The Stand: Soul Survivors #4

The Stand - Soul Survivors - 04Opis

Jej imię to Abigail Freemantle. Urodzona w 1882 roku jest najstarszą kobietą w Ameryce. Postawione zostało przed nią straszne zadanie: mimo słabowitego zdrowia i zmęczenia musi stanąć przeciwko Randallowi Flaggowi i zbierającym się siłom zła. Podczas zastanawiania się nad swoimi życiowymi wyborami i przygotowywania się do przyjęcia podróżnych w Hemingford Home musi się zmierzyć z pierwszym atakiem sługusów mrocznego człowieka… Prawdziwi wyznawcy, jest to łącząca dekady tajemnicza geneza jednej z najwspanialszych postaci Stephena Kinga!

Informacje

  • okładka: Lee Bermejo
  • Ilustracje: Mike Perkins, Laura Martin
  • scenariusz: Roberto Aguirre-Sacasa
  • liczba stron: 32
  • data wydania: luty 2010

Dodatki

  • czarno-białe wersje okładek podstawowej i wariantowej
  • etapy nakładania kolorów na okładkę i krótki tekst Laury Martin
  • 2 strony z komiksu w wersji czarno-białej
  • 2 szkicowane strony z następnego numeru
  • 2 szkice twarzy Randalla Flagga
  • ilustracja okładkowa nadchodzącego zeszytu

 

Plansze

Recenzja

Ostatni zeszyt pierwszej serii komiksu – 'Capitan Trips’ – poświęcony był w całości jednej z najważniejszych postaci 'Bastionu’, Randallowi Flaggowi. Dość długo musieliśmy czekać na podobną historię ukazującą nam osobę Matki Abigail reprezentującą w tej historii stronę Dobra. Wreszcie pod koniec trzeciej serii doczekaliśmy się. Oczywistym jest jednak, że Flagg to postać dużo barwniejsza i ciekawsza przez co i zeszyt jemu poświęcony musiał wypaść lepiej. Czy zatem recenzowany zeszyt serii Soul Survivors jest nudny? Raczej nie ale też nie wzbudził we mnie większych emocji.

Matce Abigail towarzyszymy od chwili narodzin w 1882 roku, poznajemy jej mężów, dzieci, obserwujemy jej pierwszy występ na scenie (a trzeba pamiętać, że na początku XX wieku czarna śpiewająca kobieta nie była powszechnym i pożądanym zjawiskiem). Różne momenty z przeszłości przeplatane są wydarzeniami obecnymi, już po wybuchu wyniszczającej ludzkość epidemii. Co ciekawe, zobaczyć możemy jak często Abigail miała sny i wizje dotyczące Mrocznego Mężczyzny. W końcu też doczekujemy się spotkania pierwszych ocalałych wiedzionych poprzez sny do kobiety. Do Hemmingford Home w Nebrasce docierają Nick Andros i jego towarzysze.

Tak jak już napomniałem wcześniej, zeszyt poświęcony Matce Abigail absolutnie nie dorównuje temu o Flaggu. Fabularnie nie jest tutaj szczególnie interesująco, co ciekawe, te najlepsze momenty są związane właśnie z Randallem. Nie pamiętam już powieści Kinga na tyle, by ocenić czy po prostu postać Abigail nie jest bogato opisana ale z komiksu niewiele się o niej dowiedziałem. Całość ratuje strona graficzna, która jak zawsze stoi na porządnym poziomie. Oko cieszy różnorodność kadrów oraz przeplatane ze sobą wątki przeszłości, teraźniejszości i snów. Smaczku dodają oczywiście rysunki z Flaggiem. Zawsze gdy się pojawia, robi się mrocznie i groźnie. Na szczególną uwagę zasługuje kilka stron z nocną wyprawą Matki z farmy do domu – świetny klimat, kadry, całostronicowy rysunek z łasicami czy kolejny z rozgwieżdżonym niebem i ogromnym, czerwonym okiem. Brawa dla pana Perkinsa i pani Martin!

W dodatkach możemy zobaczyć czarno-białe wersje okładek zarówno podstawowej jak i wariantowej do tego zeszytu. Dodatkowo obejrzymy kolejne etapy nakładania kolorów na okładkę regularną i krótki tekst Laury Martin na ten temat. Następnie obejrzymy dwie strony, na które zwracałem uwagę wcześniej, z nocnej wyprawy Abigail, tym razem w wersji czarno-białej. Robią nie mniejsze wrażenie niż wersja finalna. Kolejne dwie strony to szkice z następnego numeru komiksu, zwiastujące znakomitą ilustrację z Flaggiem! Na koniec dostajemy dwa szkice twarzy właśnie Randalla Flagga i standardowo ilustrację okładkową nadchodzącego zeszytu komiksu. Tę część #4 zeszytu oceniam jak najbardziej pozytywnie.

'Soul Survivors’ to fantastyczna seria, ale przydarzył jej się zeszyt tylko średni, świetnie narysowany ale nieekscytujący fabularnie. Kwestia ta jednak jest odbierana różnie, mój redakcyjny kolega ingo, z treści tego zeszytu jest akurat bardzo zadowolony. Ja liczę, że numer #5 kończący tę serię, będzie dużo lepszy.

Autor: nocny
Data: 29.03.2010

Inne okładki

wariant limitowany 1:25
Mike Perkins