Zerowy zeszyt komiku 'Talisman’ wydany zostanie w dwóch wersjach. Pierwsza – czarno-biała – rozdawana była podczas konwentu Comic-Con w San Diego i zapewne już niedługo stanie się ona nie lada atrakcją w kingowej kolekcji. Na ocenę ostatecznej – kolorowej – wersji przyjdzie jeszcze czas, ale już teraz mamy dość duży obraz tego co będzie nas czekać w tym projekcie.
Muszę przyznać, że już na samym wstępie zostałem miło powitany bardzo dobrą okładką. Świetny pomysł wyjściowy i równie dobre wykonanie. Porównując do wcześniejszych serii komiksowych Kinga – raczej kiepskich okładek 'The Dark Tower’ i kapitalnych 'The Stand’ – pod względem wykonania jest po środku, ale sam pomysł na okładkę jak na razie jest jednym z ciekawszych. Mam nadzieję, że częściej będę tak miło zaskakiwany.
Sam tekst wyjściowy budzi raczej skrajne emocje wśród czytelników. Osobiście lubię tę książkę, ale też nie rozpływam się nad nią tak jak nad 'Czarnym Domem’. Jest jednak całkiem spora grupa fanów, którzy bardzo krytycznie oceniają ten tekst. Baśniowa konwencja i brak logiki (lub logika zbyt często balansująca na granicy głupoty) odrzuca niektórych czytelników.
Jak można było się spodziewać, twórcy komiksu poszli właśnie w kierunku baśni. A przynajmniej na pierwszy rzut oka bardzo bajkowo to wygląda. Oczywiście trudno powiedzieć jak będzie prezentować się ostateczna wersja, ale mam wrażenie, że po nałożeniu kolorów, całość pójdzie jeszcze bardziej w tym kierunku. Twórcy komiksu w wywiadach dla naszego serwisu, podkreślali jak istotne będą kolory w rozróżnieniu świata rzeczywistego od Terytoriów. Choć muszę przyznać, że na chwilę obecną, przejścia między światami/kadrami są najciekawszą stroną komiksu. Bardzo mi się podoba ten motyw, szczególnie, że pierwsze moje wrażenie nie było zbyt pozytywne. Prosty rozkład kadrów i projekty postaci przywodziły mi na myśl raczej stare komiksy dla dzieci, a widząc próbki w internecie, moim pierwszym skojarzeniem był 'Świat młodych’. Choć muszę przyznać, że ja ogólnie jestem bardzo zadowolony z samych postaci. Lubię taką kreskę i na chwilę obecną, pod tym względem podoba mi się bardziej niż w 'The Stand’ czy 'The Dark Tower’. Zobaczymy jak będzie po nałożeniu kolorów. Poza tym taka konwencja pasuje do tej książki i właśnie na taki komiks liczyłem. Co ciekawe, już po tych kilku stronach widać, że w tej całej baśniowej otoczce będą na nas czekać też znacznie brutalniejsze sceny. Zresztą tak też było w powieści.
Od dawna wiadomym było, że zeszyt #0 będzie nieco inny niż podobne materiały promocyjne z 'The Dark Tower’ czy 'The Stand’. Nie dostajemy tu próbek, szkiców czy projektów, a pełną opowieść, która jest wstępem do części właściwej. Już w pierwszych rozdziałach książki rozsianą mieliśmy historię ojca Jacka. Tutaj dokładnie poznajemy jego wczesne losy. Historia króciutka i nie przynosząca raczej żadnych rewelacji, a przynajmniej nic nowego dla kogoś kto czytał książkę, ale jako wstęp sprawdza się bardzo dobrze i w zasadzie poznanie tej opowieści jest dość ważne, a lepiej to zaserwować w taki sposób niż wciskać gdzieś później w postaci retrospekcji.
Ostatnia strona komiksu jest już z nałożonymi kolorami i daje nam pewien wgląd w to jak wyglądać będzie świat rzeczywisty, zaś tylna okładka przedstawia jeden podwójny kolorowy kadr obrazujący różnicę między dwoma światami. Na razie trochę tego mało by wyciągać jakieś konkretne wnioski, ale ja jestem jednak dobrej myśli. Zarówno same szkice, jak i te drobne próbki kolorów, podobają mi się i dają nadzieję na ciekawy projekt. Na chwilę obecną cieszę się z kolejnego komiksowego projektu, choć jednocześnie bardzo ubolewam, że to tylko następna adaptacja.
Autor: Mando
Data: 07.08.2009
|