza na kolejny poziom. Była pierwsza wersja i nie było żadnej obsady, więc zacząłem od samego początku, co było dobre, ponieważ tak właśnie chciałem pracować.

Sądzę, że idealnie obsadziłeś Cusacka w roli cynicznego Enslina.

Znalezienie odpowiedniego faceta do odegrania tej roli było niezwykle ważne. Trudno mi wyobrazić sobie lepszego aktora w jego przedziale wiekowym, który by mógł udźwignąć tę rolę lepiej niż on. Sądzę, że była ona napisana specjalnie dla niego. Sporym wyzwaniem jest spędzenie tyle czasu samemu w pokoju. Ponadto widział on również w tej postaci możliwości by zrobić z nią coś interesującego. To by pierwszy ważny krok. Porównując to do innych prac Kinga, jako opowiadanie, daje ono spore pole manewru dla filmowców do zinterpretowania go i sprawienia by był bardziej osobisty. Sądzę, że '1408′ jest subiektywną wycieczką. Gdy wchodzisz do tego pokoju doświadczasz własnej, specyficznej przygody. Taką właśnie miałem ja. I tak chciałbym by myślała publiczność. To właśnie czyni ją interesującą.

Poruszając temat samotności, której doświadcza w pokoju Cusack zanim zaczyna się horror. Czy ty i on wymyślaliście różne rzeczy na bieżąco?

Sądzę, że musieliśmy pracować właśnie w ten sposób. Przez długi czas Enslin znajduje się w pokoju sam i musieliśmy sprawiać by było to nieustannie interesujące. Sprawiać by on był interesujący. Naprawdę uwielbiam fragmenty, gdy nic się nie dzieje, gdy Enslin tylko rozgląda się. Gdy znajduje na swojej poduszce czekoladę a radio samo się włącza. Ekscytuje się, ponieważ coś się dzieje. John i ja zaczynaliśmy każdego ranka robić konkretne sceny, ale często wyrzucaliśmy wszystko za burtę by zrobić to w inny sposób. Zaczynałem z Johnem i kierownikiem zdjęć. Szliśmy w róg pokoju i odgrywaliśmy daną scenę i patrzeliśmy gdzie nas to zaprowadzi. John jest aktorem, który lubi w ten sposób pracować. Jest on współpracującym aktorem. Był to ciężki film do zrobienia, ale z tego powodu również bardzo ciekawy.

To jest pierwszy Twój film z zastosowaniem efektów FX. Czy sceny pokazujące zalewającą pokój wodę i różne zjawy nawiedzające Enslina były mile widzianym wytchnieniem od monotonii braku większej akcji?

Łatwiej jest kiedy kręcisz duże sceny pełne akcji, ponieważ wszystko jest zaplanowane i dokładnie wiesz co się wydarzy. Musieliśmy być ostrożni tworząc przygody w pokoju, jego psychologię i to jak Enslin reaguje na to co się dzieje. Wyzwaniem było stworzyć to w odpowiedni sposób, tak by miało to sens zarówno dla bohatera jak i widzów i dodatkowo sprawić by było to ciekawe. Wszystko polegało na procesie uczenia się. Naprawdę nie chciałem by wyglądało to jak film z efektami specjalnymi. Nie mogliśmy znaleźć żadnych prawdziwych duchów, więc musieliśmy je wyprodukować. [śmiech] Wiele efektów FX jest praktycznych, nie licząc scen które widzimy za oknem i duchów, tak więc stworzyliśmy je w pokoju. Mamy dużą scenę z wodą, gdzie zalewa ona cały pokój. Było to dobrą zabawą, ponieważ spędziliśmy z Jonem sporo czasu w tym pokoju, więc miło było wyjść z niego i zrobić coś innego, z akcją i pływającymi wkoło ludźmi. Aktorzy fizycznie to lubią. Po paru tygodniach w tym pokoju wariowaliśmy.

Opowiedz nam troszeczkę o obsadzeniu Samela L. Jacksona w roli dyrektora hotelu Delfin, Olina.

W opowiadaniu Olin jest opisany jako biały mężczyzna w średnim wieku z aurą Europejczyka wokół niego. Można powiedzieć wiele o Samie Jacksonie, ale na pewno nic z tych rzeczy. [śmiech] Tym, który pewnego dnia zadzwonił do mnie i powiedział „Co sądzisz o Samie Jacksonie?” był Bob Weinsten. Zawsze byłem wielkim fanem Sama, ale wydaje mi się, że moja odpowiedź była troszeczkę zbyt konserwatywna – była to zbyt daleka wizja Olina znanego z tekstu. Wiedziałem, że dziewięciominutowa scena rozmowy Olina z Enslinem, która otwiera film, jest naprawdę bardzo ważna i zauważyłem wtedy potencjał Sama. John jest twardym gościem, twardą charyzmatyczną postacią i potrzebowałem by Olin mu dorównywał. Scena ta ma niezmierną moc walki i jest bardzo interesująca. Gdy rozmawialiśmy z Samem była to mała scena, ale był on nią zainteresowany. Namęczyłbym się strasznie gdybym miał powiedzieć w tym momencie Samowi „nie”. Jest wielu dobrych aktorów, którzy nie pasują do pewnych ról, ale widziałem w nim potencjał który mógłby zaowocować świetną zabawą z Johnem. A poza tym nigdy jeszcze razem nie grali.

Czy podczas produkcji kontaktowałeś się kiedykolwiek ze Stephenem Kingiem?

Nie spotkałem się ze Stephenem, ale rozmawiałem z nim przez telefon i było to naprawdę świetne. Jest on jednym z tych facetów, dla których masz tyle szacunku. Okazał się bardzo miłym gościem. Porozmawialiśmy trochę o opowiadaniu i nie przekazał mi żadnych osobistych wizji dotyczących tego jak ma to wyglądać. Zostawił to mi. Był bardzo przyjacielski i życzył mi powodzenia. Wiem, że oglądał już ten film i jest z niego bardzo zadowolony. A to dla mnie było bardzo ważne.

Widziałem na razie ten film dwa razy. Raz wersję surową a raz skończoną. Widziałem również zdjęcia z filmu pokazane publiczności ze scen, które się w obrazie nie znajdują. Jest jedno zdjęcie ukazujące Mary McCormack pukającą do drzwi pokoju 1408. Czy było to kręcone specjalnie pod publikę, czy jest to scena wycięta?

Jest to scena należąca do dalszej części filmu, którą postanowiliśmy wcześniej usunąć. Jest wiele wyciętych scen. To była jedna z tych chwil, w których postanowiliśmy nic nie dawać w tej części. Bardzo bym chciał umieścić to w usuniętych scenach na DVD.

Jest to drugi film, który zrobiłeś dla braci Weinstein. Nie było oczywiście niczego poza dobrymi doświadczeniami w pracy z nimi by kontynuować współpracę.

Jest o nich wiele historii, ale nie mogę opowiedzieć ci żadnych horrorów. Pracowałem z Bobem Weinsteonem nad '1408′ a wcześniej pracowałem z Harveyem [nad 'Wykolejony’]. Sądzę, że Bob jest niesamowicie dobry w popychaniu ciebie do zrobienia wszystkiego co w twojej mocy. Szanował mnie jako reżysera i pozwolił mi zrobić ten film na mój własny sposób. Wyłożył sporo pieniędzy i miał parę pomysłów, o których opowiedział. Nigdy jednak nie znaleźliśmy się w kryzysowej sytuacji. To on mówił zawsze jako pierwszy, „Próbowaliśmy, nie wyszło, teraz zróbmy to po twojemu”. Jest świetną widownią.

Czy jakieś amerykańskie studia filmowe wykazały zainteresowanie w zrobieniu remake’u twoich szwedzkich thrillerów jak 'Duch topielca’, czy 'Zło’?

Było pewne zainteresowanie z prawami do 'Zła’. 'Kopps’ zostało sprzedane. Ktoś kupił prawa do remake’u 'Duch topielca’ ale ja nigdy bym nie zrobił nowej wersji filmu który nakręciłem. Nie wyobrażam sobie czegoś gorszego niż zrobić nową wersję swojego własnego filmu. Jeżeli ktoś inny chce, proszę bardzo. Amerykanie kupują dużo praw do europejskich filmów i bardzo niewiele z nich widzi później światło dzienne.

Jak bardzo różni się praca nad takim filmem jak '1408′ od pracy na własnym ogródku jak przy okazji 'Ducha topielca’?

Pochodzę z małego kraju z małym przemysłem filmowym i kręcenie filmu tam jest oczywiście sytuacją bardziej kameralną. Masz producenta, paru aktorów i parę osób w ekipie co jest zarówno dobre jak i złe. Zupełnie inna jest sytuacja z pieniędzmi. '1408′ jest moim drugim anglojęzycznym filmem. 'Wykolejony’ był dobrym wejściem w hollywoodzkie realia i wszystko to miałem podczas robienia '1408′. Musisz jednak nauczyć się jak działają studia i wszyscy ci ludzie, którzy chcą mieć swój wkład. Wydaje mi się, że przy '1408′ nabrałem większego doświadczenia.