The Dark Tower: Fall of Gilead #2

The Dark Tower Fall of Gilead 02Opis

Rolanda aresztowano i uwięziono pod zarzutem zamordowania swojej matki, Gabrielle. Jeżeli zostanie uznany za winnego, czeka go powieszenie. W międzyczasie jego ojciec, Steven, Chris Johns i Robert Allgood opuścili Gilead i udali się w pościg za złym Martenem Broadcloakiem i Johnem Farsonem. Marten zastawił jednak pułapkę i trójka bohaterów zostaje otoczona przez przerażających Powolnych Mutantów. Ich śmierć z rąk tych istot wisi w powietrzu.

Informacje

  • okładka: Richard Isanove
  • Ilustracje: Richard Isanove
  • scenariusz: Peter David, Robin Furth
  • liczba stron: 40
  • data wydania: czerwiec 2009

Dodatki

  • The Art and Discipline of Creative Continuity – Robin Furth
  • Sketchbook
  • Plan stron z notatkami
  • Okładka wariantu 1:25 – wstępny projekt

 

Plansze

Recenzja

Pomimo bardzo dobrych komiksów 'The Sorcerer’ i 'Fall of Gilead #1′ miałem drobne obawy przed sięgnięciem po zeszyt #2 i pewnie będę je miał już do końca serii. Isanove nie tworzył jeszcze samodzielnie tak dużego projektu i cały czas obawiam się czy udźwignie ten ciężar i czy jakość wizualna komiksów nie będzie spadać z numeru na numer. W przypadku zeszytu #2 moje obawy okazały się bezpodstawne. Komiks prezentuje się po prostu świetnie.Kolejny rozdział zaczynamy bezpośrednio po zakończeniu poprzedniej odsłony i wraz z końcem 'The Sorcerer’. Roland zostaje umieszczony w areszcie, a dorośli rewolwerowcy wyruszają tropem Martena. W międzyczasie obserwujemy powolną agonię jednego z bohaterów i trzeba przyznać, że scena naprawdę robi wrażenie. Miesiąc temu zastanawiałem się czy Robin nie wybrała trochę zbyt oklepanego sposobu na zabicie tej postaci, ale rozciągając to w czasie na kilka zeszytów, efekt jest piorunujący. Autentycznie zatkało mnie gdy przewróciłem stronę i przeniosłem się z zamku w Gilead na łoże śmierci. W kolejnej scenie na kartki komiksu powraca dawno zapomniana postać. Osobiście sądziłem, że jest to już zamknięty rozdział (przynajmniej jeżeli chodzi o komiksy) i bardzo miło zaskoczyło mnie, że twórcy mają w tym temacie jeszcze coś do powiedzenia. Na koniec czeka nas zapowiadana na okładce walka z Powolnymi Mutantami. Wygląda to naprawdę bardzo dobrze, a i przepełnione jest sporą dawką emocji. Samo zakończenie to chyba na razie największy cliffhanger w zeszytach, które nie zamykały mini-serii. Jak widać, pod względem treści nie można się nudzić. Już dwa pierwsze zeszyty 'Fall of Gilead’ mają w sobie tyle akcji, że można by tym obdarować całą serię.

Pod względem wizualnym zeszyt nie odstępuje od wcześniejszych dwóch samodzielnych komiksów Isanove. Nawet wydaje mi się, że kolorystycznie i klimatycznie jest lepiej niż w zeszycie #1. Oczywiście niektóre rysunki postaci znów kuleją, ale ogólne wrażenia, moim zdaniem są bardzo pozytywne. A i ponownie jest kilka kadrów, na których można na dłużej zatrzymać wzrok.

Od strony dodatków wygląda to dość standardowo, ale nie ma też powodów do narzekań. Brak typowego opowiadania Robin, a w zamian za to dostajemy ponownie tekst na temat jej pracy nad komiksem. Autorka wyjaśnia w nim kwestie, które nurtowały mnie od dawna, a o które zapomniałem zapytać podczas wywiadu dla naszego serwisu – komiksowe zmiany w stosunku do oryginalnej, książkowej historii. Artykuł opatrzony jest czterema ilustracjami Dennisa Calero, co mim zdaniem jest najlepszym następstwem braku Lee. Bardzo lubię oglądać znane nam już sceny, widziane oczami innego artysty. Następnie dostajemy standardowo Sketchbook i strony z rozplanowaniem kadrów (które nawiasem mówiąc mogliby trochę ograniczyć). Na koniec jeszcze wczesna wersja okładki do wydania limitowanego, na której po raz pierwszy pojawia się Mordred. Tak jak już wspomniałem, nie ma powodów do marudzenia. Jestem zadowolony.

W zasadzie przed wyższą oceną powstrzymują mnie tylko niedociągnięcia w rysunkach niektórych postaci. Pod względem treści komiks zasługuje na najwyższą notę. Szkoda, że 'Fall of Gilead’ powstaje w takim składzie bo mogłaby to być zdecydowanie najlepsza seria z całego projektu.

Autor: Mando
Data: 16.06.2009

Inne okładki

wariant limitowany 1:25
Tommy Lee Edwards
wariant limitowany 1:75
Richard Isanove