Rozmowa z Andym Muschietti
Przedstawiciel serwisu Collider porozmawiał z Andym Muschietti, reżyserem ekranizacji powieści „To”.
Tłumaczenie: nocny
Wiedziałeś, że będziesz robił film z kategorię wiekową R, jak się z tym czułeś? Bo książka jest naprawdę potworna. I dużo w niej potworności w stosunku do dzieci. Zabierając się za ten film myśleliście by przedstawić wszystkie te sceny czy raczej było to podejście „im mniej tym lepiej”?
To świetnie, że film ma kategorię R, bo w takim duchu jest pierwowzór, także informacja o tym, że studio chce zrobić film z kategorią R to były dobre wieści. A to rzadka sprawa. Tak więc dzięki temu mogliśmy trzymać się ducha powieści…
Studio chciało tego od samego początku?
Tak, projekt od wczesnego etapu miał zakładaną kategorię R.
Ciężko jest pozyskać dobrych aktorów dziecięcych a tutaj jeszcze musiały one grać w horrorze z kategorią R. Zachowanie pewnej granicy było więc szczególnie wymagające?
Z dziećmi?
Tak.
Nie, okazało się, że oprócz tego, że to bardzo utalentowani aktorzy to dodatkowo są ogólnie bardzo liberalni. Pochodzą z liberalnych rodzin, można z nimi było bardzo otwarcie rozmawiać o tych elementach filmu, nie tylko związanych z przemocą ale i seksem.
Jak doszło do tego, że zostałeś zaangażowany w ten projekt?
Cóż, jak wiesz, pierwotnie film miał robić Cary Fukanaga a kiedy odszedł skontaktowałem się ze studiem, przyjechałem do nich, przedstawiłem swoją propozycję na bazie istniejącego już scenariusza i spodobało im się to.
Na czym polegały różnice między twoim podejściem a podejściem Cary’ego.
Jedna z takich rzeczy – scenariusz był dobry pod kątem bohaterów, ich głębi i tak dalej, ale nie chciałem wpaść w najbardziej prawdopodobną pułapkę czyli zdolności do przekształcania się postaci. Od tego zacząłem rozmowę.
Pennywise jest pająkiem?
W filmie pojawiają się pająki ale pełnią rolę skrzydłowych.
Byłeś fanem książki? Co było dla ciebie naprawdę ważne w tej historii?
Zawsze byłem wielkim fanem Stephena Kinga, szczególnie w młodzieńczych latach. Zawsze był jednym z moich ulubionych pisarzy. Kiedy dojrzewasz zaczynasz doceniać pewne rzeczy jak przyjaźń, miłość, i wiesz, przechodzisz przez pewne doświadczenia w życiu i poznajesz różne etapy przyjaźni, rozpad grupy i takie rzeczy i dlatego ponownie tak bardzo czułem się związany z tą opowieścią jakieś dwadzieścia lat od czasu jej przeczytania.
Wiem, że pomysł na rozdzielenie historii na pół, i zrobienie jednego filmu o dzieciakach a drugiego o dorosłych pochodził od zespołu Cary’ego Fukanagi. Ale kiedy dołączyłeś do projektu jakie pozytywy widziałeś w podziale zamiast w robieniu jednej długiej, wielkiej historii?
Podobał mi się ten pomysł, zawsze uważałem, że historia o dzieciakach jest ciekawsza niż ta o dorosłych ale też doceniam, że jest pomost pomiędzy tymi dwoma liniami czasowymi. Kiedy dołączyłem do projektu ustalone było, że powstaje film tylko o dzieciach. Ale od początku nalegałem, że jeśli będziemy potem robili drugą część zrobimy pomost między tymi dwoma liniami, pokażemy życie dorosłych frajerów ale z retrospekcjami, które pokażą wydarzenia z dzieciństwa, których nie będzie w pierwszym filmie.
Czy te retrospekcje były kręcone teraz, kiedy dzieciaki mają właśnie tyle lat ile w filmie?
Nie, modlę się, by dzieciaki nie wydoroślały.
Podczas wywiadu z Barbarą [bliźniaczą siostrą Andy’ego i producentką filmu – przyp. SK.pl] powiedziała mi ona, że mówiąc na temat Pennywise’a używałeś zwrotu „starodawny klaun”. To ciekawy opis, możesz powiedzieć o tym coś więcej?
Tak, pewnie. Ta istota była na ziemi od tysięcy lat. Nie podoba mi się wygląd klaunów z XX wieku. Wyglądają tanio i zbyt mocno kojarzą się z imprezami czy cyrkami. W przypadku cyrku to w porządku ale bardziej przemawiają do mnie stare czasy, klauny z XIX wieku. A przyjmując, że ten gość przebywa tu od wieków pomyślałem sobie, dlaczego ma nie wyglądać jak z XIX wieku?
Co ci się tak podoba w XIX wieku?
Chyba estetyka. I potrzebowałem coś wnieść w postać. To był bardziej głos instynktu.
Czego szukałeś podczas castingów do roli Pennywise’a? Bo Barbara mówiła, że przesłuchiwałeś wiele osób, nawet kobiety.
Tak, nawet kobiety. Po prostu miałem nadzieję, że ktoś mnie jakoś zaskoczy. Miałem pewne wyobrażenie kogoś, kto wygląda dziecinnie i pojawił się Bill. Interesował mnie też Will Poultner. Miał dostać tę rolę gdy podchodzono do filmu za pierwszym razem. Spotkałem się z Willem ale w tym czasie nie był już za bardzo zainteresowany tą rolą. Jego kariera zaczęła się załamywać i myślę, że trochę się bał. Tak więc szczerze mówiąc było wiele osób ale lista była bardzo krótka a na jej szczycie był Bill.
Dałeś mu jakieś wskazówki czy mógł sam stworzyć tę postać?
Pewne wskazówki mu dałem, tak. Mieliśmy długą rozmowę.
O czym?
Nie powiem ci. (śmieje się)
Możesz opowiedzieć trochę o pracy nad wyglądem Pennywise’a? Słyszałem, że miałeś szkice na pierwszym spotkaniu w studiu. Jak zmienił się od tego czasu?
Miałem jeden szkic. Był jak dziecko. Jak dziecko z produktów Gerbera. Ale z pewnym pazurem, oczy były wyszczerzone. I szczerze mówiąc nie wiele się zmieniło. Pennywise jakiego widziałeś dzisiaj jest wyjątkowy, bo miał rozczochrane włosy ale w reszcie filmu wygląda inaczej. Bawiłem się jego nastrojem, a ten przejawiał się czasem we fryzurze. Ale oficjalny wygląd to takie dziwaczne dziecko.
Jedną ze szczególnych rzeczy w mini-serialu był występ Tima Curry ale też jego głos. To wręcz ikoniczny głos. Czy w postprodukcji zrobicie coś z głosem Billa czy zostanie taki jaki był na planie?
Zostanie taki jaki był.
Okay.
Mamy inne podejście ale też Bill nie trzyma się jednego głosu. Przyjmuje różne osobowości. To postać oparta na nieprzewidywalności ma więc wygląd klauna ale w scenach gdy przeistacza się w kogoś innego ma inny ton głosu, głębszy czy z innym brzmieniem.
W książce, pewne kiełkujące podteksty seksualne na końcu przestają być podtekstami. W filmie tego nie robisz ale myślałeś by jakoś to zastąpić?
Myślę, że tematem przewodnim całej historii jest dojrzewanie a seks grupowy na końcu książki jest pewną metaforą końca dzieciństwa i wejścia w dorosłość. Uważam, że nie było to potrzebne w filmie pomijając, że trudno byłoby dostać pozwolenie na nakręcenie orgii. Uważam, że nie było takiej potrzeby, sama historia jest pewną podróżą i ona to ilustruje. Na końcu zastąpiliśmy to przysięgą krwi, gdzie wszyscy w pewien sposób się żegnają. Spoiler. Scena z przysięgą krwi to moment, w którym wszyscy widzą się po raz ostatni jako grupa. Nie wiedzą o tym ale mają pewne przeczucie, że żeby pokonać potwora muszą trzymać się razem. Teraz gdy potwora już nie ma nie ma też potrzeby by byli razem. Ale też dlatego, że ich dzieciństwo się kończy a zaczyna dorosłość. To słodko-gorzki moment tej sceny.
Czy była linia, której nie chciałeś przekroczyć w pokazaniu dziwnych rzeczy z książki? Czy zgodziłeś się na żółwia czy siły jakie stoją za Pennywise’em? Bo on przecież nie jest klaunem, jest coś więcej pod spodem.
Mitologia nie była dla mnie wyjątkowo ważna, ale wspominam o niej, żółw pojawia się jako Lego. To żółw z Lego. Byt pojawia się w kluczowych momentach historii. Szczególnie gdy dzieciaki są razem. Zobaczysz w filmie, nie będę spojlerował.
Odnosisz się do tego czy to tylko taki Easter egg w tle?
To pewnego rodzaju Easter egg. Jest taka scena gdy spotykają się jako grupa po raz pierwszy, bawią się w kamieniołomie, krzyczą, wydaje ci się, że pod wodą coś jest. Zdaje się, że Richie mówi: „Kto to kurwa był?” A Bill zanurza się pod wodę a potem mówi: „To żółw”. I tyle.
Niektórzy reżyserzy mają bardzo nostalgiczne spojrzenie na dzieciństwo. Inni patrzą na nie dość twardo. Gdzie byś się umiejscowił pomiędzy powiedzmy Stevenem Spielbergiem a Larrym Clarkiem?
To znakomite pytanie. Gdzieś pośrodku. Nie mam wyidealizowanego spojrzenia. I mam szeroką perspektywę. Film, ton filmu zależy jakie było dzieciństwo a doświadczenia dzieciństwa to szerokie pole. Są tu momenty spielbergowskie ale też momenty w stylu Clarka.
Barbara mówiła o tobie i Stephenie Kingu, zdaje się, że chciałeś skontaktować się z Kingiem ale się nie udało, tak?
Taa.
Czy jego aprobata dla filmu jest dla was istotna?
Jestem szczęśliwy, że zrobiłem ten film, moją interpretację tej historii i byłoby wspaniale spotkać Stephena Kinga, ale przychodzi moment podczas procesu twórczego gdy zaczynasz czuć się dobrze ze swoją interpretacją, swoim wkładem w opowieść i nie mam potrzeby przedyskutowania z nim moich pomysłów. Nie wiem. Chyba bym się wstydził mówić mu o swoich pomysłach.
Która część Stephena Kinga jest dla ciebie najbardziej filmowa?
Jakie elementy są filmowe?
Tak, w jego książkach. Zakładam, że poza „To” lubisz i inne.
Tak, tak, tak. Jestem ogólnie jego fanem. Ale czasem wydaje mi się… są pewne ekstremalne momenty, które mi się nie podobają. Jak skatologia, to mnie odrzuca. Scena orgii na końcu była według mnie niepotrzebna. Ale nie wiem co powiedzieć.
Jakie było twoje podejście do sceny zabójstwa Georgie’ego, zdaje się, że w filmie jest też Patrick Hockstetter, sceny z nimi są dość obrazowe w książce. Jakie było twoje podejście by scena spodobała się widzom lubiącym horror ale jednocześnie mogłeś pomyśleć: „rany, zabijamy tu dzieci i to jeszcze brutalnie”?
Cóż, scena z Georgie’em jest dość brutalna.
W filmie?
Tak. Ale musisz coś wiedzieć, może nie powinieneś tego opublikować, ale w tej historii nie ma potwierdzenia, że Georgie nie żyje. Pennywise go atakuje i urywa mu ramię, on stara się uciec z kanału ściekowego, zostaje ponownie do niego wciągnięty zostawiając ślad krwi ale ciała nigdy nie znaleziono. I to jest motywacja Billy’ego, odnalezienie żywego Georgie’ego.
Wiesz jak zrobić film by spodobał się fanom horrorów ale pozwól, że spytam, czy na tym filmie można się dobrze bawić?
Jest zabawny.
Tak?
Tak.
Sprawia frajdę?
Tak. To horror ale jest w nim też dużo emocji, dużo humoru. I nie chodzi mi tu o humor hollywodzki. Chciałem się trzymać pewnego klimatu, same postacie takie jak Richie czy Henry czy Ben są wielobarwne i Stanley ze swoimi zaburzeniami obsesyjno-kompulsyjnymi. W tej grupie są różne rodzaje neuroz i jeśli nie przedstawisz ich w jasnych barwach będzie to zbyt ponure. Muszę też powiedzieć, że aktorzy dzielą ze swoimi postaciami DNA. Były momenty, gdzie pozwalałem im improwizować i efekty tej wolności są fantastyczne.
Barbara wspomniała o kilku rzeczach, na które nie mogłeś sobie pozwolić ze względu na budżet. Jaką scenę z książki bardzo chciałeś pokazać a nie mogłeś dlatego, że byłaby zbyt kosztowna?
Nie było scen, których nie mogłem zrobić z powodu kosztów, ale są dwie sekwencje, o których myślałem ale które musiałem przesunąć w czasie aż pojawią się większe pieniądze. Jedna to retrospekcja ukazująca pierwsze spotkanie Tego z ludźmi, to fantastyczna scena. A druga to sen, w którym Bill jest na moście nad Kenduskeag i nagle widzi odbicie balona. Spogląda w górę i to nie jest jeden balon ale wiele. I nagle zaczyna widzieć fragmenty ciał, ujęcie robi się coraz szersze i widać wiele martwych dziecięcych ciał unoszących się w powietrzu. Nie było mnie na to stać.
Możemy porozmawiać o Black Spot? Do tego nawiązujesz? Bo Barbara wspominała, że taka scena na otwarcie drugiego filmu to była by świetna rzecz, i muszę się z nią zgodzić.
Tymi, którzy w filmie zginą w pożarze będą rodzice Mike’a. To tragiczne wydarzenie łączy się z jego lękiem, z traumatycznym obrazem umierających rodziców. Jest świadkiem ich śmierci będąc dzieckiem i ten obraz powraca mu w głowie gdy pojawia się w nim Pennywise, nie jest potworem, to po prostu obraz. Jest przerażający.