Stephen King. Człowiek i twórca
Stephen King (Portland, 1947) jest niezaprzeczalnie mistrzem powieści grozy. Jest także jednym z najpopularniejszych współczesnych pisarzy, autorem wielu bestsellerów. Na całym świecie istnieją miliony wielbicieli jego twórczości. Duża część utworów Kinga została zaadoptowana dla kina i telewizji. Jest też jednym z prekursorów publikacji w Internecie.
Książka „Stephen King. Człowiek i twórca” to wyczerpujący przewodnik, który pomaga nam zrozumieć życie i twórczość autora tak fascynujących i niepokojących dzieł jak „To”, „Lśnienie” czy „Mroczna Wieża”. Czytelnik będzie mógł odkryć skrywane sekrety pisarza i prześledzić jego drogę twórczą i osobiste doświadczenia. Na stronach tej książki można znaleźć:
– biografię Stephena Kinga
– klucze do interpretacji jego dzieł
– bibliografię i omówienie wszystkich jego utworów
– kompletną filmografię
– chronologię życia autora na tle jego czasów
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2008
Oprawa: miękka
Liczba stron: 185
Recenzja
Przez te wszystkie lata spędzone przy pracy nad serwisem StephenKing.pl, wielokrotnie próbowaliśmy namówiać polskich wydawców Kinga, aby zainteresowali się książkami o tym pisarzu. Nie raz byliśmy już bardzo blisko sukcesu, ale ostatecznie żadna z tych pozycji nie ujrzała u nas światła dziennego. Nigdy nie miało większego znaczenia czy będzie to zwykła biografia, analiza dorobku pisarskiego, opisy niepublikowanych pozycji dla nieco większych maniaków czy też przewodniki po konkretnych światach Kinga (jak choćby świetne książki o 'Mrocznej Wieży’ Vincenta lub Furth). Każda tego typu pozycja mogłaby rozpocząć nowy rozdział kingowych publikacji w kraju nad Wisłą, zakładając, że byłaby to pozycja przynajmniej na dobrym poziomie. Myślę jednak, że wspólnymi siłami dałoby się znaleźć nie jedną tego typu książkę, nadającą się do druku. Przypominam, że za granicą powstają setki takich publikacji, wielokrotnie pisanych przez znawców i prawdziwych fanów. Niespodziewanie pierwszą biografię Stephena Kinga sprowadziło do nas nie związane z pisarzem wydawnictwo – Muza. Książka ukazała się w cyklu 'Człowiek i twórca’ i niestety jest najgorszą „niby-biografią” jaką przyszło mi czytać.
Pierwsza i druga część – Maszyny, które ożywają oraz Wpływy – to życiorys pisarza. Muszę przyznać, że czytało mi się go nawet przyjemnie, choć roi się w nim od dość istotnych błędów. Największym minusem tej części jest fakt, że jest to kopia książki 'Jak pisać. Pamiętnik rzemieślnika’. Gómez przepisał w zasadzie wszystko to co King zamieścił w swoim życiorysie i są to zarówno wydarzenia istotne (pierwsze publikacje, wydanie 'Carrie’, wypadek) jak i te mniej ważne (pokąszenie przez osy w dzieciństwie, upuszczenie pustaka na nogę, przekłuwanie bębenków, opiekunka pierdząca w twarz chłopca czy podtarcie się trującym bluszczem w „Barrens”). Czytając życiorys ma się wrażenie, że wiedza Gómeza na temat Kinga ogranicza się właśnie do 'Jak pisać’ oraz do 'Danse Macabre’. Nie wątpię również, że pan Teodoro przeczytał wszystkie wstępy autorstwa Kinga i kilka wywiadów, które znalazł w Internecie, ale po zapoznaniu się z jego dziełem zakładam, że dwie wymienione powyżej książki to jedyne utwory Kinga, które przeczytał przed przystąpieniem do pracy. Szczątkowe opisy innych książek wtrącone w tekście, dają jasno do zrozumienia, że autor nie ma pojęcia o czym pisze. Niestety jest to widowisko dość żałosne, gdy Gómez próbuje nam przekazać swoje przemyślenia na temat takiej 'Mrocznej Wieży IV’, a nie trzeba być nawet znawcą Kinga by wiedzieć, że ograniczył on swoją wiedzę tylko do Posłowia umieszczonego w książce i na dodatek go nie zrozumiał. Poza tym cała ta biografia ogranicza się tylko do czasów dzieciństwa, pierwszych publikacji i wypadku. Czemu? Odpowiedź jest prosta. Do tych wydarzeń ograniczał się życiorys w 'Jak pisać’, a Gómez nie zadał sobie trudu by dowiedzieć się czegoś więcej. Pewnie go terminy goniły i musiał kolejną biografię napisać (przypominam, że w Polsce już 3 takie książki spod jego pióra wydano). Początkowo planowałem zrobić jakąś większą analizę tej książki i uwypuklić konkretniejsze błędy. Niestety mniej więcej w połowie lektury zdałem sobie sprawę, że jest to niemożliwe. Musiałbym przepisać cały rozdział, który z założenia miał nam przybliżyć poszczególne dokonania Kinga.
Trzecia część – Taniec śmierci – to tekst, na który najbardziej czekałem po przeczytaniu zapowiedzi wydawcy. W końcu Muza obiecała mi „klucze do interpretacji jego dzieł” oraz „omówienie jego utworów”. Zapowiadany przez wydawcę „wyczerpujący przewodnik” to nic innego jak żałosne, żenujące opisy, będące na poziomie zajawek umieszczanych w najtańszych gazetach z programem telewizyjnym. Tutaj już nie da się wskazać konkretnych błędów. Każdy opis, każdej książki zawiera ich tyle, że trzeba by skopiować całość. „Analizy” tekstów sprawiają wrażenie jakby Gómez przepisał je z jakiejś podrzędnej strony internetowej, tłumacząc wcześniej z języka, którego do końca nie rozumie. Mylone są nazwy własne (choć to raczej wina wydawcy i wrócę jeszcze do tego), chronologia utworów, podstawowe fakty jak i wydarzenia z książek. Niektóre opisy ograniczają się do kilku wyrazów („O dziadku, wnuczku i koniu”, „Sadystyczny dostawca mleka wchodzi do pewnego domu” itd.). Zapewniam także, że nie jest to wyszukiwanie błędów na siłę przez szurniętego fanatyka. Idę o zakład, że osoba, która czytała tylko jedną książkę Kinga znajdzie tu przynajmniej jeden błąd. Po prostu poziom tej części książki jest zerowy. Dno!
Niestety kolejna część – Kino i telewizja – chyba niczym nie odstaje od swej poprzedniczki. Wszystkie zarzuty skierowane przeciwko opisom książek, można wytoczyć też analogicznym tekstom dotyczącym filmów. Gómez nie ma pojęcia o czym pisze, tłumaczka nie wie co tłumaczy, a wydawca nie zdaje sobie sprawy z tego co wydaje. Niestety każdy z nich zarabia swoje, a cierpimy na tym my – fani. Naprawdę miałem wrażenie, że Gómez dostał na napisanie książki kilka dni i skakał po Internecie jak szalony, przepisując wszystko co zauważył, baz względu na to czy miało to jakikolwiek sens (przechodzi już samego siebie umieszczając na liście dokonań aktorskich Kinga serial 'Z archiwum X’, ponieważ pojawił się on w dodatku dvd 'Making off’).
Ostatnie kilka zdań należy się polskiemu wydawcy. Zacznijmy od tego, że za tłumaczenie takich książek powinni się brać tłumacze Kinga (choć na ich miejscu nie miałbym na to ochoty). Pani Maria Mróz myli podstawowe pojęcia, robi błędy w tytułach (jak również wymyśla sobie swoje własne) i nie jest konsekwentna w stosowanym nazewnictwie (zresztą Gómez chyba też nie słyszał o czymś takim jak konsekwencja i w każdej części podaje inne „fakty”). Niestety ogromne błędy występują też w przypisach tłumaczki, które powinny rzucać światło, a nie jeszcze bardziej gmatwać sprawę. Zresztą sam wydawca/tłumacz/redaktor nie mógł się najwyraźniej zdecydować czy wtrącenia tłumacza dawać w formie przypisów, wplatać je w tekst odpowiednio oznaczając, czy wplatać w tekst bez oznaczeń. Ostatecznie stosuje te trzy metody naprzemiennie. Tym samym, nie dość, że autor serwuje nam garść niedorzeczności to jeszcze tłumaczka wtrąca swoje przekłamania nie informując nas, że to jej robota.
Gdybym miał pokusić się o ocenę to niestety będzie to okrągłe zero. Książka nie ma żadnych pozytywnych stron. Począwszy od kompletniej nieznajomości tematu przez autora, a skończywszy na strasznym przekładzie, braku korekty i tragicznym wydaniu. Gdyby była to pozycja wydana u nas na początku lat 90. miałaby szanse mimo wszystko stać się kultowym eksponatem kolekcjonerów. W dzisiejszych czasach nie jest to możliwe. Szkoda, że polscy wydawcy nie pokuszą się o jakieś pozycje napisane przez prawdziwych znawców, bo nawet tak żałosną książkę początkowo czytało mi się całkiem przyjemnie. Sam zapoznałem się z kilkoma przewodnikami po 'Mrocznej Wieży’ i wiem, że książki stworzone przez fanów prezentują całkowicie odmienny poziom. Bardzo chciałbym przeczytać jakąś zwykłą biografię stworzoną dla mniej fanatycznych czytelników, ale napisaną przez fana i znawcę. Takich pozycji naprawdę nie brakuje (choć w większości to stare książki tak samo jak twór Gómeza), jednak nie dziwię się polskim wydawcom, że się za to nie biorą skoro inni skutecznie odstraszają czytelników od tego typu pozycji, wydając takie koszmary jak 'Człowiek i twórca: Stephen King’. Jeden z naszych forumowiczów napisał, że jego zdaniem to jedna z największych krzywd jakie na polskim rynku spotkały Kinga. Niestety muszę się z nim zgodzić…
Autor: Mando