Pyrkon 2011

 

W roku 2009 nasze zjazdowe spotkania poszerzyliśmy o mniejsze imprezy, pojawiając się na konwentach fantastycznych odbywających się w różnych miastach Polski. Braliśmy udział w Pyrkonie, Falkonie i Dniach Fantastyki. Na stałe już wpisaliśmy te imprezy w nasz roczny kalendarz, w którym zarówno obsada StephenKing.pl jak i załoga forum Gotham Cafe spędza ze sobą te parę dni. Tegoroczny Pyrkon był naszym trzecim, jednak po raz pierwszy nie oferował żadnych atrakcji związanych ze Stephenem Kingiem. Nie to jest jednak przecież najważniejsze, a sama możliwość wspólnej zabawy a także obcowanie z szeroko pojętą, lubianą przecież przez nas wszystkich, fantastyką. Do Poznania zjechali się więc nocny, ingo, Mando, Faay, Cichy, Kaja,lorddemon, Hejzel, Lint, Emma, Aga i Gage.

Tegoroczny Pyrkon to przede wszystkim nowa miejscówka. Z tradycyjnej dla większości konwentów szkoły imprezę przeniesiono do budynków Centrum Konferenycjnego. Zmiana ta to olbrzymi plus, szkoły nie są zbyt trafionym miejscem na takie imprezy, tutaj wreszcie można było odetchnąć pełną piersią. Wielkie przestrzenie, spore korytarze, duże aule ale również i mniejsze sale dawały dużo większy komfort niż kiszenie się w szkolnych salach klasowych, nie rzadko przystosowanych dla dzieci z klas I – III. Z zaskoczeniem i radością przywitaliśmy też ogródek piwny, w którym przebywaliśmy niemal równie często co na prelekcjach i spotkaniach autorskich.
Pierwszego dnia uczestniliśmy między innymi w spotkaniu z młodym pisarzem Jakubem Żulczykiem, autorem znakomitego horroru 'Instytut’. Posłuchaliśmy też prelekcji o wampirach a część z nas wzięła udział w konkursach. Nasi przedstawiciele spróbowali swoich sił w Magicznym konkursie potterowym pokazując, że 7 tomów 'Harry’ego Pottera’ mają prawie w jednym palcu. Niestety prawie stanowiło tutaj dużą różnicę 🙂 Nie zrażając się pierwszym niepowodzeniem zajęli 1 i 3 miejsce w drugim konkursie, wykazując się dużą wiedzą o serialu 'Teoria wielkiego podrywu’.

 

Tego wieczoru 6 osobowa grupa zamieszkująca w hostelu udała się na obiado-kolację do pobliskiej restauracji, która reklamowała się zestawem obiadowym za 10 zł. Na miejscu okazało się, że w karcie najtańszy zestaw kosztuje prawie dwa razy tyle, ale potwornie głodni postanowiliśmy nie wybrzydzać. Najedzeni wróciliśmy do siebie aby oddać się modnej ostatnio na naszych spotkaniach rozrywce jaką są planszówki. Po otwarciu whiskey, ginu i wina rozłożyliśmy plansze do Cywilizacji. Gra wzbudziła zainteresowanie, niestety grupa kierująca Amerykanami (nocny i Faay) kompletnie nie potrafiła okiełznać zasad czym wzbudzała najpierw rozbawienie a następnie irytację, która doprowadziła pozostałych do ogłoszenia końca rozgrywki, bez wyłaniania zwycięzcy. Szybko wymieniliśmy Cywilizację na dużo łatwiejszą Cytadelę i tutaj już zabawa przebiegała znacznie płynniej i przyjemniej, czego efektem była wygrana ingo. Około 3 w nocy ingo i nocny postanowili wykonać stały żart, czyli obudzić któregoś z forumowiczów nieobecnych na imprezie dzwoniąc do niego i wyśpiewając jego nick w rytm naszego zjazdowego kingowego hymnu. Tym razem ofiarą padł SickBastard. Niestety drań nie obudził się ale nagranie na sekretarce ma 🙂 Wieczór zakończyliśmy właściwie nad ranem co nie wróżyło dobrze na dzień kolejny, jako, że pierwsza sobotnia prelekcja zaplanowana była kilka godzin później.

 

Drugiego dnia wzięliśmy udział między innymi w spotkaniach autorskich Jakuba Ćwieka, Łukasza Orbitowskiego i Jarosława Grzędowicza. Wcześniej, Jakub Ćwiek dał świetną, pełną humoru prelekcję o relacjach między pisarzami a ich fanami, nieco później mogliśmy też posłuchać o problemach z tłumaczeniem książek oraz o kondycji rynku komiksowego w Polsce. W tym roku ze wspólnym wystąpieniem powrócili Lint i Gage. Dwa lata wcześniej byli autorami znakomicie przyjętej prelekcji o zombie. To zwiastowało kolejne udane spotkanie. Tym razem poświęcone pisarzowi Cormacowi McCarthy’emu. Chłopcy będąc wielkimi fanami tego autora ponownie znakomicie się przygotowali i ciekawie oraz z lekkim dowcipem przekazali swoją wiedzę i pasję innym. Skutecznie, bo wychodząc z sali niektórzy z nas już planowali zakup książek McCarthy’ego. Pomiędzy kolejnymi atrakcjami konwentu udaliśmy się wspólnie na obiad do drugiego pobliskiego lokalu. Niespodzianek cenowych już nie było, tym razem zaskoczył nas rozmiar pizzy jaką tam serwowano. Połowa z nas nie zdołała zjeść całości (Faay i Kaja nie dały rady nawet połówce) ale ingo i Mando przegrali długą walkę z łakomstwem i pomimo przejedzenia pochłonęli pozostałości z innych talerzy. Wieczorem część z nas wybrała się jeszcze na udany panel dyskusyjny czołowych rodzimych pisarzy fantastyki dotyczący obrazowania w książkach rzeczywistości polskich miast oraz na koncert harfiarki. W tym czasie lorddemon udowodnił, że zna się na twórczości Grzędowicza zajmując trzecie miejsce w konkursie z wiedzy o jego tekstach.

 

Wieczorem udaliśmy się do pubu, który serwuje aż 40 gatunków piwa i jak się później okazało także fantastyczne jedzenie. Tam podyskutowaliśmy i pobawiliśmy się w grę Czarne historie. Wracając już po północy, ingo i nocny wykonali swój stały numer z dzwonieniem do nieobecnych i śpiewaniem. Kolejną ofiarą był RyszarT. On niestety równiez nie miał chyba ochoty z kolegami porozmawiać ale nagranie na sekretarce ma 🙂 Druga noc to znów nasiadówka do niemal świtu spędzona na kolejnych żartach, wygłupach, rozmowach i grach. Jedną z nich była zabawa o nazwie Psychiatra. Został nim lorddemon, który niestety nie potrafił się odnaleźć w tej roli. Nie wiemy jak mu się podobała ta gra (i czy wiele z niej pamięta), ale pozostali bawili się świetnie.

 

Niedziela to na konwentach mocno ospały dzień. Tym razem było podobnie. W zasadzie rozpoczęliśmy go od ogródka piwnego i tak już zostało. Każdy miał zaplanowane jakieś atrakcje programowe konwentu ale jakoś niepostrzeżenie czas zleciał nam dość szybko przy stołach. Ponownie pograliśmy w Czarne historie, pośmialiśmy się też ze wspaniałych szkolnych anegdotek naszych nauczycieli – Manda i Linta. Zaopatrzeni w wygrane i zakupione książki, zdobyte autografy i pełne aparaty fotograficzne rozjechaliśmy się do domów.
Chyba jednogłośnie uznaliśmy Pyrkon 2011 za udany. Uczestniczyliśmy w kilku ciekawych punktach obfitego programu, jak to zwykle bywa, na część zaplanowanych prelekcji nie zdołaliśmy się pojawić z powodów towarzystko-imprezowych, ogólnie spędziliśmy razem 3 bardzo sympatyczne dni. A już za miesiąc kolejne spotkanie – 19 Zjazd Forumowiczów i 9 urodziny serwisu StephenKing.pl 🙂