Wydarzenia coraz bardziej przyspieszają, atmosfera gęstnieje czyli wychodzimy z tej części 'Bastionu’ gdzie było sielsko i ślamazarnie. Z kolejnym zeszytem serii 'No Man’s Land’ wchodzimy znów w etap pełen napięcia gdzie kolejne strony przewracamy coraz szybciej. Bardzo lubię ten fragment książki, którego wersję komiksową właśnie przerabiamy więc już na starcie mogę ocenić omawiany zeszyt dość wysoko.
W piwnicy swojego domu Harold konstruuje bombę, dzięki której chce dokonać zemsty na trzonie Dobrych a przede wszystkim na Stu. Za sprawą Leo / Joe, Larry postanawia porozmawiać z Frannie o Haroldzie. Wspólnie docierają do dziennika mężczyzny i dowiadują się co zrodziło się w jego głowie. Tymczasem w pobliskiej elektrowni następuje pierwsza próba włączenia prądu co szybko kończy się wypadkiem. Nadine udaje się z bombą Harolda do domu Ralpha gdzie odbywają się spotkania Komitetu i ukrywa ją w szafie. W drodze powrotnej dzieje się z nią coś bardzo dziwnego, głos Randala Flagga przestrzega ją przed przyszłymi wydarzeniami. Gdy przerażona dziewczyna dociera do Harolda ten zszokowany widzi co stało się z Nadine po jej „spotkaniu” z Flaggiem. Na wieść, że oboje muszą uciekać na zachód, Harold zaczyna się wahać jednak jest już za późno…
Nie ma tutaj chwili przestoju, wydarzenia biegną szybko, rozmowy bohaterów jeszcze bardziej nakręcają atmosferę. Poczucie zagrożenia i bliskiej katastrofy jest stale obecne. Wizualnie dostajemy dobry, bastionowy poziom Perkinsa i Martin, tym razem dodatkowo jest także kilka wyróżniających się stron. Wszystkie dotyczą osoby Nadine, najpierw bardzo skąpe, niemal w całości czarne plansze z momentem „wniknięcia” w kobietę Flagga i zaraz potem wydarzenia w kinie dla zmotoryzowanych gdzie Nadine słyszy głos Mrocznego Mężczyzny. Naprawdę są to fantastyczne strony. Wrażenie robi także widok Nadine już po tej sytuacji. Uwagę zwraca jeszcze ostatni rysunek w tym zeszycie, świetne ujęcie Randalla!
Dodatki znów zawodzą. Och jak mam już dosyć „od scenariusza do gotowych stron”. Kolejny raz dostajemy w zasadzie tylko to, aż 8 stron to zbyt dużo nawet gdyby było to coś nowego. Tradycyjnie na koniec wersja szkicowana okładki i ilustracja okładkowa kolejnego zeszytu. Niestety obie okładki są co najwyżej przeciętne.
Sytuacja z zeszytem #3 jest identyczna jak w przypadku numeru poprzedniego. Świetna część główna i marny bonus. Ciekawy jestem czy twórcy nie mają już pomysłów na dodatki czy w Marvelu wszyscy uznają przedstawianie scenariusza komiksu za tak niezwykle ciekawe. Mam nadzieję, że doczekamy się jeszcze czegoś oryginalnego.
Autor: nocny
Data: 06.06.2011
|