The Dark Tower: The Prisoner #4

The Dark Tower The Drawing Of The Three The Prisoner 04

Informacje

  • okładka: Julian Totino Tedesco
  • Ilustracje: Piotr Kowalski, Nick Filardi
  • scenariusz: Peter David, Robin Furth
  • liczba stron: 32
  • data wydania: listopad 2014

Dodatki

  • Plotting the Action (Robin Furth)
  • An Artist At Work (Piotr Kowalski)
  • Crafting with Color (Nick Filardi)
  • Creating a Chilling Cover (Julian Totino Tedesco)
  • Zeszyt #5 – okładka

 

Plansze

Recenzja

Po dość długim wstępie zaserwowanym w trzech pierwszych odsłonach, przedostatni zeszyt serii 'The Prisoner’ pcha akcję mocno do przodu. Już na starcie przeskakujemy o kolejne 8 lat w stosunku do wydarzeń z końca poprzedniego rozdziału. Bohaterowie bardzo mocno zmienili się w tym czasie. Matka chłopców umarła, Henry pogrąża się w nałogu. Szantażuje Eddiego, wymusza na nim poczucie winy. Zbiera żniwo tego co zostało zasiane przez wszystkie te lata gdy wychowywał młodszego brata. Ostatecznie pcha go w szpony nałogu. Czytelnik natomiast dalej skacze w czasie, najpierw o 6 miesięcy, następnie o 3 lata, obserwując skrajną degenerację Henry’ego i stopniowy upadek Eddiego.

W drugiej połowie natomiast wkraczamy wreszcie w wydarzenia, które są główną linią fabularną książkowego wątku Eddiego Deana. Chłopak zaczyna pracę dla Balazara, leci na wyspy Bahama, odbiera narkotyki po czym rozpoczyna swoją podróż powrotną… ostatnia podróż samolotem w naszym świecie. Twórcy komiksu pozwolili sobie też na dodanie kilku smaczków. Po tym jak Eddie zażywa działkę na Bahamach, doświadcza wizji, w której główne role grają żywe, dorosłe wersje zabawek, którymi w dzieciństwie bawili się z Henrym, a które teraz są odpowiednikami Rolanda i Człowieka w czerni rozmawiających w Golgocie. Widzimy odkrycie karty więźnia. Wizja łączy się z monologiem wyroczni znanej z komiksu 'The Way Station’, która mówi o powołaniu trójki. Ostatecznie na scenę wkraczają homarokoszmary, które pojawiają się także na ostatnim kadrze kiedy Eddie pierwszy raz otwiera przejście do Świata Pośredniego. Oczywiście wygląda to nieco inaczej niż w książkowej wersji, w której to Roland przed dłuższy czas miał kontrolę nad sytuacją a Eddie przejął inicjatywę dopiero w ostatniej fazie lotu, ale do zmian zdążyliśmy się już przyzwyczaić a finałowy kadr jest idealnym zakończeniem tego zeszytu i doskonałym wstępem do ostatniego aktu.

Recenzując zeszyty z nowej serii komiksowej Wieży pomijam ocenę dodatków bo tak jak już pisałem, okrojono je z publicystyki i opowiadań a to co serwują nam twórcy jest identyczne w każdym zeszycie. Tym razem na wyróżnienie zasługuje jedna strona przedstawiająca nam dwa projekty podstawowej okładki – jeden będący wstępną wersją tego co ostatecznie zdobi komiks, a drugi zupełnie inny, niewykorzystany projekt. Bardzo mała rzecz, miniaturka zajmująca tylko fragment strony, a cieszy. Więcej tego typu ciekawostek a część z dodatkami stanie się lepsza.

Czy jestem zadowolony z tego komiksu? Bardzo. Po pierwsze z każdą kolejną odsłoną coraz bardziej przekonuję się do strony wizualnej. W tej chwili w zasadzie kupują ją w całości i nawet gdybym chciał, to ciężko byłoby mi wskazać jakiś słabszy punkt zeszytu. Dodatkowo, po lekturze tego komiksu dużo lepiej patrzę na poprzednie rozdziały. Cała historia nabiera spójności i w moim odczuciu wygląda to naprawdę na dobrze przemyślaną i ciekawie rozpisaną rzecz. Wystarczył jeden kadr przedstawiający bohaterów w ich wersjach znanych nam z pierwszego zeszytu by uderzyć w czytelnika jak długą drogę przeszliśmy na przestrzeni tych kilku komiksów, jak bardzo zmienili się nasi bohaterowie i jak naturalna jest to zmiana. Wreszcie wkraczamy do Świata Pośredniego, pojawiają się wizje przedstawiające znajome nam wydarzenia, no i wreszcie docieramy do współczesnej historii Eddiego Deana, która doczekała się bardzo fajnego komiksowego prologu. Z przyjemnością sięgnę po finał serii.

Autor: Mando
Data: 15.03.2015