N. #4

N - 04Opis

Podczas gdy tajemniczy przypadek N. rozprzestrzenia się – i ubiega się o życia wszystkich, którzy usłyszą tę historię – każda ofiara stara się bezowocnie uratować kolejną przed swoim przypieczętowanym losem. Ale w momencie gdy dziwna opowieść o polu Ackermana dociera w ręce dziennikarza, którego czytają miliony, nie sposób przewidzieć jak bardzo może rozprzestrzenić się szaleństwo.

Informacje

  • okładka: Alex Maleev
  • Ilustracje: Alex Maleev
  • scenariusz: Marc Guggenheim
  • liczba stron: 36
  • data wydania: czerwiec 2010

Dodatki

  • Scriptbook – scenariusze 9 stron komiksu

Plansze

Recenzja

W recenzji poprzedniego zeszytu pisałem o pewnym dziwnym zagraniu dotyczącym okładek poszczególnych komiksów. Dwójka z trójką jakby zamieniły się miejscami czego ja do końca nie rozumiem. Okładka #4 to dość duży spoiler, za czym zazwyczaj nie przepadam, gdyż w dobie Internetu, zapowiedzi kolejnych komiksów widzimy na kilka miesięcy przed ich premierą. W tym przypadku jednak świetnie komponuje się to z ostatnim kadrem N.#3. Szczególnie dobrze może to wyglądać w wydaniu zbiorczym gdyż grafika okładkowa #4 to bezpośrednie następstwo finałowej sekwencji z poprzedniego rozdziału i te dwa rysunki dzieli najwyżej sekunda.

Zanim zacznę dokładniej omawiać ostatni zeszyt serii, wypada na chwilę zatrzymać się i podsumować poprzednie rozdziały. N.#1 był wierną adaptacją z kilkoma dodatkami, N.#2 to w połowie zupełnie nowy materiał, lecz co warte podkreślenia, nie kłócący się z opowiadaniem (poznajemy losy poprzedniej strażniczki Pola, która w opowiadaniu nie wystąpiła, ale wysyłała listy do N.), N.#3 to bardzo wierna adaptacja, natomiast N.#4 to w większości całkowicie nowy materiał. Tak naprawdę, od momentu, w którym kończymy trzeci rozdział komiksowej serii, w książkowej wersji pozostały już tylko 4 strony opowiadania. Składają się na nie trzy bloki tekstu – drugi list Sheili do Charliego, artykuł Julii z „Democrata” i mail Charliego do Chrissy. Dwa ostatnie z grubsza dotyczą tego samego. Komiks także otwiera list Sheili, który po części widzimy leżący na stole (standardowe otwarcia poszczególnych zeszytów, o czym pisałem w poprzedniej recenzji), a częściowo opisuje on pokazane na rysunkach sceny. W ten sposób obserwujemy ostatnią rozmowę siostry z bratem, która miała miejsce w poprzednim zeszycie, lecz widziana była oczami drugiej osoby. I w zasadzie na tych dwóch stronach kończy się wierna ekranizacja. Następnie czytelnik przenosi się do redakcji „American Raport”, gdzie Charlie omawia materiały jakie otrzymał od Sheili, po czym wylatuje do Maine w celu napisania książki o Polu Ackermana. Przypominam, że na tym urywa się opowiadanie, które ma całkowicie otwarte zakończenie, a serial internetowy poszedł nieco dalej ukazując telewizyjny reportaż o tajemniczym kręgu. Komiks natomiast serwuje nam jeszcze jedną dodatkowa historię.

Mniej więcej w połowie jego zawartości umieszczono artykuł z gazety i wszystko co następuje potem to już wymysł twórców, nie mający nic wspólnego z pierwowzorem, ale będący z nim w zgodzie. Ot po prostu tak mogło to się dalej potoczyć. Twórcy zaserwowali nam ostatni rozdział, którego bohaterem jest Charlie i nie będę tu nic zdradzał, by nie odbierać przyjemności z lektury. Trudno mi powiedzieć, które zakończenie jest lepsze. Książkowe daje więcej do myślenia, ale komiksowe jest efektowniejsze, mocniejsze i bardziej pasuje do takiej formy. 'N.’ Kinga to taka opowieść spiralna. Ten sam scenariusz powtarza się kilka razy z innym bohaterem i w pewnym momencie się urywa dając nam do myślenia. Komiksowe 'N.’ powiela ten schemat, ale wprowadza sporo różnorodności, przez co nie nudzi. Teoretycznie powiększenie opowieści o kolejną ofiarę Pola Ackermana może wydawać się już zbędne, jednak to naprawdę pasuje do komiksu. Dzięki temu mamy widowiskowy finał, a samo zakończenie i tak pozostaje otwarte i jest w zasadzie tak samo dobre jak w książce.

Ogromnym plusem komiksu jest narracja. 'N.’ to opowieść wielu bohaterów i każdy z nich robi to na swój sposób. W #3 doktor spisał całą historię na maszynie do pisania i tak też została ona przedstawiona w komiksie. Tym razem mamy krótką historię Sheili opisaną w formie listu oraz dłuższą Charliego, która spisywana jest na ekranie komputera i taka czcionka towarzyszy nam już do końca. Tak naprawdę dopiero na ostatnich stronach dowiadujemy się czym jest ten niby kolejny „artykuł” w karierze reportera. Teoretycznie jest to oczywiste, ale mnie trochę zaskoczyło.

O rysunkach pisałem już trzy razy i w zasadzie nic nowego tu nie powiem. Mogę tylko zaznaczyć, że całość prezentuje niespodziewanie równy poziom, co nie jest wcale tak częstym zjawiskiem. Widać, że komiks był już gotowym produktem przed premierą i twórców nie goniły terminy, a jeśli to było powodem tak długiej przerwy między serialem a wersją papierową, to panowie Guggenheim i Maleev zrekompensowali nam z nawiązką ten czas oczekiwania na ostateczny produkt.

Część z dodatkami zawiera dokładnie ten sam rodzaj bonusów co #3, co daje nam dwa bloki ciekawostek podzielone na dwa zeszyty. Moim zdaniem to kolejny duży plus. Marvel przyzwyczaił nas do niestworzonych rzeczy, przez co zbyt często zdarza nam się narzekać na monotonię dodatków, zapominając o tym, że każdy bonus to tak naprawdę rozpieszczanie fanów Kinga, którego czytelnicy innych historii obrazkowych mogą nam często tylko pozazdrościć. Komiks, który dostajemy do ręki, jest spójnym i kompletnym produktem z ciekawą historią, dodatkami i bez reklam (a w tym przypadku to naprawdę istotne, bo nawet okładka 'The Dark Tower’ umieszczona na samym końcu, choć tematycznie pasuje, to klimatycznie wydaje się być nie na miejscu).

Na zakończenie powtarzam po raz ostatni – 'N.’ to najlepszy komiks jaki fani póki co otrzymali do przeczytania i naprawdę jeśli chcielibyście zacząć przygodę z obrazkowym Kingiem, a nie wiecie na jaki tytuł się zdecydować, to lepszego wyboru po prostu nie ma.

Autor: Mando
Data: 18.08.2011