The Dark Tower: The Gunslinger Born #2

Gunslinger Born 02Opis

Roland sprowadzając na siebie gniew złego czarnoksiężnika Martena, wraz z dwoma przyjaciółmi musi opuścić swoje rodzinne miasto, Gilead. Jednakże w wydawałoby się przyjaznym mieście Hambry, wcale nie musi być bezpiczniej. A to z powodu budzących postrach agentów Martena – Łowców Wielkiej Trumny! Nie jest to wszystko takie ponure, gdyż Roland spotyka dziewczynę, która stanie się miłością jego młodości – piękną Susan Delgado.

Informacje

  • okładka: Jae Lee, Richard Isanove
  • Ilustracje: Jae Lee, Richard Isanove
  • scenariusz: Peter David, Robin Furth
  • liczba stron: 48
  • data wydania: 7 marca 2007

Dodatki

  • Robin Furth – 'Maerlyn’s Rainbow’
  • mapa Baronii Mejis
  • Sketchbook
  • List otwarty Stephena Kinga
  • zapowiedź Gunslinger Born #3 (2 strony)

 

Plansze

Recenzje

Wielkie emocje jakie towarzyszyły temu projektowi opadły nieco po premierze zeszytu #1. Niby wszystko było na swoim miejscu, jednak nie było to dokładnie tym czego oczekiwałem. I nie chodzi już nawet o fakt, że zdecydowaną większość komiksu poznaliśmy w materiałach promocyjnych. Pierwszy zeszyt serii 'Gunslinger Born’ nie przedstawiał w zasadzie żadnej konkretnej historii. Wszystko to co się w nim znalazło można było z powodzeniem zmieścić na 10 stronach. Ja osobiście nie byłem tym faktem jakoś wielce rozczarowany (w zasadzie tylko tego oczekiwałem po pierwszym zeszycie), ale ktoś kto nie jest fanem cyklu 'Mroczna Wieża’ mógł już wtedy zakończyć swoją przygodę z Rolandem.

Ktokolwiek zdecydował się jednak na to by sięgnąć po zeszyt #2, po skończonej lekturze powinien zdawać sobie już sprawę, jak wielkim błędem byłoby odrzucenie tej serii już po pierwszym zeszycie. Druga odsłona przygód młodego rewolwerowca, w porównaniu z zeszytem pierwszym, to niebo a ziemia (a pamiętać trzeba, że cokolwiek nie powiemy o #1, to nie był zły zeszyt). W przeciwieństwie do swego poprzednika, #2 dostarcza nam lektury na nieco dłuższy czas. Jest więcej dialogów i opisów, więcej się dzieje, poznajemy sporo nowych bohaterów, a nawet jesteśmy świadkami scen, które nie zostały opisane w książkach Kinga. Ten fakt cieszy chyba najbardziej bo tak jak #1 był tylko przeniesieniem tekstu Kinga na komiksowe plansze, tak #2 zaczyna już uzupełniać mitologię Wieży o nowe wydarzenia.

Część postaci dane nam było oglądać wcześniej na szkicach i planszach promocyjnych. Mimo to przyznać trzeba, że nowy komiks odsłania przed nami jeszcze wiele tajemnic. Łowcy Wielkiej Trumny są stworzeni naprawdę wspaniale. Każdy z członków grupy jest przeciwieństwem pozostałej dwójki i wszyscy razem świetnie się uzupełniają. Nie tak wyobrażałem sobie tych bohaterów, ale muszę przyznać, że jestem pod ogromnym wrażeniem. Karmazynowy Król pod postacią wielkiego pająka siedzącego na tronie wygląda dziwnie, ale w jak najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu. Rhea z Coos to chyba największe zaskoczenie tego zeszytu. Do tej pory nigdzie nie pokazano jak wyglądać będzie ta postać. Muszę przyznać, że pierwsze wrażenie było bardzo dziwne. Postać stworzona przez Lee i Insanove całkowicie rozminęła się z moim wyobrażeniem. Jednak potrzebowałem tylko chwili aby przyzwyczaić się do takiej wizji. Trzeba przyznać, że „ubierając” Rheę w tak niewinne wdzianko (stara wiedźma ubrana jest niczym babcia Czerwonego Kapturka) panowie odpowiedzialni za rysunki zaryzykowali, ale ryzyko to opłaciło się. Stworzyli zupełnie nowy obraz tej postaci, a przez kontrast ohydnej twarzy z niewinnym czepkiem osiągnęli efekt naprawdę przerażający. Na sam koniec przychodzi czas na Susan. Ta postać była chyba największym wyzwaniem dla autorów. W końcu jak stworzyć najpiękniejszą kobietę na ziemi? Muszę przyznać, że do mnie udało im się trafić. Po pierwszym kadrze, na którym pojawiła się dziewczyna, dosłownie rozpłynąłem się. Na następnych planszach bywało już różnie, ale wystarczył mi ten pierwszy kontakt by zakochać się w takiej wizji Susan Delagado.

Po daniu głównym ponownie przychodzi czas na dodatki. Podobnie jak w zeszycie #1 otrzymujemy krótkie opowiadanie Robin Furth przybliżające nam świat Rolanda. Autorka tym razem na ruszt bierze Tęcze Czarnoksiężnika. Tekst 'Maerlyn’s Rainbow’ przybliża nam historię trzynastu kryształów. Tak jak miesiąc temu pisałem, że to pozycja raczej dla nowych czytelników tak teraz wycofam się z tego. Oczywiście przeznaczeniem tekstu jest przedstawienie najważniejszych historii ze Świata Pośredniego osobom nie znającym cyklu Mroczna Wieża, ale nawet będąc fanatykiem tej serii miło jest sobie prześledzić mitologię Wieży w pigułce. Tym razem ilustracje do opowiadania robili już Jae Lee i Richard Isanove. Po opowiadaniu dostajemy kolejną mapkę (Baronia Mejis) co również uważam za bardzo dobry pomysł, a następnie, tym razem połączony z zeszytem, Sketchbook. I tego zagrania w sumie nie rozumiem. W przypadku zeszytu #1, Szkicownik wydany był osobno jako materiał promocyjny. Nie rozumiem po co łączyć to z zeszytem właściwym, choć jednocześnie nie uważam tego za jakiś wielki minus. Po prostu te kilka szkiców jest mi całkowicie obojętnych. Jedyny z nich pożytek jest taki, że zabierają miejsce na zwiastun zeszytu #3, którego tym razem dostajemy tylko dwie przykładowe plansze. Tym większa niespodzianka będzie za miesiąc. Ostatnim dodatkiem specjalnym jest list od Stephena Kinga. To jednak należy potraktować jako minus gdyż jest to dokładnie ten sam tekst, który wcześniej znalazł się w Marvel Spotlight.

Muszę przyznać, że w tej chwili jestem całkowicie zauroczony tym komiksem. Wydarzenia z książki przedstawione są w rewelacyjny sposób, a całość dopracowana jest w najdrobniejszych szczegółach. Nawet nowe, krótkie scenki robią kapitalne wrażenie (jako przykład wystarczy podać spotkanie z postacią wybitnie obleśną – Trawożercą). Zadziwiające ile drobnych (ale bardzo ważnych) szczegółów można wpleść w akcję tak krótkiego komiksu. W tej chwili jestem już nieuleczalnie uzależniony od tej serii i odliczam dni do następnego miesiąca kiedy to ukaże się kolejny zeszyt.

 Autor: Mando
Data: 07.03.2007


Kolejny numer mini-serii 'The Gunslinger Born’ za nami.Roland wraz z przyjaciółmi wyjeżdża do Mejis, Marten cały czas działa na szkodę Afiljacji, Łowcy Wielkiej Trumny spotykają się z Rheą, do której to chatki przychodzi również Susan. Tak w skrócie można opisać fabułę drugiego zeszytu. Czyli jak można łatwo zauważyć, że pomimo mniejszej ilości stron właściwej części komiksu, w tym numerze otrzymujemy znacznie więcej różnorodnej akcji niż w poprzednim. Co więcej, pojawiają się sceny, które nie były opisane przez Kinga w jego powieściach. Zapewne twórcy komiksu budują już powoli grunt pod kolejne mini-serie ze Świata Pośredniego.Opisując ten numer trzeba wspomnieć o wyglądzie nowo wprowadzonych bohaterów. Największe wrażenie robi Karmazynowy Król siedzący na swoim tronie, ujęty w momencie spożywania posiłku. Każdy miał zapewne swoje własne wyobrażenie tej postaci. Sądzę, że twórcy mogli mieć spore kłopoty z odwzorowaniem wielkiego, złego człowieka-pająka. Efekt końcowy jest jednak jak najbardziej zadowalający. Nie możemy również narzekać na wygląd 'ludzkich’ przeciwników Rolanda. Cała trójka Łowców przedstawia się znakomicie. Są to postacie bardzo różniące się między sobą. Wystarczy sam widok, by było można poznać ich charakter. Niektórym może nie przypaść do gustu wygląd Rhei z Coos. Miła babcinka w schludnym ubranku. Jednak jeżeli się spojrzy na jej oczy, to widzimy ją taką jaką naprawdę jest. Przechodzą ciarki po plecach…W zeszłym miesiącu pisałem, że można by wprowadzić jakieś urozmaicenia, jeżeli chodzi o układ kadrów. W tym miesiącu to odwołuję. Przekonałem się już w pełni do panoramicznych ilustracji. Są wykonane na najwyższym poziomie i ogląda się je z największą przyjemnością. Czasami najprostsze rozwiązania bywają najlepsze.Nie dość, że historia w numerze drugim jest ciekawsza, to jeszcze otrzymujemy znacznie lepsze dodatki. Oprócz kolejnej mapki przedstawiającej Świat Pośredni zaserwowano nam na deser również 6 stron, na których znajdują się szkice ilustracji pochodzących z tego numeru. Dzięki temu możemy lepiej zaznajomić się z poszczególnymi etapami powstawania komiksu. Jednak najciekawszym elementem materiałów dodatkowych jest kolejne opowiadanie Robin Furth. Stoi na znacznie wyższym poziomie niż to, które mieliśmy okazję przeczytać w pierwszym numerze. Przede wszystkim dostajemy nową historię ze świata Mrocznej Wieży. I to historię niezwykle ciekawą, w której dowiadujemy się m.in. jak powstały Kryształy Czarnoksiężnika i jak doszło do narodzin samego Karmazynowego Króla. Wszystko to na dodatek ozdobione świetnymi ilustracjami, na których możemy dowiedzieć się na przykład jak wyglądała matka Władcy Pająków. Niestety za spory minus muszę uznać dołączony do numeru list Stephena Kinga. Jest to ten sam tekst, który ukazał się w specjalnym numerze MARVEL Spotlight poświęconym Mrocznej Wieży. Ja się poczułem lekko oszukany…Komiks 'The Dark Tower’ jest zdecydowanie pozycją, z którą każdy fan Stephena Kinga (a tym bardziej 'Mrocznej Wieży’) powinien się zapoznać. Jest on wspaniałym uzupełnieniem sagi Kinga, w której to wiele rzeczy nie zostało odkrytych. Gorąco zachęcam do zakupu tych zeszytów.

Autor: ingo
Data: 20.03.2007

 

Inne okładki

wariant limitowany 1:25
David Finch
wariant limitowany 1:50
Jae Lee
drugi nakład
Stuart Immonen
trzeci nakład
Jae Lee, Richard Isanove