The Dark Tower: Gunslinger’s Guidebook

Gunslingers GuidebookOpis

Niech szczęście sprawi byśmy się spotkali, sai. Nastały mroczne dni dla potężnej kiedyś Afiliacji. Podczas gdy rewolucjoniści Dobrego Człowieka kontynuują swój zamach na cywilizacje Baroni Wewnętrznych, młody rewolwerowiec, Roland Deschain z Gielad i jego lojalne ka-tet udają się w imieniu Afiliacji na wschód, do odległej Baroni Zewnętrznej Mejis z ukrytą misją.

Gunslinger Guidebook to kompletny przewodnik po wszystkich miejscach od Gilead po Mejis, oraz wszystkich postaci, Łowców Wielkiej Trumny, Sheemiego Ruiza czy Rhei z Coos.

Informacje

  • okładka: Jae Lee, Richard Isanove
  • Ilustracje: Jae Lee, Richard Isanove
  • scenariusz: Peter David, Robin Furth
  • liczba stron: 32
  • data wydania: 8 sierpnia 2007

Recenzja

’Gunslinger’s Guidebook’ to zeszyt, na który przyszło nam czekać najdłużej. Początkowo miał on zostać wydany równolegle z pierwszym komiksem serii i reklamowany był jako coś co wprowadzi laików w świat wykreowany przez Stephena Kinga. Ostatecznie jednak jego premierę przełożono i ukazać miał się wraz z ostatnim zeszytem pierwszej serii 'Gunslinger Born’ (co jak się okazało było rozsądnym posunięciem, gdyż pozycja ta nie jest wprowadzeniem do 'Mrocznej Wieży’, a stanowi mini encyklopedię, w której nie zabrakło poważnych spoilerów).

Biorąc pod uwagę to jaką fanatyczką jest Robin Furth, można było spodziewać się natłoku informacji, jednak to co zaserwowano nam w 'Gunslinger’s Guidebook’ przerosło nawet moje oczekiwania. W zasadzie otrzymujemy książkę z zewnątrz wyglądającą tylko jak komiks. Poszczególne strony zapełnione są drobnym maczkiem tekstu, na ilustracje poświęcając jedynie malutkie pola. W chwili obecnej trzymam w ręku pierwszy tom 'The Dark Tower: A Concordance’ i śmiało można powiedzieć, że 'Guidebook’ wcale nie wypada blado przy swoim książkowym odpowiedniku. Jako przewodnik po świecie rewolwerowców spełnia swoją funkcję znakomicie i pod tym względem zasługuje na najwyższą ocenę.

Muszę jednak zaznaczyć, że kilku rzeczy spodziewałem się zupełnie innych, a niektóre rozwiązania nie do końca mi pasowały. Najbardziej zaskoczyło mnie strasznie marne urozmaicenie graficzne. Zeszyt ma świetną okładkę, ale na tym koniec zachwytów. Wewnątrz otrzymujemy ok. 50 stron w kremowym kolorze, zrobionych tak aby wyglądały na nieco poszarpane, co daje efekt raczej przeciętny. Pamiętać należy, że jest to jednak rozbudowanie komiksowej serii, a nie książkowej sagi. Encyklopedia do wersji książkowej już jakiś czas temu ujrzała światło dzienne i nie rozumiem po co wydawać ją jeszcze raz w wersji „komiksowej”. Druga rzecz to ilustracje. Pomijam już fakt, że jest ich znacznie za mało, ale najbardziej razi, że są one po prostu nieciekawe. Nie rozumiem po co umieszczać rysunki już wcześniej dostępne. Czy nie można było stworzyć nowych portretów opisywanych postaci zachowując jakiś wspólny styl? Tymczasem umieszczone tutaj ilustracje wyglądają jakby były pierwszymi lepszymi jakie wpadły w rękę człowieka odpowiedzialnego za wygląd zeszytu. Są to zarówno wykadrowane postacie ze stron komiksu, ilustracje z okładek oraz fragmenty rysunków zdobiących pierwotnie opowiadania Robin (autorstwa różnych artystów). No i trzeba przyznać, że jedne do drugich kompletnie nie pasują. Mamy zarówno postacie w ruchu z fragmentami tła jak i okładkowych bohaterów z kolorową planszą za plecami. Zakładając już nawet, że stworzenie nowych rysunków na potrzeby 'Guidebooka’ nie było opłacalne, dobór dostępnych już ilustracji nadal pozostawia wiele do życzenia. W zasadzie każdy rysunek Rhei z Coos jaki znalazł się w poszczególnych odsłonach serii był lepszy niż ten, który zdobił okładkę #5 zeszytu (i który znalazł się w tej encyklopedii). To samo można powiedzieć o Rolandzie i Susan. Czegoś takiego jak mapki też tutaj niestety nie uświadczymy. Sądzę, że zamiast umieszczać je w dodatkach do pierwszych zeszytów dużo lepiej było zostawić je właśnie dla 'Guidebooka’. Na pewno byłoby to ciekawe urozmaicenie.

'Gunslinger’s Guidebook’ jest bardzo dobrym przewodnikiem i bardzo miłą ciekawostką dla fanatyków Wieży. Cieszę się, że coś takiego ujrzało światło dzienne i z wielką radością ustawię go na półce obok innych wydań dotyczących 'Mrocznej Wieży’. Uważam jednak, że można to było zrobić znacznie lepiej. Jako przewodnik dla maniaków książkowej serii sprawdza się wyśmienicie, zaś jako encyklopedia dla fanów komiksu jest po prostu marne. 'Marvel Spotlight’ znacznie lepiej wprowadził czytelników w ten projekt niż 'Gunslinger’s Guidebook’ go podsumował.

 

 Autor: Mando
Data: 08.08.2007