Pan Mercedes
|
||||||||||
OpisDebiut Stephena Kinga w gatunku kryminału detektywistycznego hardboiled.
|
||||||||||
|
||||||||||
Recenzja'Pan Mercedes’ zapowiadany był jako „debiut Stephena Kinga w gatunku powieści detektywistycznej” co w pierwszej chwili jest o tyle zabawne, że indentycznymi sloganami zapowiadano powieści 'Colorado Kid’ i 'Joyland’. Jak widać King może debiutować trzy razy ale też sprawdza się tutaj powiedzenie „do trzech razy sztuka” gdyż 'Pan Mercedes’ rzeczywiście jest pierwszą prawdziwą książką Kinga zamkniętą w tych ramach gatunkowych. Już na wstępie trzeba sobie wyraźnie powiedzieć, że to jest coś nowego w dorobku tego autora. Coś w czym jeszcze się nie sprawdzał. Oczywiście w taki sposób już nie raz zapowiadano jego kolejne projekty. Teraz tak jest naprawdę. Problem w tym, że dla Kinga jest to może nowość, ale teren, na który wkroczył był już dość ciasno zapełniony przez wielu innych pisarzy, wśród których bez większego problemu znajdziemy kilku naprawdę dobrych. Czy King mógł czymś się na tym polu wyróżnić? Fabularnie raczej nie i też nie sili się na to. 'Pan Mercedes’ nie serwuje nam żadnej potrójnie czy poczwórnie zapętlonej intrygi, zagmatwanej zagadki kryminalnej, kolejnych twistów wywracających wcześniejsze twisty i tym podobnych zagrań. Opowieść Kinga jest w gruncie rzeczy dość prosta a sama zagadka znana od pierwszych stron. Od początku wiemy kim jest morderca i z grubsza domyślamy się (a szybko dowiadujemy się wszystkiego w szczegółach) w jaki sposób zaplanował swoją zbrodnię i jak ją przeprowadził. To co śledzimy my – czytelnicy – to zabawa w kotka i myszkę pomiędzy zabójcą i łowcą – Panem Mercedesem i emerytowanym policjantem. Panowie denerwują się nawzajem, wytrącają się z równowagi, uderzają w czułe punkty i powoli nakręcają spiralę, która prowadzi do wybuchowego finału, a my równolegle śledzimy losy detektywa i mordercy. Co zatem wyróżnia tę powieść z morza pozostałej, dość jednolitej papki, często świetnych jako jednorazowa rozrywka, ale zlewających się ze sobą książek? Chciałbym napisać coś wzniosłego, ale niestety odpowiedź jest banalna. 'Pana Mercedesa’ wyróżnia kapitalny, gawędziarski styl Kinga. Ta książka to z jednej strony szybka, dynamiczna historia sensacyjna, która w finale autentycznie galopuje niemiłosiernie. Wszystko to jednak doskonale współgra z typowym kingowym „przynudzaniem”. Sama opowieść, pomimo kilku naprawdę kapitalnych zagrań, nie zapisze się wielkimi zgłoskami w kingowej bibliografii. Ta książka ani nie rzuca na kolana ani też świat nie stałby sie pusty gdyby nie powstała. Ta książka spełnia jednak doskonale swoje zadanie. Jest świetną rozrywką, czyta się w zasadzie sama (połknąłem ją w dwa dni podczas gdy porównywalnego gabarytowo 'Doktora Sen’ męczyłem przez miesiąc). Nie umiem powiedzieć kiedy (i czy w ogóle) do niej wrócę. Nie sądzę by nastąpiło to szybko. Ale bardzo cieszę się, że mogłem się z nią zapoznać. Dostarczyła mi sporo rozrywki na wysokim poziomie. Sprawiła, że pierwszy raz od dawna odpłynąłem przy lekturze (ostatnie 200 stron czyta się na raz). King zabrał mnie na obcy dla niego, ale bardzo lubiany przeze mnie teren i zrobił to w swoim stylu. Zaserwował mi kilka typowych zagrań, które uwielbiam a jednocześnie nałożył sobie sztywne ramy gatunkowe z czym przy dwóch poprzednich „kryminałach” swojego autorstwa miał ogromny problem. 'Pan Mercedes’ jest spójną, zamkniętą historią poprowadzoną od początku do końca (’Colorado Kid’), wątek kryminalny ma ręce i nogi i nie ogranicza się do marginesu (’Joyland’) a co najważniejsze – to jest tylko kryminał. I w tym przypadku słowo „tylko” odbieramy jako pozytyw. Oczywiście znajdziemy tu typowe dramaty głównych bohaterów, ale nie przejmują one kontroli nad książką (’Joyland’) i co najważniejsze King odciął się od horroru i darował nam całkowicie wątki nadnaturalne (’JOYLAND’!). I w tym momencie możemy wszyscy podnieść ręce w górę i krzyknąć „Nareszcie panie King!”. Próbował pan trzy razy i za trzecim razem wreszcie wyszło tak jak trzeba. 'Pan Mercedes’ nie trafi na jakieś wysokie miejsce w moim prywatnym rankingu, ale to nadal bardzo dobra książka, świetna rozrywka i czysty gatunkowo sensacyjniak który dzięki temu wyróżnia się w bibliografii autora a dzięki autorowi wyróżnia się wśród książek z gatunku. Niczego więcej nie oczekiwałem. Autor: Mando Zapowiedzi medialne promujące nową książkę jednego z najbardziej znanych pisarzy świata mającego na koncie około 60 książek sloganem „debiut” może brzmieć nieco dziwnie szczególnie jeśli mowa jest o Stephenie Kingu, który przecież ma naprawdę szeroki wachlarz dokonań. Począwszy od horrorów, poprzez thrillery, sensacje, obyczaj, fantasy, baśń, science-fiction i kryminał. Dlatego napis „debiut Stephena Kinga w gatunku kryminału detektywistycznego hardboiled” był dla mnie niezrozumiały i przesadzony. Chociaż przyznaję, nie wiedziałem czym jest ów „hardboiled”. Z drugiej strony za każdym razem gdy mówi się, że King zamierza zrobić coś czego nie robił wcześniej, czy chodzi o treść czy formę, czuję podwójną ekscytację. Także i tym razem tak było i 'Pan Mercedes’ to zdecydowanie bardziej wyczekiwana przeze mnie pozycja z dwóch zapowiedzianych na ten rok. 'Revival’ bowiem, którą będziemy mogli przeczytać za pół roku, wydaje się być osadzona w ramach, w których King poruszał się już niejednokrotnie. Przyznam, że od lat po cichu marzyłem o tym, by przeczytać rasowy, prawdziwy kryminał spod pióra (czy raczej klawiszy) Kinga. Autora tego cenię między innymi za tę rozpiętość ramową i właśnie tego gatunku mi brakowało w jego bibliografii. W 2005 roku do sprzedaży trafił 'Colorado Kid’, który był „debiutem na polu kryminału” jednak nie była to książka, która zawstydziłaby Agathę Christie. Osiem lat później wydawca tej krótkiej książeczki – Hard Case Crime – zapowiedział kolejną, 'Joyland’. Tutaj wątek kryminalny był już tylko jednym z kilku a sama opowieść mnie osobiście troszkę zawiodła. 'Pan Mercedes’ to w mojej ocenie książka stojąca kilkadziesiąt oczek wyżej w bibliografii od wspomnianych tu przed chwilą, ale to jednak nadal nie jest kryminał jaki chciałbym od Stephena Kinga otrzymać. Nowa powieść bowiem to nie jest typowy kryminał jaki mi się marzy. I tak naprawdę jeśli bawić się w to gatunkowe nazewnictwo to ja postrzegam tę książkę jako sensacyjno-detektywistyczną, że pozwolę sobie na takiego składaka. Ale napiszę od razu, że pomimo, że oczekiwania rozjechały mi się z tym co dostałem, to nową książkę Kinga czytało mi się wspaniale. Pisarz nie skonstruował tu zawiłej zagadki, którą czytelnik musi rozwiązywać u boku detektywa. Nie ma też nagle pojawiających się, niespodziewanych wątków czy nowych, kluczowych postaci w środku lektury. W zasadzie o całej „intrydze”, na jakiej oparta jest treść, dowiadujemy się z opisu zamieszczonym na tylnej okładce jeszcze przed lekturą. A jednak te blisko 600 stron przewraca się jedna po drugiej, z bólem serca odkładałem książkę przez tak przeszkadzające w tym momencie sprawy jak praca czy sen, z którym nie da się dłużej walczyć i trzeba mu się o 4 nad ranem poddać. King oparł tę książkę o dwóch bohaterów – Brady’ego Hartsfielda i Billa Hodgesa i skonstruował ją tak, że ułożył naprzemiennie podrozdziały im poświęcone. Chwilę towarzyszymy detektywowi by poobserwować działania szaleńca. Między innymi ta naprzemienność stanowi o sile książki, bo dzięki niej, napięciu jakie tworzy, tak świetnie się ją czyta. Gierka jaką rozpoczyna Pan Mercedes z emerytowanym gliniarzem szybko staje się mieczem obusiecznym a czytelnik z napięciem śledzi tę zabawę. Oczywiście jak zawsze postacie King skroił na swoim znanym, wysokim poziomie dzięki czemu ten pojedynek trwający całą książkę jest tak dobry. 'Pan Mercedes’ nie jest książką, o której można powiedzieć „typowy King” i to kolejna jej zaleta. Cieszy, że autorowi publikującemu już 49 lat nadal sprawia to taką radość, że nadal poszukuje terenu, na którym stara się sprawdzić, powiedzieć coś dla siebie nowego. Tę wycieczkę uznaję za udaną, nie jest to na pewno dzieło, które można postawić zaraz obok tych najznakomitszych ale książka gwarantuje sporo emocji i rozrywki. Wspomnę jeszcze o narracji bo ta także jest nietypowa, nie tylko dla Kinga ale ogólnie rzadko wykorzystywana przez pisarzy. Podobny zabieg King wspólnie z Peterem Straubem zastosował w książce 'Czarny dom’ gdzie spotkało się to z różnym odbiorem i oceną wśród czytelników. Chodzi o czas teraźniejszy, którym przedstawia autor wydarzenia jakie śledzimy. Bohater zatem nie „powiedział” a „mówi”, nie „pomachał” a „macha”, Janey nie „wybuchnęła śmiechem” lecz „wybucha”, itd. Faktycznie przy kontynuacji 'Talizmanu” na początku niektórym mogło być ciężko się przestawić na taką narrację, tutaj jednak jest ona tak integralna, że właściwie dopiero po kilku stronach zacząłem o niej bardziej myśleć. Ale jest to zabieg uważam potrzebny i nie zastosowany przez Kinga bez powodu. To chyba dzięki takiemu opisowi wydarzeń i tej naprzemienności podrozdziałów, o której wspominałem, czyta się tę powieść tak płynnie, tak szybko i tak bardzo nie można przestać. Pierwsza z dwóch tegorocznych premier już za nami, było to bardzo przyjemne doświadczenie, cieszy kolejna mocna pozycja w długim spisie tytułów. Mam nadzieję, że w przyszłym roku, no dobrze, może za dwa, trzy lata, znów będzie mowa o „nietypowej” czy „debiutanckiej” książce Stephena Kinga. A tymczasem kto jeszcze nie stanął oko w oko z Panem Mercedesem niech łapie za książkę! I pamiętajcie o zapięciu pasów bo jazda będzie szybka. Autor: nocny |
||||||||||
Inne wydania
|
||||||||||
|