Rozmowa z Jae’m Lee
Rozmowa z Jae’m Lee z Marvel Comics
dla NRAMA
Tłumaczenie: nocny
Newsrama: Pierwsze i najważniejsze – jak się tu znalazłeś. Rozmawiałem z Joe’m ostatnio i powiedział mi on, że nie było nikogo innego, kto mógłby dostać tę robotę. Czy musiałeś rozważyć tę propozycję gdy otrzymałes telefon?
Jae Lee: Żartujesz? Pragnąłem tego bardziej niż czegokolwiek innego. Wszelakie błędy jakie popełniłem w przeszłości mogą zostać zniwelowane dzięki temu projektowi. Wszystkie stracone okazje stały się odległymi wspomnieniami. Nagle wszystko co było wcześniej, przestało się liczyć. W tej chwili ważne jest to co będę robił od teraz. To jakby druga szansa w życiu. Szczerze mówiąc, to jest cud.
Kiedy otrzymałeś propozycję z Marvela?
Pewnej soboty zimą zeszłego roku. Pomyślałem sobie, że skoro Joe dzwoni w weekend, musi to być coś naprawdę dobrego lub też naprawdę złego. Powiedział, że go pokocham. I w samej rzeczy, pokochałem. To wielkie szczęście, że Joe wtedy o mnie pomyślał. Oczywiście to był dopiero początek. Nie dostałem od razu tej pracy. Musiałem poczekać aż wszystkie planety znajdą się w jednej linii. Marvel i Stephen King musieli zatwierdzić kontrakt. Joe musiał utrzymać swoją decyzję co do mnie. Reszta Marvela musiała zgodzić się z Joe’m. Stephen musiał zatwierdzić moje rysunki. Wciąż nie mogę uwierzyć, że wszystko wskoczyło na swoje miejsce.
Tak więc, mówiąc krótko, jesteś fanem serii?
O tak. Zawsze byłem fanem Stephena Kinga. Ten człowiek to legenda. Dorastałem czytając jego książki, ogladając ekranizacje, widziałem jego biografię A+E, która jest jego najlepszą opowieścią. Uwielbiam sagę 'Mroczna Wieża’. Przysięgam, że nie mówię tego ot tak. W momencie gdy kończysz ostatni tom, czujesz się jakbyś stracił najlepszego przyjaciela. Wnika w ciebie poczucie straty i pustki. Będziesz starał się wypełnić tę dziurę znajdując coś co przyciągnie twoją uwagę, ale nic takiego nie ma.
Zanim zaczęły się rozmowy o pierwszym numerze komiksu, jak powiedział Joe, zrobiliście pewne przygotowania by „sprzedać” Stephenowi Kingowi to co Marvel może zrobić z jego własnością, tak?
Ta. Nie mogłem mu po prostu pokazać egzemplarza 'Namor the Sub Mariner’ i powiedzieć „oto co potrafię zrobić”. Joe przedstawił mi plansza po planszy pierwszą scenę z 'Rolanda’ by pokazać Stephenowi Kingowi jak to może wyglądać.
Co możesz powiedziec o presji podczas rysowania tych czterech stron? Porozumienie było bliskie ale i tak… to nie było coś co można odwalić w jeden dzień, prawda?
Był to jeden z najbardziej zwariowanych tygodni w moim życiu. Marvel chciał bym rzucił wszystko nad czym pracowałem i zajął się tym. Stephen miał przyjść na spotkanie razem z ludźmi z Marvela, i chcieli bym pokazał im kilka prac. Byłem pod silną presją. Gdyby nie spodobały się one Stephenowi, byłoby po wszystkim. Musiałem wejść w to głębiej niż kiedykolwiek wcześniej. Jeśli chiałem tej pracy, musiałem dać z siebie wszystko. I zrobiłem to co zawszę robię w takich sytuacjach: zdrętwiałem i nie mogłem nic narysować przez parę dni. Ale na szczęście nie byłem sam. Richard Isanove miał pokolorować te przykładowe rysunki. Zamierzaliśmy zrobić dwie wersje by pokazać Stephenowi i zobaczyć, które podejście bardziej mu odpowiada. Rysunek zrobiony ołówkiem, lub tradycyjnie kolorowany z konturami poprawionymi tuszem.
A ty co wolisz?
Jestem przyzwyczajony do metody tradycyjnej. Lubię gdy rysunki są ostre z dużą ilością czerni i odrobiną kolorów by nabrały blasku. Nie pociągała mnie za bardzo perspektywa, iż moje rysunki będą pokolorowane cyfrowo. Zwłaszcza, że nie pracowałem z Richardem wcześniej – poza jedną przypadkową okładką wiele, wiele lat temu. Trzymałem kciuki by Stephen wybrał podejście tradycyjne. Po delikatnych namowach mojego redaktora, Ralpha, wziąłem się do roboty. Skończyłem pierwszą stronę i wysłałem szkice do Richarda by je cyfrowo pokolorował. Następnie zamierzałem położyć tusz na ołówek i wysłać taką stronę by Richard pokolorował ją metodą tradycyjną. Ale do tego nie doszło, bo Richard przesłał mi jpeg a kiedy go otworzyłem, natychmiast zadzwoniłem do Ralpha i powiedziałem: „po co w ogóle mamy kłaść kolor na rysunki? To jest najbardziej niesamowita rzecz jaką widziałem.” Zwykle mija trochę czasu by grupa zaczęła pracować jako jedność, ale człowieku, poczułem się jakbyśmy zostali do tego stworzeni. Tak jakby rozdzielono nas po urodzeniu i on miał jedną część talizmanu a ja drugą, a po złączeniu ich stało się coś magicznego. Na żadną z tych przykładowych prac nie został nałożony tusz.
Joe mówił, że Stephenowi tak bardzo spodobały się te prace, że zapytał czy może je zatrzymać.
Tak mi powiedzieli. Ciężko w to uwierzyć. Czekaliśmy z Richardem na decyzje jak na szpilkach. Gdy po zebraniu dostaliśmy dobre wieści, czułem się jakbysmy z Richardem przeżyli wojnę, na której jeden drugiemu krył plecy.
Skupmy się na samej opowieści. Po pierwsze – bohaterowie: Roland, Alain i Cuthbert. Dużo zostało o nich napisane ale prawie w ogóle nie poznaliśmy ich wyglądu, zwłaszcza w wieku w jakim są w tej części historii, która będzie pokazana w komiksie. Jak do tego podejdziesz? Przeczytasz ponownie IV tom by wyciągnąć każdy fragment zawierający informację o wyglądzie chłopców? Może dostaniesz jakieś wskazówki od Kinga?
Nie dałbym rady bez Robin Furth. Dostarczyła mi wszelkich informacji jakich potrzebowałem. Opisy charakterów, motywacje postacii, ich ubiór, wszystko. Trudno sobie wyobrazić ile włożyła pracy w dwa tomy jej książki 'The Dark Tower: A Concordance’. Ona chyba nie jest człowiekiem.
Jak podejdziesz do pierwszej miłości Rolanda – Susan Delgado? „Widziały” ją miliony, ale tylko w swych umysłach a King dał bardzo skąpy opis…
Prawda, każdy czytelnik sagi będzie miał z góry ustalony wizerunek Susan. Jak narysować najładniejszą dziewczynę na świecie gdy każdy ma inny gust? Postaram się aby każda postać była wyjątkowa. Nie ta sama twarz z nieco inną fryzurą. Zawsze zazdrościłem innym artystom, którzy są w stanie to zrobić. Pewnie mi się nie powiedzie, ale przynajmniej spróbuję.
Kontynuując rozmowę o opisach, King powiedział, że starszy Roland mógłby zostać pomylony z Clintem Eastwoodem. Na ile będziesz kierował się tym opisem rysując młodego Rolanda? Będziesz kierował się tym opisem odmładzając go czy po prostu weźmiesz 'Zemstę potwora’ z 1955 roku i zrobisz co w twojej mocy by odtworzyć młodego Eastwooda?
Wszystko jest w oczach. Będzie często je mrużył.
Dobra, zachowaj magię dla siebie. Odchodząc od bohaterów, co ze światem jaki zamieszkują, i samym Hambry – King zamieścił wiele opisów, świat ten został zainspirowany elementami z naszego świata, ale posiada też własną charakterystykę i unikalne elementy. Jakie jest twoje podejście do tego?
Mam szansę narysowania rzeczy, które dają mi radość. Zamierzam kierować się opisami Stephena tak mocno jak się da, a w przypadkach gdzie będę mógł wypełnić puste miejsca, pójdę z projektami w bardziej organiczny wygląd. Niczego tak nie cierpię jak prostych kontur. Chcę by środowisko żyło. Chcę by budynki mniej przypominały struktury a bardziej rozpadające się potwory.
Joe wspominał, że pracujesz z Johnem Romita nad układem graficznym – możesz wyjaśnić w czym ci on pomaga?
Bardzo ważne jest by opowieść ta była przejrzysta jak to tylko możliwe. Będzie czytało ją wiele osób, które nie miało wcześniej do czynienia z komiksem. To co dla nas jest oczywiste, jak na przykład nachodzące na siebie kadry, czy postacie krwawiące poza nimi, mogą niektórych mylić. Tak więc spędziłem około tygodnia rozmieszczając kadry w całym numerze, a któż zrobiłby to lepiej niż John Romita Jr, facet, który nie ma sobie równych w tym przemyśle? Więc Joe, John i ja spędzilismy piątkowe popołudnie siedząc nad układem kadrów. John uznał, że za dużo się dzieje na pojedyńczych stronach. Miałem po 7 – 8 kadrów na stronie. Były one zapchane bo tyle działo się w historii. John zasugerował by zwiększyć liczba stron tak by zrobić na nich nieco więcej miejsca a ujęcia były bardziej spójne, co jest niezwykle istotne przy przedstawianiu czytelnikowi nowego świata.
Jakie jest największe wyzwanie w tym projekcie?
Dopilnowanie by wszystkie postacie, miejsca i przedmioty odpowiadały opisom w książkach. Dopilnowanie by świat jaki rysuję był kompletny. Wczesniej świat Rolanda nie był w pełni zobrazowany. Mieliśmy jedynie migawki na ilustracjach. Moje największe wyzwanie jest ulotne. Uchwycić esensję 'Mrocznej Wieży’ i przenieść ją na papier… rany, tęsknię za rysowaniem Hulka. (śmieje się)
Wyniki twojej pracy zobaczy potencjalnie znacznie więcej ludzi niż wcześniej. Pozwalasz sobie na myślenie o tym podczas pracy? O kim myślisz rysując? O sobie? Stephenie Kingu? Joe? Ralphiem?
Denerwuję się jak cholera. Czuję ogromną presję. Każdy ma inne upodobania jeśli chodzi o styl. Nie da się zadowolić każdego, ale zrobię wszystko by znalazł się chociaż jeden element, który spodoba się wszystkim. Rysuję to dla każdego typu czytelnika. Jeśli jesteś fanem realizmu, znajdziesz go. Jeśli jesteś fanem stylu fantasy, też tam jest. Jeśli lubisz dynamiczną akcję, też jest. Pociąga cię mroczny i ponury styl? Znajdziesz go. Jeżeli lubisz mangę, cóż, masz cholernego pecha.
Poza wyzwaniem i złością, czujesz też w tym jakąś nagrodę?
Tak. Moi rodzice mogą w końcu przeboleć fakt, że rzuciłem studia. Zawsze źle się przez to czuli. Nigdy nie mówiłem rodzicom nad czym pracuję bo zwyczajnie nie wiedzą o co chodzi, ale to było tak niesamowite, że musiałem im powiedzieć. Zadzwoniłem więc do mamy i powiedziałem, że będę pracował przy projekcie, który stworzył Stephen King. Ona na to: „Och, to świetnie. To Koreańczyk?” Ja na to: „O czym ty mówisz?”, a ona: „Zdawało mi się, że powiedziałeś, że jego nazwisko to Kim.”
Ostatnie pytanie – Joe wspomniał, że ta seria to nie wszystko, że będą kolejne. Wiążesz się z tym projektem na dłużej, gotów na całe przedsięwzięcie „Mroczna Wieża w Marvelu”? I biorąc pod uwagę fakt, że poraz pierwszy King pozwolił innemu twórcy (poza autorami ilustracji do książek) na wejście w ten świat – czujesz, że w pewien sposób jest on zastrzeżony dla ciebie?
Jeśli ktoś się do niego zbliży, Richard i ja odgryziemy mu ręce.