The Talisman: The Road of Trials #1

The Talisman - The Road of Trials 01

Informacje

  • okładka: Massimo Carnevale
  • Ilustracje: Tony Shasteen, Nei Ruffino
  • scenariusz: Robin Furth
  • liczba stron: 32
  • data wydania: listopad 2009

 

Plansze

Recenzja

Nowa komiksowa adaptacja powieści Kinga (i Strauba) ruszyła na dobre. Po zerowym, umiarkowanie udanym zeszycie, przychodzi pora na numer pierwszy, który w większym stopniu powinien nam ukazać to, czego powinniśmy się spodziewać po całej serii. Przeczytawszy go można stwierdzić, że rokowania na nią są dosyć optymistyczne.

Już okładki sprawiają pozytywne wrażenie. Oczywiście daleko im do prac tworzonych na potrzeby serii „The Stand”, ale wykonano je w estetyczny, malowniczy sposób i są na pewno bardziej urozmaicone niż te, które zdobią serię „The Dark Tower”. Niestety tego samego nie można już powiedzieć o okładce wariantowej, która nie pasuje do reszty komiksu i na dodatek jest brzydka.

„Talizman” czytałem ładnych parę lat temu i muszę zaznaczyć, że szczegółów już nie pamiętam. Jednak skoro za scenariusz odpowiedzialna jest Robin Furth, to o wierność komiksu wobec książki chyba nie trzeba się martwić. Nie jest to osoba, która by chciała zmienić coś w stosunku do oryginału. Raz, że „Talizman” jest jej bardzo bliski a dwa, że – z całym szacunkiem dla niej – nie wydaje się ona być osobą, która by to potrafiła. Można powiedzieć, że jest to jej pierwszy samodzielny projekt i jest wielce prawdopodobne, że jeszcze nie w pełni czuje to medium. Przeskoki w czasie między poszczególnymi stronami nie są zbyt płynne i wykonane są w najprostszy z możliwych sposobów – tym bardziej to razi gdy obok leży komiks „Locke & Key” Joe Hilla, w którym ta kwestia jest wykonana genialnie – a samo ułożenie kadrów na stronie jest jedynie poprawne.

Uważam, że mocną stroną komiksu są rysunki. Są one w większości bardzo szczegółowe i budują klimat odpowiedni do opowieści. W pierwszym numerze jest raczej szaro i ponuro, ale parę kadrów z Terytoriów ukazuje, że będzie również kolorowo i baśniowo. Czyli jest dokładnie tak jak być powinno. Bardzo pozytywne wrażenie wywierają całostronicowe rysunki. Strona z rozjechanym wujkiem Jacka, czy z gadającą mewą wypadają naprawdę dobrze i wywierają odpowiedni efekt. Wygląd bohaterów również pozostawia pozytywne wrażenie. Mają oni swój indywidualny charakter i ich mimika wydaje się być bardziej dopracowana niż chociażby w „The Stand”.

Po właściwej części zeszytu dostajemy list od Robin Furth, który zajmuje 4 strony. Autorka scenariusza opowiada na nich o swoim pierwszym kontakcie z książką, oraz o projektowaniu postaci na potrzeby komiksu. MARVEL przyzwyczaił nas do czegoś więcej, ale z drugiej strony lepsze to niż nic. W amerykańskich komiksach często bywa, że pozostałe strony są wypełnione reklamami. Tutaj tylko ostatnia strona tak wygląda. Przy czym jej połowa to reklama książki „Talizman”.

Numer pierwszy wypada znacznie lepiej niż zerowy. W odróżnieniu od 'wydłużonego prologu’ zachęca do sięgnięcia po kolejne zeszyty, sprawia wrażenie większej, spójniejszej opowieści i odpowiednio wprowadza we właściwą historię nie pozostawiając pytań typu 'o co tutaj chodzi?’. Ci którzy lubią „Talizman” powinni się zaopatrzyć w jego komiksową adaptację, gdyż są bardzo duże szanse, że i ona przypadnie im do gustu.

Autor: ingo
Data: 13.12.2009

 

Inne okładki

wariant limitowany 1:15
Mike „Gabe” Krahulik