Polcon 2011

Na Konwencie Fantastyki Polcon byliśmy wspólnie po raz pierwszy. Od razu jednak trzeba powiedzieć, że czuliśmy się tam jak w domu, bo nie dość, że impreza odbyła się w tym samym miejscu co tegoroczny Pyrkon, na którym byliśmy kilka miesięcy wcześniej, to i punkty programu były dziwnie podobne do tych, w których już braliśmy udział. Ale przecież tak naprawdę najważniejsze nie są prelekcje i atrakcje konwentowe a samo nasze spotkanie. A to było już piątym w tym roku. W Poznaniu stawili się: nocny, ingo, Mando, Faay, lorddemon,Tathagata, Kaja, Cichy, Varjus, Gage, Aga, Lint i Hejzel.

 

Polcon to ruchoma impreza, która wędruje z miasta do miasta. W tym roku padło na Poznań i Centrum Konferenycjne Targów Poznańskich czyli dokładnie tam gdzie pięć miesięcy wcześniej zorganizowano konwent Pyrkon. Miejsce świetnie nadające się do takich imprez jednak jak podczas wielu nasiadówek przy stoliku z piwem stwierdziliśmy, słabo wykorzystane. Ogromny teren pierwszego budynku mający formę deptaka aż prosił się by poza stoiskami z gadżetami wykorzystać do performanców i innych różnorakich pokazów (na 4 dni miały miejsce tylko dwa, gdzieś pod ścianą pojawiły się tancerki, a na samym środku przez krótki czas można było przyozdobić swe ciało tatuażem z henny). Było to też dobre miejsce na rozdawanie autografów przez pisarzy, którym zamiast tego takie stanowisko zorganizowano w miejscu, do którego trafić można było chyba tylko gdy się zabłądziło. Czytelnicy i fani powinni mieć dostęp do pisarzy w głównym hallu a nie w pustym, bocznym korytarzu na piętrze przy toaletach.

Niestety tym razem zabrakło w programie punktów poświęconych Stephenowi Kingowi. Ani my ani nikt inny nie pomyślał czy to o prelekcji czy chociażby konkursie. Aczkolwiek przez te 4 dni entuzjaści szeroko pojętej grozy napewno mogli znaleźć coś dla siebie, chociaż zadanie mieli utrudnione ci, którzy byli w tym roku na wspominanym już wcześniej Pyrkonie czy Dniach Fantastyki. Nie wiedzieć dlaczego organizatorzy Polconu albo nie zwrócili uwagi albo świadomie dopuścili do tego by naprawdę sporo punktów programu znalazło się w harmonogramie konwentu pomimo, że były one prezentowane już w marcu i czerwcu. A przecież wymienione wyżej konwenty w dużej mierze odwiedza ta sama grupa ludzi.

Pierwszego dnia na miejscu imprezy pojawiliśmy się tylko na chwilę, chociaż kilka osób bawiło się tam dłużej. Większość z nas na czas konwentu zakotwiczyła w Mosinie pod Poznaniem w domostwie Hejzel i Linta i tam udaliśmy się popołudniu. Niejednokrotnie już mogliśmy przekonać się o mosińskiej gościnności, miejscówka to zacna i oferująca wiele przyjemności 🙂 Pierwszy wieczór zaczęliśmy grillem przed domem, gdzie przesiedzieliśmy przy stole, kiełbaskach, winie, drinkach, sziszy, muzyce i dyskusjach.

 

Piątek, drugi dzień konwentu zaczął się bardzo wcześnie. Cichy i Kaja poprowadzili najpierw konkurs a kilka godzin później prelekcję o ich ulubieńcu Lovecrafcie. Wzięliśmy udział w panelu dyskusyjnym „Niewidzialne rządzi tym co widzialne” z udziałem między innymi Jacka Dukaja, Łukasza Orbitowskiego i Szczepana Twardocha. Późnym popołudniem Łukasz Orbitowski, nasz współforumowicz i gość honorowy tegorocznego Polconu zachęcał do obejrzenia kilku horrorów, o których nie jest głośno, a które warte są poznania. Tego dnia wzięliśmy też udział w kolejnej odsłonie Za_gwiazdka_bistego konkursu filmowego jaki organizował Jakub Ćwiek i jego przyjaciel Misiek. Pytania dotyczyły szeroko pojętego kina, trzeba było wykazać się znajomością nie tylko takich podstaw jak Gwiezdne wojny ale na przykład sporej ilości animacji. Nasza drużyna uplasowała się ostatecznie w połowie stawki.

 

W ciągu dnia sporo czasu spędziliśmy w ogródku piwnym gdzie dzięki wydawnictwu Albatros dostaliśmy pierwszych pięć okładek do nowego wydania Mrocznej Wieży. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że będzie to najładniejsze wydanie Kinga w Polsce. Kolejne dwie ilustracje, jakie zobaczyliśmy dzień później tylko nas w tym utwierdziły. W wolnym czasie robiliśmy zakupy przy licznych stoiskach z książkami, komiksami, koszulkami, biżuterią i innymi gadżetami, wstąpiliśmy też na konkurs strojów, gdzie można było pooglądać konwentowiczów wcielających się w ulubione postacie ze świata fantastyki. Udało się też zdobyć kilka autografów między innymi od Jacka Dukaja i Anny Kańtoch, którzy odebrali na Polconie tegoroczne nagrody Zajdla. Do Mosiny powróciliśmy około 21, bardzo głodni jeszcze w pociągu zamówiliśmy pizze. Kolejne godziny były prawdziwą torturą gdyż na upragnioną kolację musieliśmy czekać niemal 2 i pół godziny! Ten wieczór znów spędziliśmy przed domem racząc się napojami wyskokowymi i dyskusjami.

 

W sobotę Cichy i Kaja poprowadzili kolejną prelekcję, tym razem tematem prezentacji był reżyser Lars Von Trier. Wzięliśmy też udział w spotkaniach autorskich ze Szczepanem Twardochem, Łukaszem Orbitowskim, Jackiem Dukajem i Jakubem Ćwiekiem, na kórym doszło do finału akcji „Ile waży Ćwiek?”. Pisarz przegrał zakład zawarty w marcu na Pyrkonie, nie zrzucił wymaganej ilości kilogramów i dzięki temu musi napisać romantyczną powieść wampiryczną 🙂 Autor był do tego przygotowany i już zawczasu zrealizował trailer tej powieści, który został nam zaprezentowany. Sobota to też kolejny konkurs, tym razem nasi przedstawiciele bili się w wiedzówce o Harrym Potterze, niestety, znów nie udało się wygrać. Trzeba jednak nadmienić, że nasza drużyna natrafiała na pytania dość absurdalne ;-).

 

Tego dnia powróciliśmy do domu troszkę wcześniej. Znów rozpaliliśmy grilla i zasiedliśmy do stołu w ogrodzie, jednak zmiana pogody i gwałtowne opady deszczu zagoniły nas do środka. Tam przy mrocznej muzyce i częstych potężnych błyskach burzy zagraliśmy w lovecratowską planszówkę 'Posiadłość szaleństwa’. Noc była długa, na niedzielę nie planowaliśmy już wizyty na Polconie więc po zakończeniu rozgrywki rozłożyliśmy 'Cyklady’ i bawiliśmy się do późnych godzin nocnych. No, może nie wszyscy 😉

 

Tego dnia powróciliśmy do domu troszkę wcześniej. Znów rozpaliliśmy grilla i zasiedliśmy do stołu w ogrodzie, jednak zmiana pogody i gwałtowne opady deszczu zagoniły nas do środka. Tam przy mrocznej muzyce i częstych potężnych błyskach burzy zagraliśmy w lovecratowską planszówkę 'Posiadłość szaleństwa’. Noc była długa, na niedzielę nie planowaliśmy już wizyty na Polconie więc po zakończeniu rozgrywki rozłożyliśmy 'Cyklady’ i bawiliśmy się do późnych godzin nocnych. No, może nie wszyscy 😉