Szpital Królestwo
|
||
OpisPrezentowany przez mistrza horroru, Stephena Kinga Szpital „Królestwo” to napisany przez tego nagrodzonego autora bestsellerowych powieści specjalnie dla telewizji blisko 10 godzinny serial zainspirowany duńskim mini-serialem Królestwo (Riget) autorstwa Larsa Von Triera. King opowiada w nim przerażającą historię Królestwa – szpitala, w którym zarówno pacjenci jak i personel stanowią mieszaninę dziwaków i szaleńców. Są wśród nich niemal ślepy ochroniarz, pielęgniarka, mdlejąca regularnie na widok krwi i sparaliżowany artysta, którego powrót do zdrowia byłby prawdziwym cudem. Kiedy na korytarzach zaczyna rozbrzmiewać głos cierpiącej małej dziewczynki, zarówno pacjenci, jak i personel lekceważą sugestie, jakoby w szpitalu działy się rzeczy nadprzyrodzone… na swoje własne ryzyko. |
||
Galeria zdjęć:
|
||
Recenzja |
||
Gdy pierwszy raz usłyszałem, że ma powstać amerykański remake wspaniałego duńskiego serialu w reżyserii Larsa von Teriera, pomyślałem, że będzie to wielka porażka. Lecz gdy po jakimś czasie dowiedziałem się, że scenarzystą ma być Stephen King odżyła we mnie nadzieja. Więc gdy miałem możliwość obejrzenia tego 13-odcinkowego serialu od razu to zrobiłem.
Już na samym początku King zmienia wiele w odniesieniu do oryginału, który nie skupiał się zbytnio nad losami pacjentów, lecz bardziej nad samym szpitalem – Królestwem, oraz nad ludźmi tam pracującymi. W prawie każdym odcinku King wprowadza nowego pacjenta, który odgrywa mniejszą, lub większą rolę – momentami przypomina to inny amerykański serial, a mianowicie 'Ostry dyżur’. Niepotrzebnie w serialu występują gadające zwierzęta – psują i tak już słaby klimat. Jeszcze większym nieporozumieniem jest postać gadającego mrówkojada, który to na zmianę zabija, pomaga, a na koniec staje się człowiekiem. Z myślą pewnie o kręceniu drugiego sezonu, autor scenariusza, nie wykorzystał wszystkich wątków z oryginału. Zostawił je sobie na później, które już pewnie nigdy nie nadejdzie. I w ten sposób dla części widzów może być nie zrozumiały wątek loży, a inny dotyczący operacji „poranna bryza” może wydawać się niekompletny i co najmniej dziwny. W 'Szpitalu Królestwo’ nie ma niestety tak wyrazistych postaci jak u von Teriera. Praktycznie każda postać wypada gorzej niż w duńskim serialu. Jedynymi aktorami, którzy w jakiś sposób zbliżyli się do swych poprzedników byli aktorzy grający role doktora Hooka i doktora Stegmana. Reszta obsady gra jedynie poprawnie. Złym pomysłem było również rozbudowanie postaci, które u von Teriera jedynie komentowały wydarzenia dziejące się w szpitalu, a mianowicie kobiety i mężczyzny z zespołem Dawna. Był to zdecydowanie zły ruch. Jak to na amerykańską produkcję przystało, nie zabrakło oczywiście efektów specjalnych, których jest tu sporo. Większość jest zrobionych poprawnie. Również ważną rolę pełni muzyka, która mi akurat nie przeszkadzała ( może oprócz jednej sceny, którą King dołożył chyba dla żartu). Również poziom poszczególnych odcinków jest dość nierówny. Pierwsze cztery prezentują poziom dostateczny. Odcinki od piątego do ósmego natomiast bardzo mi się podobały, więc miałem nadzieję, że tak już pozostanie do końca. Niestety nadszedł odcinek dziewiąty, który okazał się najgorszy ze wszystkich. Prawie wcale niezwiązany z całym sezonem i na dodatek nudny. I tak już zostało do końca – nudno i nieciekawie. Nie inaczej było z ostatnim odcinkiem. Średnio, co 10 minut były pokazywane urywki z poprzednich odcinków, a zakończenie było również nieciekawe. Podsumowując, film można obejrzeć, lecz nie powinno się oczekiwać czegoś wielkiego (ja niestety oczekiwałem). Chociaż na pewno lepiej obejrzeć mini-serial Larsa von Teriera – jest on ciekawszy lepiej nakręcony i ma świetny klimat. Autor: ingo |