To: Rozdział 2
|
||
OpisZło wkrada się do miasteczka Derry położonego w stanie Maine co 27 lat. „To: Rozdział 2” ponownie gromadzi znanych nam z części pierwszej, dorosłych już bohaterów, którzy spotykają się prawie trzydzieści lat po wydarzeniach przedstawionych w filmie „To”. |
||
Galeria zdjęć: |
||
RecenzjaFilm „To” w reżyserii Andy’ego Muschiettiego z 2017 roku to moim zdaniem film znakomity i po „Skazanych na Shawshank” najlepsza ekranizacja prozy Stephena Kinga. Z ogromnym zniecierpliwieniem wyczekiwałem części drugiej by móc ponownie znaleźć się w tak wspaniale wykreowanym przez reżysera miasteczku Derry. Nigdy nie mam żadnych oczekiwań w stosunku do czegokolwiek na co czekam, w tym przypadku wiedziałem tylko, że nie będzie tak fantastycznie jak w części pierwszej. Siłą rzeczy musiało tak być, gdyż tak mówi książkowy pierwowzór. Fragmenty powieści przedstawiające dziecięcy Klub Frajerów są nie tylko ciekawsze, bardziej przykuwające od części z dorosłymi, ale też składają się na zdecydowanie większą część historii. Ogromnym zaskoczeniem zatem była dla mnie informacja, że „To: Rozdział 2” jest filmem sporo dłuższym od poprzednika, co więcej, z drugiej części wycięto więcej scen niż z pierwszej. Czym zatem Muschietti i scenarzysta Gary Dauberman wypełnili te blisko 3 godziny filmu? Pomimo tego, że film trwa 2 godziny i 45 minut przez moment nie poczułem się znużony, nie ma sceny, którą uznałbym za zbędną, nie wyczekiwałem końca. Opowieść wchłonęła mnie całkowicie i cieszyłem się obrazem i historią. Twórcy starali się uwzględnić jak najwięcej fragmentów opowieści Kinga a i tak zmuszeni byli sporo pominąć. Przy pierwszym filmie zdarzały się negatywne głosy mówiące, że zabrakło wielu scen z książki. W rozdziale 2 pomimo, że obserwujemy Klub Frajerów jako dorosłych to twórcy wpletli nieco scen z dzieciństwa bohaterów i tym samym wypełnili kilka luk. Patrząc całościowo, myślę, że dwie część filmu pokazują wszystko co należało pokazać i raczej nie brakuje mi żadnych scen. Skoro mamy historię rozgrywającą się po 27 latach, jednym z kluczowych zadań twórców filmu był wybór aktorów, którzy wcielą się w starsze wersje bohaterów z części pierwszej. I tutaj dokonano rzeczy niebywałej. Nie dość, że przynajmniej częściowo znaleziono i dobrano dorosłych aktorów po prostu bardzo podobnych do swoich dziecięcych odpowiedników, to ci wyuczyli w sobie mimikę, gesty i sposób mówienia młodszych kolegów. Najlepszym przykładem jest Andy Bean, który wcielił się w Stana Urisa. Jest on tak niesamowicie podobny do Wyatta Oleffa (młodego Stana), że to jest aż podejrzane, że nie są bliską rodziną. James Ransone czyli filmowy Eddie Kaspbrak nie dość, że również wygląda jak prawdopodobnie będzie wyglądał w przyszłości Jack Grazer (młody Eddie) to piekielnie dobrze naśladuje wszystkie jego charakterystyczne cechy jak sposób mówienia, spojrzenia czy gestykulację. Naprawdę ogromny podziw. W przypadku postaci Bena Hanscoma zadanie wydawało się trudne bo młody Ben był grubaskiem, który w życiu dorosłym przemienił się w wysportowanego mężczyznę. Tyle, że w filmie naprawdę widać, że to jest ta sama osoba po 27 latach. To niesamowite jak dostrzeżono podobieństwa między Jay’em Ryanem (dorosły Ben) i Jeremym Taylorem (młody Ben) nawet w oczach. Czwartym aktorem, którego trzeba wyróżnić jest Bill Hader, który odegrał dorosłego Richie’ego Toziera. Może podobieństwo fizyczne nie jest aż tak bliskie jak we wcześniejszych przypadkach (choć i tak jest spore) ale aktor wyłuskał wszystko co charakterystyczne dla swojego młodszego kolegi Finna Wolfharda. Co więcej, między Haderem i Ransonem czyli dorosłymi Richiem i Eddiem wytworzyła się na planie niesamowita chemia, od pierwszych scen czuć, że ci bohaterowie byli w przeszłości bardzo blisko i teraz przy spotkaniu po latach wszystko natychmiast wróciło. Dużo dobrego mogę powiedzieć o „To: Rozdział 2” ale uważam, że casting to jego największa zaleta. Niektóre części książki z dorosłymi bohaterami są na tyle niefilmowo napisane, że reżyser stanął przed trudnym zadaniem. Wizje, rytuał Chud, kosmiczne pochodzenie Tego – no było ciężko. Muschietti pokazał tyle ile się dało, część musiał odrzucić ale i tak prawdopodobnie dla widzów nie znających książki film może być nieco chaotyczny i nie do końca zrozumiały. Albo po prostu może się nie spodobać. Gdybym nie czytał powieści Kinga byłbym rozczarowany wyjaśnieniem skąd i czym jest Pennywise. Ten segment filmu na pewno by mi się nie spodobał a tak po prostu przyjąłem go jako konieczny. Po kilku dniach od premiery film obejrzałem dwukrotnie i co ciekawe, mimo, że po pierwszym seansie film oceniłem bardzo dobrze, to za drugim razem obraz podobał mi się jeszcze bardziej. Podczas premiery uznałem, że mocno przesadzono z humorem. W pierwszej części filmu świetnie wyważono grozę z humorem, szczególnie, że oglądaliśmy przygody paczki dzieciaków. W dorosłej wersji wydawało mi się, że bohaterowie żartują za często i czasem w nieodpowiednich momentach. Zaskakujące, ale podczas drugiego seansu kilkukrotnie złapałem się na myślach, że „gdzie ja niby ten przesadzony humor widziałem, bo teraz wszystko jest w porządku”. Nadal uważam, że dwie sceny są grubym przegięciem (nie piszę tu o dialogach) ale jednocześnie jedna z nich fajnie się rozwija (szczeniaczek za drzwiami) a druga jest po prostu przezabawna (Eddie, trędowaty i utwór „Angel Of The Morning”). Ponadto z jakiegoś powodu, końcówkę filmu przeżyłem dużo bardziej emocjonalnie niż przy pierwszym podejściu. Uważam, że „To: Rozdział 2” jest na tyle dobry na ile mógł być biorąc pod uwagę materiał wyjściowy. Jest tu sporo świetnych scen z Pennywise’em, są bardzo fajne sceny z potworami (chociażby absolutnie genialnie zrealizowany chodzący pomnik Paula Bunyana), niesamowita chemia między bohaterami i sami aktorzy. Część pierwszą „To” oceniam lepiej ale tak samo oceniłem ten podział w książce więc tutaj zaskoczenia być nie mogło. Ekranizacja powieści jako całość to kapitalna robota Andy’ego Muschiettiego. Mam nadzieję, że to nie koniec jego pracy przy książkach Stephena Kinga. Autor: nocny |
||