Stephen King. Sprzedawca strachu

Stephen King sprzedawca stachu

Jego powieści sprzedały się w 350 milionach egzemplarzy
Wydał 65 książek
Opublikował ponad 200 opowiadań
Przetłumaczono go na niemal wszystkie języki świata
Stephen King to dziś niekwestionowany król nie tylko horroru, ale literatury popularnej w ogóle
W Polsce jednak nikt nie napisał o nim książki… aż do teraz.

STEPHEN KING. SPRZEDAWCA STRACHU – to pierwsza polska książka o królu grozy. Opowieść o Kingu i jego twórczości, ale snuta z perspektywy kina. Robert Ziębiński omawia tu każdą ekranizację prozy Kinga. Od pierwszej adaptacji, czyli Carrie, po serial Pod kopułą. Nie jest to leksykon. Filmy i seriale są tu punktem wyjścia do opowieści o samym Kingu – pisarzu, który swoją karierę zawdzięcza kinu. Przez szalone lata siedemdziesiąte, przepitą i przećpaną następną dekadę, po powolną stabilizację lat dziewięćdziesiątych, próbujemy pokazać, jak zmienił się King, jego pisanie i pozycja na rynku. Dlaczego Dolores Claiborne to jeden z najważniejszych filmów w bogatej filmografii Kinga? Po co komu wybuchające puszki piwa? Dlaczego King nie może mówić źle o Stanleyu Kubricku? Na te i wiele innych pytań odpowie wam książka „Stephen King. Sprzedawca strachu”.

Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 2014
Oprawa: miękka + skrzydełka
Liczba stron: 328


Recenzja


Ostatnio doszedłem do wniosku, że na świecie chyba każdy fan Kinga, który udzielał się jakoś mocniej w Internecie, czy to robiąc duży serwis czy nawet jakiegoś prężnie działającego bloga, prędzej czy później wydawał książkę o Kingu. Wyjątkiem jest Polska. Nikt z twórców serwisu StephenKing.pl, ani żadnych pomniejszych blogów, jak dotąd tego nie zrobił. Pomysł ten wcielił w życie ktoś inny, dziennikarz i współautor internetowego serwisu „Dzika banda” – Robert Ziębiński. Jego 'Stephen King. Sprzedawca strachu’ jest o tyle ważną książką, że jest to pierwsza polska książka z tego worka. Do tej pory nikt w naszym kraju nie wpadł na pomysł napisania książki o Kingu, a nawet jeśli wpadł to go nie zrealizował. Robert Ziębiński jest pierwszy i już sam ten fakt zapisuje go w historii wydawniczej Stephena Kinga w kraju nad Wisłą. Dla większości z nas ważniejsze jest jednak to czy autor sprostał zadaniu by zapisać się w tej historii jako twórca książki dobrej, a nie tylko jako twórca książki pierwszej. Już na starcie uspokajam, 'Sprzedawca strachu’ jest książką dobrą… choć kilka zastrzeżeń będę też miał ale o tym później 🙂

W naszym kraju jak do tej pory ukazały się dwie książki z tego worka. 'Stephen King pod lupą” – kładąca nacisk na naukowe wytłumaczenie wątków nadprzyrodzonych z literatury Kinga – oraz 'Stephen King. Człowiek i twórca’ Teodoro Gomeza – która jest strasznie złą książką, napisaną przez taśmowego wyrobnika seryjnych biografii opartych na najbardziej podstawowych źródłach, powielających je zdanie w zdanie, napakowanych dodatkowo mnóstwem błędów. 'Sprzedawca strachu’ wyróżnia się na tym polu na plus choć trzeba wyraźnie zaznaczyć, że nie ma jakiejś szczególnie wyszukanej konkurencji.

Najpierw przyjrzyjmy się stronie wizualnej książki. Okładkę zdobi grafika znanego polskim fanom Vincenta Chonga, która w oryginale była stworzona do limitowanej edycji 'Stephen King Goes to the Movies’, wydanej w Polsce przez Prószyński i S-ka również z okładką Chonga choć inną, stworzoną specjalnie na rynek polski. Za okładkę 'Sprzedawcy strachu’ ogromny plus bo to bardzo dobra grafika. Oprócz tego wewnątrz książki znajdziemy wkładkę lepszej jakości ze zdjęciami, plakatami, grafikami itd. Są to raczej losowe zdjęcia z ekranizacji Kinga, głównie tych łatwo dostępnych w Polsce, co jest dość zrozumiałe. Dodatkowo książka promuje powstający właśnie film Darka Kocurka 'Lament paranoika’ i znajdziemy tu również z grafiki z tego projektu.

Przejdźmy zatem do najistotniejszej kwestii, odpowiedzi na pytanie czym w ogóle jest ta książka. Autor skupia się tutaj na ekranizacjach tekstów Stephena Kinga, ale jak sam mówi to nie jest leksykon wiedzy. Robert na przykładzie ekranizacji pisze biografię Kinga, dopatrując się w filmach i tekstach na podstawie których powstały, różnych czynników zewnętrznych, które wpłynęły na to, że są to produkcje takie a nie inne. Co więcej, autor we wstępie, odpowiadając na pytanie za co konkretnie lubi Stephena Kinga, podaje pewną tezę, którą potem, do pewnego momentu konsekwentnie udowadnia. Autor uważa jakoby cała historia pisarska i wydawnicza Kinga, skupiała w sobie każdy możliwy szablon pisarskiej kariery jaki możemy przytoczyć, czy to poprzedników czy następców, King na niektórych polach był prekursorem, a na jeszcze innych jest cały czas indywidualnością. I to jest bardzo ciekawy punkt wyjścia do książki, bo w ten sposób pomijamy wiele rzeczy powszechnie znanych, wykorzystywanych w klasycznych biografiach, a dostajemy opowieść snutą nieco inaczej. Tutaj też znajdziemy typowe elementy każdej biografii ale są one wplecione w opowieść o filmach, porozrzucane i znajdują się tu dlatego, że widać ich odbicie w twórczości czy to Kinga czy ludzi na niej bazujących. Każdy film to opis realiów w jakich powstawał, zbiór ciekawostek, ewentualny zarys fabuły i opinia autora książki. Często skrajna, często nie pokrywająca się z ogólnie przyjętą opinią ale nigdy nie kontrowersyjna. I to jest plus tej książki, bo potrafi ona spowodować dyskusję, co bardziej radykalnych fanów może czasami i rozzłości, ale trzeźwo myślący czytelnik powinien przez książkę przebrnąć bez większych nerwów 🙂 Nie przypominam sobie żadnych kontrowersyjnych opinii Roberta, a zwykle stara się on spojrzeć z dystansu, zrozumieć zdanie innych ale trzymać się swojego. Ziębiński stara się pisać, że rozumie fascynację tytułem, rozumie takie a nie inne podejście, ale on ma swoje zdanie i jego będzie się trzymał a to co jemu się nie podoba wypunktuje i uzasadni.

Książka jest podzielona na dekady, a każda z nich dodatkowo rozbita na kino i telewizję. I to się sprawdza, bo zarówno każde medium, jak i każda kolejna dekada, prezentuje zupełnie inny poziom, będący poniekąd odbiciem, nawet jeśli nie bezpośrednio samego Kinga to jego statusu, pozycji i kolejnych etapów kariery. Pomiędzy kolejnymi rozdziałami zostały umieszczone wstawki. Pierwsza z nich to spojrzenie na zjawisko filmów amatorskich – Dollar Babies. I tutaj znów autor podąża obraną drogą, ograniczając się tylko do opisania pierwszych tytułów z tego worka a cały rozdział poświęca na przyjrzenie się samemu zjawisku, motywacjom Kinga jakie kierowały nim gdy decydował się na ten krok oraz na tym jaki efekt miało to zjawisko. I osobiście uważam, że to jest bardzo dobra wstawka, idealnie wpasowująca się w tak obraną koncepcję książki, a jednocześnie dająca ogólny pogląd na zjawisko osobom nie zaznajomionym z tematem. Niestety kolejne wstawki nie zazębiają się już tak dobrze z resztą książki. Drugi przerywnik poświęcony jest… muzyce. Autor motywuje umieszczenie tego mikro rozdzialiku tym, że King był pomysłodawcą teledysku Michaela Jacksona 'Ghosts’, a zamiast umieścić go wraz z innymi filmami serwuje nam niepotrzebny zapychacz o zespole Rock Bottom Remainders, inspiracjach muzycznych Kinga i Brucie Springstinie. Drugą kompletnie zbędną z mojego punktu widzenia wstawką jest Suplement, który ma na celu chyba tylko powiększenie objętości książki. Suplement to po pierwsze wytłumaczenie kim był Richard Bachman i skąd wzięło się jego imię i nazwisko, a następnie przybliżenie czytelnikom inspiracji filmowych i literackich Kinga, z wyróżnieniem kilku konkretnych tytułów i autorów. Moim zdaniem zbędny dodatek.

Największym plusem samej książki jest jej gawędziarski styl. 'Sprzedawcę strachu’ czyta się błyskawicznie, a lektura zajmie nam 1-2 wieczory. Minusem jest nadinterpretacja i czasem naginanie faktów pod przyjętą tezę. Oczywiście tutaj można się ze mną nie zgodzić. W wielu przypadkach, analizując i oceniając motywacje Kinga jakie kierowały nim przy tworzeniu danego dzieła, możemy jedynie gdybać i snuć własne przypuszczenia na ten temat. Nie mogę pisać, że to moje przypuszczenia są tymi jedynymi słusznymi, a Roberta nie, tylko dlatego, że nie zawsze się z nimi zgadzam, bo tak naprawdę obaj możemy tylko przypuszczać i wyciągać własne wnioski. Gdybym miał wyciągnąć wnioski ze 'Sprzedawcy strachu’, idąc najprostszą drogą i po linii najmniejszego oporu, powiedziałbym że autor musiał przejść nieco inną drogę ode mnie bo w prawie każdych poczynaniach Kinga i w prawie każdej jego książce dostrzega wpływ alkoholu, narkotyków i uzależnienia. Dla mnie 'Misery’, 'Mroczna połowa’ czy 'Dolores Claiborne’ opowiadają zupełnie inne historie, ale to też jest ciekawe, że dzięki takim książkom jak 'Sprzedawca strachu’ możemy spojrzeć na twórczość Kinga oczami innego fana, nawet jeśli na chwilę obecną nie zawsze rozumiemy tę wizję. To dobrze gdy książka wywołuje jakieś dyskusje.

Podsumowując, gorąco zachęcam do zapoznania się z książką Roberta Ziębińskiego. Nie tylko dlatego, że to tytuł ważny i w pewien sposób historyczny, ale też dlatego, że to książka dobra. Osobiście uważam, że może została napisana trochę za szybko, miejscami jest według mnie nie do końca dobrze przemyślana, kilku rzeczy zabrakło, kilka było zbędnych, ale to nadal książka dobra. Bardzo sprawnie napisana, dostarczająca sporo frajdy i pewnie równie dużo wiedzy. I mam ogromną nadzieję ze ten krok opłaci się wydawcy, a fani książkę kupią. Was czeka ciekawa lektura a sukces finansowy może poskutkować wydaniem w przyszłości kolejnych książek z tego worka. Czego sobie i wam serdecznie życzę.

Autor: Mando