Miasteczko Salem (wersja ilustrowana)
|
||||||||||
Opis'Miasteczko Salem’, klasyczny horror Stephena Kinga został wydany po raz pierwszy w roku 1975. Demoniczna opowieść natychmiast przeraziła i oczarowała czytelników. Książka, sprzedana w milionach egzemplarzy na całym świecie, po 30 latach doczekała się specjalnej rozszerzonej edycji. Wydanie zawiera 40 stron (w tym alternatywne zakończenie) materiału usuniętego z pierwotnego maszynopisu przez samego autora, nowy wstęp i posłowie Stephena Kinga oraz dwa krótkie opowiadania powiązane z powieścią (’Dola Jerusalem’ i 'Strzemiennego’). Tekst nabiera wyjątkowej siły dzięki niesamowitym zdjęciom Jerry`ego Uelsmanna dopełniającym obrazu prowincjonalnego miasteczka w stanie Maine, którego mieszkańcy ulegają diabelskiej mocy nowego rezydenta. Ekskluzywne wydanie 'Miasteczka Salem’ ma kształt, który w pełni satysfakcjonuje Stephena Kinga i powinno pojawić się w zbiorach każdego fana Mistrza Grozy. Ta wersja książki zawiera: Opowiadanie 'Ktoś na drodze’ zostało przetłumaczone na nowo przez Paulinę Braiter, nowy tytuł to 'Strzemiennego’.
|
||||||||||
|
||||||||||
RecenzjaLimitowane wydanie nowego 'Miasteczka Salem’ ukazało się w Stanach Zjednoczonych w listopadzie 2004 roku. Nakład książki wynosił zaledwie kilkaset sztuk. U Amerykanów jest to zjawisko dość powszechne, u nas niestety, jak do tej pory, niespotykane. Tylko kilku wybrańców miało szanse zapoznać się z tą książką, a cała reszta musiała zagryźć zęby i cieszyć się dalej normalnymi powieściami przeznaczonymi dla zwykłych zjadaczy chleba. Rok później świat obiegła wiadomość, że ekskluzywne wydanie zostanie opublikowane w normalnej formie. Polscy fani, dzięki wydawnictwu Prószyński i S-ka, po raz kolejny mogli cieszyć się z równoległej (do światowej) premiery w naszym kraju. Książkę 'Miasteczko Salem’ znają już chyba wszyscy czytelnicy Stephena Kinga jak również większość fanów horroru, którzy niekoniecznie pałają sympatią do samego pisarza. Bo mimo, iż King (nazywany często królem tego gatunku) książek, będących stuprocentowymi powieściami grozy, napisał niewiele, to jego współczesna wersja 'Draculi”’ jest horrorem „pełną gębą”. Opowieść o wampirach nawiedzających małe miasteczko w stanie Maine zachwyca czytelników już od trzydziestu lat. Nasuwa się więc pytanie: czy ta książka może nas jeszcze czymś zaskoczyć? I choć wydaje się to niemożliwe zapewniam was, że podczas lektury czułem się jakbym czytał zupełnie nowe dzieło Kinga. 'Miasteczko Salem’ jest powieścią, którą zawsze polecam początkującym fanom Kinga. I nie ważne czy spytacie mnie o to za trzy, pięć czy dziesięć lat. Sam zacząłem od tej książki swoją przygodę z Kingiem i gdyby nie ona nie byłoby mnie tu dzisiaj. Jak dotąd wracałem do niej dwukrotnie i na pewno powrócę jeszcze wiele razy. Czemu? Bo to świetna książka i taki powód jak najbardziej mi wystarczy. Samą powieść wydawnictwo Prószyński i S-ka zaserwowało nam w niezmienionej formie (pozostawiając stary przekład pana Arkadiusza Nakoniecznika) i nie ma sensu poświęcać jej w tej chwili większej uwagi. Kto czytał ten wie, że jest to bardzo dobra pozycja, a kto nie czytał ten w ogóle nie powinien się do tego przyznawać. To co powinno najbardziej interesować nas w tym wydaniu to rewelacyjne dodatki. Cała książka jest literackim odpowiednikiem ekskluzywnego wydania DVD. Zresztą King już dwukrotnie wprowadzał tego typu udziwnienia w swojej twórczości. W roku 1990 opublikował nieokrojoną wersję jednej ze swych pierwszych powieści, pt. 'Bastion’, która była niczym innym jak odpowiednikiem filmowej wersji reżyserskiej. Nieco bliżej czasów obecnych, bo w roku 2003 uraczył nas remakem pierwszego tomu sagi 'Mroczna Wieża’. Zaś w 2005 wypuścił odpowiednik wydania DVD i jak się okazało, jest to nie byle jakie wydanie. Dodatki zawarte w nowym 'Miasteczku Salem’ powinny skusić nawet fanów, którym nie podobają się tego typu zagrania w wykonaniu pana Kinga. Autor napisał nowy wstęp oraz posłowie do książki. Są to raczej krótkie, kilkustronnicowe teksty, ale dowiadujemy się z nich rzeczy jak dotąd nieznanych. King opowiada o tym jak doszło do publikacji książki i w jaki sposób przylgnęła do niego etykieta pisarza horrorów. I co najważniejsze nie są to historie, które już wiele razy wałkowane były w setkach wywiadów czy tysiącach artykułów tylko zupełnie nowe (dla czytelników) ciekawostki z życia autora. Poza tym opowiada o swojej dziecięcej fascynacji 'Draculą’ Brama Stokera oraz młodzieńczym zamiłowaniu do komiksów takich jak 'Opowieści z krypty’ czy 'Krypta grozy’. Dowiadujemy się jak powstał pomysł na połączenie tych historii w jednej książce, a wszystko to podane jest z typowym dla Kinga poczuciem humoru. Oprócz tego otrzymujemy dwa opowiadania nawiązujące treścią do historii opisanej w 'Miasteczku Salem’. Pierwsze z nich to 'Strzemiennego’ znane wcześniej jako 'Ktoś na drodze’. Opowiada o losach miasteczka po wydarzeniach opisanych w powieści, czyli jest czymś w rodzaju kontynuacji. Drugie to 'Dola Jerusalem’. W tym przypadku mamy opisaną historię mającą miejsce wiele lat przed opanowaniem miasta przez dzieci nocy, a wiec jest to swego rodzaju prequel. Opowiadania te nie są w naszym kraju nowością gdyż oba zostały wcześniej opublikowane w zbiorku pt. 'Nocna zmiana’ jednak pierwszy raz otrzymujemy wszystkie trzy teksty o Salem w jednej książce. Ponadto wydawnictwo zaserwowało nam nowy przekład pani Pauliny Braiter, który… co tu dużo mówić znacznie różni się od poprzedniego tłumaczenia, jednak nie oznacza to nic złego. Dochodzimy do najważniejszej kwestii, mianowicie czterdziestu stron zawierających wycięte sceny z pierwszej wersji powieści. Stephen King już wcześniej kilkakrotnie opowiadał o tym jak wyglądało na początku 'Miasteczko Salem’ (rąbka tajemnicy zdradził nam w swej książce 'Danse Macabre’) jednak dopiero teraz otrzymujemy wszystko podane na tacy. Sceny usunięte z ostatecznej wersji można podzielić na dwie grupy. Pierwsza to fragmenty wyrzucone całkowicie z treści książki zaś druga to sceny których inna wersja w powieści się znalazła. Do drugiej grupy należą zazwyczaj wydarzenia, które w pierwotnej wersji nawiązywały do tych z grupy pierwszej, ale były tak ważne i kluczowe, że siłą rzeczy trzeba było je pozostawić w zmienionej formie. Na nowo zostały napisane chociażby wszystkie wizyty w Domu Marstenów. Usunięte sceny otrzymujemy w takiej wersji w jakiej pierwotnie napisane zostały przez Kinga (włączając w to inne nazwy miejsc oraz inne nazwiska bohaterów), ale każda z nich posiada dodatkowy komentarz i bardzo przejrzyście opisane jest w które miejsce należy ją przyporządkować. Przyszłych czytelników zapewniam jeszcze, że nawet te 40 stron potrafi zaskoczyć. Co się tyczy walorów wizualnych tej pozycji to jest to pierwsza tak ładnie wydana książka Kinga w Polsce. Sztywna oprawa, inny (większy) format, siedem wspaniałych, klimatycznych fotografii Jerry’ego Uelsmanna, rewelacyjna okładka i do tego genialna treść. Ja nie widzę minusów tej książki. Nawet cena nie jest wygórowana w porównaniu z tym co otrzymujemy w zamian. Jak do tej pory nigdy nie dostaliśmy do rąk takiego wydania i pozostaje mieć tylko nadzieje, że wraz z 'Miasteczkiem Salem’ rozpoczęła się nowa tradycja w naszym kraju. Autor: Mando Strach ma różne oblicza. Czasem boimy się na filmie. Częściej powodowany jest jakimś mrożącym krew w żyłach przeżyciem, które tkwi w naszej podświadomości i czasami wychodzi na zewnątrz by przyspieszyć bicie naszego serca. Rzadziej jednak powoduje go książka. Jadną z kilku pozycji, podczas których czytania autentycznie się bałem jest 'Miasteczko Salem’ Stephena Kinga. Nigdy nie zapomnę o przyspieszonym tętnie, ciągłej niepewności, koniecznie zapalonym świetle i przechodzących po plecach ciarkach podczas czytania rewelacyjnie skonstruowanych tam opisów. Pierwszy kontakt z tą wyśmienitą powieścią miałem na początku mojej kariery z pisarzem. Teraz za sprawą wydawnictwa Prószyński i S-ka powróciłem do tej lektury poraz trzeci, tyle że tym razem w moich rękach znalazło się wydanie ilustrowane, można powiedzieć luksusowe jak na polskie standardy. Bałem się tak samo (o ile nie bardziej) jak za pierwszym razem, a książka zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. 'Miasteczko Salem’ to rasowy horror o wampirach, tak doskonale znanych z powieści Brama Storkera 'Drakula’. King w wyśmienity sposób przenosi te krwiopijcze potwory w realia sennego, amerykańskiego miasteczka w stanie Maine i umożliwia im korzystanie z wielu dobrodziejstw Ameryki lat siedemdziesiątych. Groza, która powoli ogarnia prowincjonalne miasto jak i relacje w nim panujące są bardzo dobrze stworzone. Król doskonale radzi sobie z psychiką bohaterów – w bardzo naturalny sposób zachowują się, gdy zaczynają wątpić we własne siły czy też załamywać się pod wpływem walki jaką mają stoczyć. Olbrzymim plusem książki są opisy, które w bardzo dużym stopniu budują klimat. W odpowiedni sposób dawkują nam napięcie, nie są nachalne i przydługie, a w odpowiednim momencie potrafią wywołać u czytelnika strach i nadszarpnąć nerwy. Jeżeli chodzi o warsztat to mimo iż 'Miasteczo Salem’ jest jedną z pierwszych powieści autora to nie mam się do czego przyczepić. Jak sama nazwa wskazuje nowe wydanie tej książki zawiera zdjęcia autorstwa Jerry’ego Uelsmanna, o których już wiele pisano. Od siebie dodam, że są bardzo klimatyczne. Momentami bardzo złowrogie i podziwiając niektóre z nich czułem autentyczny niepokój. Oprócz pięknych fotografii książka wzbogacona jest o dwa opowiadania: 'Dolę Jerusalem’ i 'Strzemiennego’ (wcześniej publikowane pod tytułem 'Ktoś na drodze’). Oba teksty powiązane są z powieścią i oba moim zdaniem należą do najlepszych krótkich utworów jakie wyszły spod pióra Mistrza Grozy. Pierwsze, czyli 'Dola Jerusalem’ to bardzo ciekawie skonstruowane opowiadanie epistolarne – opowieść o nawiedzonym domu i przerażających siłach drzemiących w opuszczonym miasteczku. Stylistycznie wzorowane na utworach H.P.Lovecrafta – uznawanego przez wielu twórców za prekursora i twórcę grozy. 'Strzemiennego’ to już napisana w doskonale znanym nam stylu opowieść dziejąca się w opanowanym już przez wampiry Salem. Strach tu wywołany jest bardzo typowymi dla gatunku elementami. Mamy noc, burzę śnieżną, tajemnicze zjawy na drodze. Jedno jak i drugie to majstersztyk, jeżeli chodzi o horror w krótkiej formie. Te krótkie teksty potrafią spowodować, że przy odpowiedniej atmosferze na rękach pojawi się gęsia skórka. Oprócz tego King napisał do książki nowy wstęp i posłowie (które jest chyba bardziej godne uwagi, gdyż opisał tam zafscynowanie 'Draculą’). Jednak chyba najbardziej ciekawym „dodatkiem” są sceny usunięte z pierwotnej wersji maszynopisu. Te czterdzieści stron zawiera kilka autentycznych perełek, na które należy zwrócić uwagę. Mamy kilka mniejszych scen, których podczas czytania raczej trzeba się domyśleć lub mało wnoszących opisów. Ich brak w tekście to raczej kosmetyka. Dowiadujemy się, że Barlow początkowo miał nazywać się Sarlinov i miał mieszkać już w częściowo wyremontowanym domu Marstenów, a także że zostawił pogromcom wampirów w swojej piwnicy nie list, ale nagranie magnetofonowe. Jak dla mnie książce wyszło na dobre, że sceny z Sarlinovem zostały usunięte. Postać Barlowa, która w ostatecznej wersji przypominała wytrawnego, opanowanego szachistę, tu pokazuje złość i niepotrzebne emocje, które zupełnie nie pasują mi do wcześniejszego wizerunku tego negatywnego bohatera. Moim zdaniem najważniejszą z usuniętych scen jest alternatywna rozmowa Susan i Bena w parku. To chyba jest jedna z niewielu, których bardzo żałuję, że zostały zmienione. King pisze w niej o odpowiedzialności pisarza nad swoją pracą. Zrządzenie losu, ale taką odpowiedzialność, o której napisano w tej scenie bierze sam autor wiele lat później za swoją powieść 'Rage’. Poza tym, dość ważne sceny to te ze szczurami (właściwie usunięcie ich z ostatecznej wersji trochę zubożyły powieść). Pierwsza i druga alternatywna wyprawa do piwnicy w pensjonacie Evy to kilka stron obfitujących w opisy z gryzoniami, które zresztą są bardzo dobrze napisanym splatter punkiem i autentycznie mrożą krew w żyłach. Osobiście, bojąc się szczurów wzdrygiwałem się na samą myśl o stosach kłębiących się ciał i obijających się ogonów, o których tam mowa. 'Miasteczko Salem – Wersja ilustrowana’ obowiązkowo powinna znaleźć się na półce każdego kingomaniaka, ale i również każdego fana grozy. Jest to jedna z powieści, które zapisały się do kanonu współczesnej literatury grozy, a to wzbogacone wydanie, pozwala nam na obcowanie z wersją nieocenzurowaną, zawierającą wiele brutalnych elementów i pokazującą pierwotne zamierzenie Króla. Co bym nie napisał, jest to najładniejsze wydanie Kinga w Polsce i mam tylko nadzieję, że będę mógł zobaczyć więcej takich książek w swojej kolekcji. Dodam jeszcze, że miałem okazje podziwiać amerykańskie wydanie i powiem szczerze, że to „Prószyńskiego” praktycznie niczym nie odstaje od tego zza oceanu. Co więcej, ma lepszą kolorystykę okładki (o wiele lepiej wygląda „polski fiolet”)! Trochę boli brak jednej ilustracji, która nie znalazła się w polskim wydaniu, ale nie jest to nic co umniejszałoby wielkości tej pozycji. Autor: SickBastard |
||||||||||
Inne wydania |