The Talisman: The Road of Trials #5

The Talisman - The Road of Trials 05

Informacje

  • okładka: Massimo Carnevale
  • Ilustracje: Tony Shasteen, JD Mettler
  • scenariusz: Robin Furth
  • liczba stron: 32
  • data wydania: marzec 2010

 

Plansze

Recenzja

Początkowo zapowiadana na sześć zeszytów pierwsza seria komiksowej adaptacji „Talizmanu” dobiega końca wraz z numerem piątym. Jakie były powody takiej decyzji i czy zmniejszenie liczby zeszytów wpłynie na ostateczną ich ilość na razie nie wiadomo. Trzeba niestety powiedzieć, że wydawca całkowicie zaniedbuje czytelników w informowaniu o zmianach jakie zachodzą w trakcie wydawania tej serii. Nie dość, że trudno jest się dowiedzieć, kiedy wychodzą następne numery, to na dodatek nawet o zmianach w zespole odpowiedzialnym za komiks dowiadujemy się dopiero jak ten ukaże się już fizycznie…

Tym razem na okładce najważniejszym elementem są nazwiska 3 twórców, z których jedno jest całkowicie obce. Otóż na sam koniec serii zaserwowano nam zmianę osoby odpowiedzialnej za nakładanie kolorów. Nei Ruffino zastąpił JD Mettler. Dlaczego tak się stało oczywiście nie wiadomo. Mogę mieć jedynie nadzieję, że były jakieś konkretne powody, ponieważ zmiana ekipy na ostatni zeszyt serii nie jest zbyt poważna.

Co ciekawe ostatni kadr czwartego numeru jest identyczny z pierwszym z numeru piątego. Dzięki temu łatwo można porównać oba style. Nowy niestety wypada gorzej. Tyle na początku się mówiło o tym jak żywe mają być kolory w Terytoriach, jak bardzo mają się różnić od tych z naszego świata. Dotychczas było to zauważalne, a same kolory były plusem serii. Mettler dotychczasową jaskrawość 'zaśmieca’ plamami wprowadzonymi na rysunki. Również stosowane przez niego odcienie wypadają gorzej w porównani z wcześniejszymi. Najlepiej to widać porównując kadr przedstawiający pewne zwłoki, który z innym tłem ukazał się również w zerowym zeszycie. W tym momencie całkowicie zmienia się odbiór komiksu.

A jak się prezentuje reszta elementów komiksu? Furth cały czas próbuje wykorzystać jak najwięcej epizodów z wyprawy Jacka, co nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem i wprowadza niejasności w fabule. Shasteen natomiast popełnia mniej wpadek niż w poprzednich numerach i pod względem rysunków ten zeszyt, jak na standardy serii, można uznać za udany. Szkoda tylko, że nie ma ani jednego rysunku, który by było można na dłużej zapamiętać. A zdarzały się już takie…

Co ciekawe w końcu zrezygnowano z zaśmiecania zeszytu słowami piosenki o Jasiu Wędrowniczku, która zajmowała dotychczas zawsze jedną stronę, dzięki czemu dostajemy troszeczkę dłuższą opowieść. Przy poprzednim numerze chwaliłem dział, w którym pojawiły się listy od czytelników. Niestety szybko z niego zrezygnowano. W zamian za to dostajemy dodatkowy kadr z narysowanym Wilkiem i stronę przedstawiającą nam jak Shasteen opracował skrzydła dla ludzi, którzy pojawili się wcześniej w komiksie. Oprócz tego mamy kolejny tekst Furth, opowiadający tym razem o kłopotach z kreowaniem postaci Philipa Sawyera. Nic szczególnie interesującego.

„The Road of Trials” wystartowało dobrze by później ukazać braki w doświadczeniu twórców. Czytając jeden zeszyt na miesiąc te braki widzi się jeszcze wyraźniej. Sporo krótkich scen, słabe dialogi i brak odpowiedniej narracji nie sprzyjały w pozytywnym odbiorze poszczególnych zeszytów. Mam wrażenie, i nadzieję, że czytając wszystko w jednym tomie wrażenia z lektury będą bardziej pozytywne i mimo wad zachęcam do zapoznania się z pierwszym tomem komiksowego „Talizmanu”.

Autor: ingo
Data: 26.05.2010