Rozmowa ze Stephenem Kingiem

Król i jego Wieża
wywiad przeprowadzony w roku 2003

Tłumaczył: Zubi dla CarpeNoctem.pl

 

Odkąd pierwszy tom serii został opublikowany w 1982, magiczny i tajemniczy świat Mrocznej Wieży Stephena Kinga rozrastał się, aż zaczął się wplatać w prawie każdą pisaną przez niego historię. Redaktor Amazon.com, Ben Reese, złapał ostatnio Kinga, aby pogadać o „jak dotąd nie wydanych” tomach z serii Mrocznej Wieży, pogłoskach o przejściu na emeryturę oraz koszmarze klasyfikacji do gatunków.

Amazon.com: Pierwsze cztery tomy twojej serii „Mroczna Wieża” zostaną ponownie wydane tego lata i jak rozumiem, pierwsza księga, Roland [org. The Gunslinger], uległa zmianom w stosunku do swojej oryginalnej wersji. Co dokładnie zostało zmienione?

Stephen King: Napisałem od nowa całość. Chodzi mi o to, iż zawsze uważałem ją za inną od pozostałych, przez to, że kiedy ją pisałem byłem jeszcze bardzo młody. Zawsze wydawało mi się jakby próbowała zbyt nachalnie być czymś naprawdę, naprawdę istotnym. Spróbowałem ją więc nieco uprościć. Teraz jest w niej wiele rzeczy, które pasują lepiej do tego, co powstało później. W zasadzie, jest całkiem inna. Na przykład test kwasowy [może „próba kwasu”? Nie czytałem, to nie wiem] jest zmieniony, bo gdybyś przeczytał już jego pierwszą wersję, chciałbyś przeczytać nową? Sądzę, że jeśli byłbyś nałogowym kolekcjonerem to tak, ale w przeciwnym razie przypuszczalnie nie.

„Nie widzę siebie osiągającego punkt, w którym przestałbym pracować, ponieważ to, co robię sprawia mi przyjemność i sprawia, że czas mija. Zabawiam sam siebie.”
Stephen King

Amazon.com: Czy seria Mroczna Wieża została ukończona?

Stephen King: Tak, została.

Amazon.com: Pierwsza księga „Mrocznej Wieży” została opublikowana w 1982, a w posłowiu mówisz, że zacząłeś pisać ją w 1970, ponad 30 lat temu, nawet przed „Carrie”, twoją pierwszą wydaną powieścią. Kiedy wreszcie ukończyłeś ostatnią książkę z serii „Mroczna Wieża”, czy było to inne uczucie niż to, którego doświadczałeś przy kończeniu innych twoich książek?

Stephen King: Zawsze jest uczucie. Ogarnia cię uczucie, gdy kończysz jakąkolwiek książkę, ponieważ jest to całkiem długi projekt. Im dłuższy projekt, tym mocniejsze uczucia czekają cię na końcu. W tym przypadku to było tak… Nigdy czegoś takiego nie czułem. To było naprawdę dziwne. Naprawdę nie wiem jak to opisać.

Amazon.com: Piąta książka w serii, „The Wolves of the Calla”, ma być opublikowana w listopadzie 2003, a następnie pozostałe książki zostaną wydane całkiem szybko po sobie, „Song of Susannah” zaplanowane jest na lato 2004 i ostatnia książka, „The Dark Tower”, nadejdzie w listopadzie tego samego roku. Między publikacjami poprzednich tytułów z serii mijały długie odcinki czasu. Skąd ten pośpiech przy końcowych książkach?

Stephen King: Ponieważ wydawało mi się, że wreszcie zacząłem właściwe pisanie, tym razem było to uczucie jak na jednym z tych zawodów we wrestlingu WWF, kiedy chodzi o każdy szczegół. Kiedy chodzi o wszystko. I czułem, że jeśli nie skończyłbym tego tym razem, to nie skończyłbym nigdy. Pomyślałem więc, że usiądę i będę to tak długo tłukł aż wszystkie części będą zrobione. A kiedy już były zrobione, nie było powodu by nie publikować ich tak szybko jak to tylko możliwe. Początkowo żądałem od wydawcy, by wydać wszystkie trzy za jednym razem. Z różnych powodów nie chcieli tego zrobić. Jednym z nich była po prostu próba zainteresowania jak największej ilości osób książkami, które już zostały opublikowane. Kiedy chodzę w różne miejsca i pytam ludzi, „Ilu z was przeczytało jedną z moich książek?”, oni są tam, ponieważ ja tam jestem, więc wszyscy podnoszą ręce. Wtedy mówię, „Opuśćcie rękę, jeśli nigdy nie przeczytaliście żadnej z książek z serii „Mroczna Wieża”, i zawsze 50 procent publiczności opuszcza ręce.

Amazon.com: A to dlaczego?

Stephen King: Myślę, że jest parę powodów. Po pierwsze oni sądzą, że to jest naprawdę inne od wszystkiego, co napisałem, a naprawdę nie jest. Mam na myśli, że ten sam umysł, ta sama inteligencja, ta sama zakręcona, kopnięta osoba napisała to wszystko. Myślę, iż kolejną rzeczą jest to, że wielu ludzi mówiło sobie „Nie chcę zaczynać czegoś, co nie jest skończone”. Teraz już są [skończone].Chciałem więc dać szansę ludziom z Vikinga na ponowne wydanie starych książek. Następną sprawą jest, sądzę, to, iż możliwość powiedzenia wszystkim, że wszystkie te książki nadejdą dość szybko po sobie w pewien sposób kompensuje całe to oczekiwanie, które ludzie musieli wytrzymać. Wiele osób było na mnie wkurzonych pod koniec „Ziemi Jałowych” [org. „The Wastelands”], ponieważ kończą się, z nimi, na tym pociągu, który zabije ich, jeśli nie wygrają pojedynku zagadek. A potem Blaine mówi „Więc rzućcie swe sieci wędrowcy! Sprawdźcie mnie swoimi pytaniami i niech turniej się rozpocznie!”, a potem… trzy lata ciszy. Było wielu ludzi, którzy byli tym wk**wieni. Aby to wynagrodzić, chciałem wydać je tak blisko siebie, jak mogłem. Poza tym, „Wolves of the Calla” i „Song of Susannah”, kończą się tak, że naprawdę chcesz wiedzieć, co zdarzy się potem. Są to swego rodzaju książki celowo kończące się w takich momentach, żeby czytelnik musiał przeczytać następną [ang. cliffhangers, nie da się przetłumaczyć bezpośrednio], ale powiedziałbym, że nie robię tego specjalnie. Po prostu, jeśli ja pracuję, to przez cały czas, kiedy czytasz te książki, powinieneś chcieć wiedzieć, co jest dalej.

„Nie lubię klasyfikowania rzeczy – mówienia, możemy włożyć tego gościa do przegródki i tak ma być. Ludzie, którzy czytają moje książki rozumieją i na szczęście jest ich wystarczająco dużo, więc nie musze tłumaczyć się zbyt często.”

Amazon.com: Podczas tych 30 lat pomiędzy pierwszą i ostatnią stroną serii, czy wszystko zakończyło się tak, jak zawsze planowałeś?

Stephen King: To jest jak strzelanie rakietą nuklearną na 3000 mil [czyli ponad 4828 km :)]. Jesteś szczęśliwy jeśli wyląduje gdzieś w pobliżu tego, gdzie chciałeś by wylądowała. I to jest całkiem tak jak z tym, co zrobiłem. Powiedziałbym, że kiedy zaszedłem już kawałek w głąb ścieżki, byłem całkiem pewny, gdzie będzie się kończyć. Wyrażają to niektóre inne książki. Książki „nierolandowe”, [w oryginale „non-Gunslinger, ale zgodnie z polskim tłumaczeniem tytułu „The Gunslinger” jako „Roland”… :)] które odnoszą się do Rolanda odnoszą się do tego, gdzie zmierza ta ścieżka. Sądzę, że jeśli zrobiłem wszystko dobrze, ludzie będą naprawdę zaskoczeni, ale potem powiedzą „Tak, to musiało tak być”.

Amazon.com: Twoje powieści, zawsze znane z ich wewnętrznych powiązań, przez to jak bohaterowie w jednej opowieści wspominają o wydarzeniach lub bohaterach z całkiem innej opowieści, łącząc wątki wszystkich twoich tytułów. W ostatnich latach, twoje książki były doprawiane coraz większą ilością połączeń z serią „Mroczna Wieża”, na przykład „Czarny Dom”, który był reklamowany jako kontynuacja „Talizmanu”, był właściwie bardziej książką „Mrocznej Wieży” niż czymkolwiek innym. Robiłeś to celowo, czy świat „Mrocznej Wieży” torował sobie drogę do twoich wątków nieświadomie?

Stephen King: Cóż, stawało się to coraz bardziej świadome z biegiem czasu. Nadszedł taki moment, powiedziałbym chyba, że przy pisaniu „Ziemi Jałowych”, kiedy zdałem sobie sprawę, że ojciec Callahan z Jerusalem’s Lot będzie postacią w opowieściach „Mrocznej Wieży”. Wiedziałem od czasu, kiedy napisałem „Miasteczko Salem” [org. „Salem’s Lot”] w 1974, że gdy ojciec Callahan odszedł z opowieści, w końcu pojawi się gdzieś ponownie. Potem nadszedł czas, gdy zdałem sobie sprawę, że będzie w świecie „Mrocznej Wieży”. Nadszedł także czas, gdy zdałem sobie sprawę, że losy każdego z wszystkich tych książek są pod wpływem Wieży. W wyniku tego, prawie każdy z książek, w których są odniesienia do Wieży pojawi się w jej opowiadaniach. Jest ojciec Callahan. Jest Ted Brautigan z „Serc Atlantydów” [org. Hearts in Atlantis]. Jest Dinky Earnshaw z „Wszystko jest względne” [org. Everything’s Eventual]. Shimi wraca jako chłopiec w tawernie z „Czarnoksiężnika i kryształu” [org. Wizard and Glass]. Wiele postaci w pewnym sensie zbierze się razem pod koniec, włączając w to jedną osobę, którą ludzie bardzo łatwo rozpoznają.

Amazon.com: A kto to będzie?

Stephen King: Nic z tego.

Amazon.com: No co ty. Nie powiesz?

Stephen King: Cóż, w sumie będę to ja. Sądzę, że mogę to powiedzieć.

Amazon.com: Twój wydawca wspomina książki z serii „Władca Pierścieni” [org. Lord of the Rings] J.R.R Tolkiena jako porównanie do książek „Mrocznej Wieży”. Czy także widzisz to w ten sposób?

Stephen King: Dla mnie, powiedziałbym, że był to początek. Pod koniec lat ’60 i w początkowych latach ’70 wielu młodych pisarzy fantasy było pod wpływem tych książek. Robert Jordan jest jednym z nich. Terry Brooks kolejnym. Stephen Donaldson byłby trzeci i lista może iść w nieskończoność. Byłem jednym z pisarzy, którzy przeczytali te książki i byli powaleni na kolana magią opowieści, ideą misji, samym zakresem, rozmachem wszystkiego, tym, jak długo zabrało opowiedzenie historii i jak bardzo były one wstrząsające. I powiedziałem, chcę pisać coś takiego. Kiedy byłem w trakcie pisania pierwszej książki, powiedziałem, wiesz, że musisz być bardzo, bardzo ostrożny, albo zaczniesz kopiować to, co zrobił Tolkien. A ja nie chciałem tego robić. Ale kochałem pomysł misji, próby dotarcia gdzieś daleko, daleko stąd, aby coś naprawić. Chciałem, by było to bliżej powiązane z naszym światem. Nie chciałem, żeby był to świat całkowicie fantastyczny. Chciałem, by miał połączenie z naszym własnym światem. I to jest mniej więcej to, co zrobiłem.

Amazon.com: Co, twoim zdaniem, uczyniłoby książki „Mrocznej Wieży” bardziej fantastycznymi?

Stephen King: Nigdy nie zwracałem na to uwagi. Nie obchodzi mnie jak mnie nazywasz tak długo, jak twoje czeki mają pokrycie. Musze nakarmić moją rodzinę. Musze płacić rachunki za prąd i takie tam. Kiedyś, w supermarkecie w Sarasocie, podeszła do mnie kobieta i powiedziała „Wiem, że jest pan Stephenem Kingiem i to cudowne, ble, ble, ble, że jest pan pisarzem i że stoję tu, w supermarkecie mówiąc do pana, ale nie czytam pana książek i nie oglądam żadnych pana filmów, bo nie lubię horrorów”, a ja powiedziałem „Więc, co pani lubi?”, a ona „Lubię ten film Skazani na Shawshank [org. Shawshank Redemption]”. Wymieniła kilka innych filmów, ale pamiętam, że wspomniała właśnie o tym. Powiedziałem „Ja to napisałem”, a ona na to „A wcale bo nie”, ja jej na to „Ależ tak”, a ona „Wcale nie”. Istnieje silna identyfikacja, ogół odbiera mnie jako pisarza horrorów. Ale ja myślę o „Strefie Śmierci” [org. The Dead Zone] jako o historii miłosnej. Myślę o „Czarnoksiężniku i krysztale” jako o historii miłosnej. Napisałem kilka rzeczy, które nie zawierają żadnych elementów nadnaturalnych. Piszę po prostu to, co piszę. Jeśli już klasyfikujesz opowieści „Mrocznej Wieży” do czegokolwiek, to ja sklasyfikowałbym je jako powieści fantastyczne. Nie są one jednak wybitnie fantastyczne, w sensie, że nie zajmują się elfami, czarnoksiężnikami [org. warlock jest różnie tłumaczone] i tego typu rzeczami, ale za to jest wiedźma. Są tam naprawdę straszne rzeczy, ale jest też wysoki dramat, tak sądzę. Jest też historia miłosna z Susan i Rolandem. Jest też pełno innych rzeczy. I to jest właśnie tym, czym moim zdaniem powinna być fikcja. Nie lubię klasyfikowania rzeczy – mówienia, możemy włożyć tego gościa do przegródki i tak ma być. Ludzie, którzy czytają moje książki rozumieją i na szczęście jest ich wystarczająco dużo, więc nie musze tłumaczyć się zbyt często.

Amazon.com: Czy uważasz serie „Mroczna Wieża” za swój opus?

Stephen King: Tak, tak uważam. Za każdym razem, kiedy miałem się zatrzymać, cofałem się i mówiłem „Tym razem będzie naprawdę ciężko i tym razem naprawdę będę musiał kopać i zmuszać się do pracy”. I za każdym razem było tak, jakby historia czekała, aby zabrać mnie powrotem. Mawiałem do siebie, kiedy nad nią pracowałem „Dlaczego kiedykolwiek stawałem na tak długo jak stawałem?”. Nie ma na to prawdziwej odpowiedzi, oprócz tego, że kiedy kończyłem każdą z książek, musiała następować przerwa na napełnienie się studni. Kiedy dochodziłem do mety i siadłem by wszystko dokończyć, myślę że było to przypuszczalnie w lipcu roku 2000, miałem wypadek, który sprawił mi wiele bólu. Spowodowało to, że fizycznie było mi o wiele trudniej niż przy poprzednich razach. Ale wciąż najlepszym środkiem przeciwbólowym na świecie jest przejście do tego drugiego świata. Kocham to.

Amazon.com: Ostatnimi czasy krążyło kilka pogłosek mówiących, że masz zamiar odejść wkrótce od pisania. Skąd się one wzięły i czy jest w nich choć trochę prawdy?

Stephen King: Dałem wywiad pani z, wydaje mi się, The LA Limes i ona zapytała mnie „Co będzie w przyszłości?” powiedziałem jej o wszystkim, co robiłem, a w tamtym czasie było to kończenie książek „Mrocznej Wieży”, jak również pracowałem nad napisaniem 13 epizodów serialu telewizyjnego „Kingdom Hospital”. Powiedziałem wtedy, że kiedy skończę to wszystko, mam zamiar odpocząć, ponieważ powiedziałem już prawie wszystko, co miałem do powiedzenia. A ona chwyciła się tego i powiedziała „Odchodzisz na emeryturę?”, a ja odparłem – powiedziałem już prawie wszystko, co miałem do powiedzenia i jeśli to jest odchodzenie na emeryturę, to właśnie to zrobię. Więc pojawiła się historia. Stephen King odchodzi na emeryturę… czy coś w tym guście. Nie widzę siebie osiągającego punkt, w którym przestałbym pracować, ponieważ to, co robię sprawia mi przyjemność i sprawia, że czas mija. Zabawiam sam siebie. Jon D. MacDonald powiedział kiedyś tak „Zabawiam sam siebie zanim zacznę zabawiać innych”. Mówiąc to, miałem na myśli, że ukończenie Mrocznej Wieży jest w pewien sposób powiązaniem całości ze sobą. W pewnym sensie podsumowuje ona wszystko. Teraz myślę, że będzie to czymś w rodzaju epilogu dla całej mojej życiowej twórczości. Sądzę, że zwolnię tempo wydawania, bo, szczerze mówiąc, jest to jak wrzód na dupie – ta część ze sławą, to, że ludzie cię rozpoznają. Jest to bezpośredni wynik całego tego rozgłosu, który jest dobry tak długo, jak długo wydawcy i sprzedawcy są zainteresowani, bo oznacza to, że masz wysoki „współczynnik rozpoznawalności”. Ale jeśli chcę pójść na mecz baseballa albo na obiad, nie jest to raczej takie przyjemne. Chodzi mi o to, że to jest jak miecz obosieczny. Idziesz do miasta i jeśli restauracja jest pełna, oni i tak znajdą dla ciebie stolik, ale po chwili wszyscy zaczynają podchodzić i chcą, żeby podpisać im menu, czy coś w tym stylu. Nie jest to umowa jednostronna. To działa w dwie strony.

Amazon.com: Tak więc, czy zobaczymy jakiekolwiek nowe tytuły Stephena Kinga opublikowane między lipcowym wznowieniem Rolanda a Mroczną Wieżą w grudniu 2004?

Stephen King: Nie zacząłem nowej powieści od czasu ukończenia powieści Mrocznej Wieży. Teraz jest marzec. Ukończyłem ostatnią chyba w październiku. To i tak normalnie byłby dla mnie okres jałowy. Mam trochę pomysłów, ale nad żadnym jeszcze nie zacząłem pracować. Myślę, że powieści „Mrocznej Wieży” zostaną wydane, a potem możecie zauważyć okres ciszy z mojej strony, który potrwa może od dwóch do pięciu lat. Ale w końcu coś jeszcze się pokaże. Tak myślę, chyba, że opadnę w ramiona śmierci.

Amazon.com: Broń Boże.

Stephen King: O tak, broń Boże.