Opis
Witajcie w Boulder, wolnej ziemi, domu odwagi, gdzie w oczekiwaniu na zimę zaczęły zbierać się siły dobra: Nick ze swoją ekipą, Stu i jego paczka, oraz Larry i jego towarzysze. Pierwsze zadanie: odbudować społeczeństwo od podstaw. Ale nawet w tym ogrodzie, pod czujnym okiem Matki Abagail, są węże: Harold Lauder i Nadine Cross, którzy zastanawiają się, czy wylądowali w odpowiednim miejscu… W tym numerze arcydzieła horroru Stephena Kinga pierwsze nasiona strasznej zdrady zostają zasiane, a wy, prawdziwi wyznawcy, nie chcecie tego przegapić!
|
Recenzję poprzedniego zeszytu zacząłem od tego, że ów numer nie przyniósł nic szczególnego, ot, po prostu był to kolejny dobry rozdział 'Bastionu’. Dzisiaj muszę napisać to samo, śledzimy wydarzenia przedstawione przez świetnego Perkinsa, który jednak znów nie wychylił się poza swój standard. A przecież mógłby, nieraz raczył czytelników wyjątkowo udanymi rysunkami, ciekawymi rozwiązaniami w samej strukturze kadrów itd. Nie wychylił się również Tomm Coker odpowiedzialny za okładki. Niestety zmiana artysty odpowiedzialnego za bądź co bądź wizytówkę produktu nie przysłużyła się komiksowi, nie przemawia do mnie zupełnie jego styl i kolejna okładka tylko to potwierdza.
Coraz więcej ludzi przybywa do Wolnej Strefy Boulder kierując się snami o Matce Abigail. Na miejscu są już między innymi Stu i Glen. Obserwując miasteczko ze wzniesienia dyskutując o przyszłości, o tym jak odbudować społeczeństwo, jak przynajmniej spróbować przywrócić dawne życie, dawny świat. Pełni obaw zdają sobie sprawę, że prowadzą wyścig z Randallem Flaggiem i ludźmi, którzy wybrali jego stronę. Do Abigail dociera grupa pod przewodnictwem Larry’ego. Kobieta widząc Nadine Cross z przerażeniem wyczuwa w niej swojego adwersarza, Nadine pełna obaw zdaje sobie sprawę, że nie jest w stanie ukryć swej tajemnicy. Nocą Nick spisuje swoje przemyślenia na temat nowego rozdziału w życiu ocalałych i w historii kraju, a Larry spotyka Frannie. Opowiada jej historię jak dotarł do Boulder kierując się wskazówkami Harolda co wprowadza dziewczynę w spore zakłopotanie powodując wyrzuty sumienia. Z jednej strony nie ufa Haroldowi, boi się go, ale po opowieści Larry’ego ma wątpliwości czy nie oceniła go zbyt pochopnie. Jednak po chwili widzimy, że intuicja jej nie zawiodła. Harold siedząc przed swoim domem pisze dziennik. Już niedługo czeka go wielka przygoda…
Trzeci zeszyt serii 'Hardcases’ jest ciekawy fabularnie, powoli wydarzenia zaczynają zwiastować przyspieszenie tempa i wzrost napięcia. Wizualnie nie otrzymujemy nic wyjątkowego, stały, bardzo dobry poziom, bez żadnych urozmaiceń w rozmieszczeniu kadrów, całostronicowych rysunków czy wyjątkowo atrakcyjnych scen. Cała uwaga skupia się raczej na opowiadanej historii. Tym razem obserwujemy jedynie stronę Dobra, Flagg pojawia się tylko na moment, przy okazji rozmyślań Abigail (notabene kolejny raz świetne kadry z tą postacią!).
W dodatkach ponownie znajdujemy mapę USA, tym razem z zaznaczoną podróżą Stu Redmana. Jak już pisałem przy poprzednich zeszytach, naprawdę ktoś wpadł na świetny pomysł, jest to jeden z najlepszych dodatków w tym projekcie. Następnie mamy aż 7 stron pokazujących jak scenariusz Roberto Aguirre-Sacasy został zaadaptowany do historii obrazkowej. To także bardzo ciekawy dodatek. Na koniec standardowo możemy zobaczyć ilustrację okładkową następnego zeszytu. Zdaje się, że Harold Lauder zacznie wprowadzać swój plan w życie…
#3 numer nie wyróznia się niczym szczególnym, zachowuje po prostu normalny, wysoki poziom. Mam nadzieję, że za miesiąc poza świetną historią zobaczymy też kilka wizualnych fajerwerków.
Autor: nocny
Data: 29.10.2010
|