Smętarz dla zwierzaków
|
|||
OpisFilm na podstawie kultowej powieści Stephena Kinga. Dr Louis Creed, po przeprowadzce z żoną i ich dwojgiem małych dzieci z Bostonu do wiejskiego Maine, odkrywa ukryte głęboko w lesie dziwne, tajemnicze cmentarzysko. Kiedy w rodzinie dochodzi do tragedii, Louis zwraca się z prośbą o pomoc do swego nieco dziwacznego sąsiada. Ich wspólne odkrycie będzie miało przerażające konsekwencje… |
|||
Galeria zdjęć: |
|||
RecenzjaNowa, druga ekranizacja „Smętarza dla zwierzaków” wzbudziła bardzo mocne i bardzo różne reakcje wraz z upływającym czasem. Gdy ogłoszono informację o planach na przeniesienie jednej z najwyżej ocenianych powieści Stephena Kinga zapanowała ogólna euforia. Od poprzedniej ekranizacji minęło trzydzieści lat a i trzeba przyznać, że pierwsze filmowe podejście do tej historii ma raczej mocno średnie oceny. Osobiście uważam, że tamten film do połowy był całkiem dobry ale potem mój osąd spada drastycznie i całościowo oceniam film źle. Wyczekiwałem więc nowej ekranizacji z dużą dawką ekscytacji. Ja film obejrzałem dwukrotnie w odstępie tygodnia i ponowny seans umocnił mnie w opinii o tej adaptacji chociaż nadal nie potrafię jednoznacznie ocenić zakończenia, a w dużej mierze poszedłem ponownie do kina aby zobaczyć jak zareaguję na nie przy drugim seansie po krótkiej przerwie. Ale do finału jeszcze wrócę. Od strony aktorskiej także film oceniam wysoko. Przede wszystkim zachwyciła mnie Jeté Laurence w roli Ellie. Młoda dziewczyna jest bardzo naturalna i sugestywna. Dała sobie świetnie radę zarówno w roli Ellie „normalnej” ale popis dała już po przemianie. Bardzo dobrze wypadła też Amy Seimetz w roli Rachel, pokazując wachlarz tych trudniejszych do zagrania emocji. Jason Clarke jako Louis może nie zwrócił mojej uwagi niczym szczególnym ale całkowicie mnie przekonał do siebie. Johna Lithgowa od wielu, wielu lat bardzo lubię i ogromnie ucieszył mnie ten casting do roli Juda Crandalla. Po filmie jednak nie wiem co sądzić o tej postaci, momentami coś mi zgrzytało ale w innych scenach był świetny. O bliźniakach wcielających się naprzemiennie w postać Gage’a nic nie powiem, bo cóż można napisać o dwulatku, który głównie stoi w kojcu lub jest noszony na rękach. Chyba tylko powtórzę, że odebranie tej postaci głównej roli to najlepsza zmiana dokonana w historii ekranizowania prozy Kinga. Ach, jest i kot, czy też koty w roli Churcha. No tutaj zmiana względem pierwszej ekranizacji jest kolosalna. Na plus oczywiście. Wreszcie zwierzak, który potrącony przez wielką ciężarówkę i martwy zakopany w ziemi zmartwychwstał, wykopał się z dziury, wrócił do domu przemierzając las i mokradła nie wygląda jakby właśnie startował na wystawie kotów rasowych. A jak ma się sama fabuła? Scenarzysta i producenci dokonali dość znaczących zmian w stosunku do pierwowzoru. Poczynając od omówionej już zamiany ról, poprzez skrócenie, zmarginalizowanie czy wręcz opuszczenie różnych wątków po finał. Co zaskakujące bardzo mocno uwypuklono temat siostry Rachel – Zeldy. Jest on tutaj chyba nawet bardziej wyeksponowany niż był w książce. Nie przekonała mnie jedna rzecz, Jud szalenie polubił Ellie, bardzo szybko połączyła go z nią więź jednak w ogóle nie ma odzwierciedlenia tego w przedstawianych wydarzeniach. Zabrakło kilku scen na początku filmu, które uwiarygodniłyby jego uczucia oraz nagłą i silną potrzebę zwrócenia jej zabitego kota. Podsumowując, należę do tej grupy osób, której film się podobał. I to podobał mi się bardzo. Po drugim seansie wręcz podniosłem jeszcze ocenę i stwierdzam, że to jedna z najlepszych adaptacji prozy Stephena Kinga a i świetny horror sam w sobie. Fantastyczny klimat, bardzo dobrze poprowadzona historia, jedna zmiana fabularna, która mocno poprawia pierwowzór i kilka zmian, które pozwalają przeżyć tę historię na nowo, nie nudząc się i nie będąc prowadzonym jak po sznurku po znanych już od dawna scenach. Jest dużo emocji, niepokoju i zaskoczeń, także bardzo udany seans. Autor: nocny |
|||