Smętarz dla zwierzaków 2
|
||
OpisCzasem lepiej być martwym… W przyspieszającym bicie serca sequelu „Smętarza dla zwierzaków” według Stephena Kinga, przeboju kin z 1989 roku, horror wciąż trwa, a mieszkańcom Ludlow w stanie Maine nie dane jest zaznać spokoju. Po śmierci żony weterynarz Chase Matthews (Anthony Edwards: serial tv „Ostry dyżur”) wraz ze swym trzynastoletnim synem Jeffem (Edward Furlong: „Terminator 2: Dzień sądu”) przeprowadza się do Ludlow, aby tu zacząć nowe życie. Odrzucony przez dzieciaki z sąsiedztwa, Jeff zaprzyjaźnia się z Drew Gilbertem, podobnym mu outsiderem mieszkającym z okrutnym ojczymem Gusem (Clancy Brown „Nieśmiertelny”). Gdy Gus z zimną krwią morduje ukochanego psa Drew, chłopcy postanawiają pochować ciało czworonoga na lokalnym indiańskim cmentarzysku, słynącym z mocy wskrzeszania. Zło po raz kolejny budzi się do życia… |
||
|
||
Recenzja |
||
W momencie gdy horror zarabia parę razy więcej pieniędzy, niż wynosiły koszty jego produkcji, decyzja o nakręceniu kolejnej części jest tylko kwestią czasu. Nie inaczej było w przypadku „Smętarza dla zwierzaków” w reżyserii Mary Lambert ze scenariuszem samego Stephena Kinga. Obraz ten, przy budżecie wykraczającym trochę ponad 10 milionów dolarów, zdołał zarobić w amerykańskim box officie prawie 60 milionów dolarów, co sprawia, że jest to jedna z najbardziej dochodowych ekranizacji prozy Stephena Kinga. Tym sposobem studio Paramount Pictures szybko nakręciło drugą część opowieści o pewnym indiańskim cmentarzu, gdzie martwi powracają do świata żywych. Mary Lambert ponownie usiadła na fotelu reżysera, choć była ona już wtedy w piątym miesiącu ciąży. Niestety zabrakło w roli scenarzysty Stephena Kinga. Co ciekawe, ani w czołówce tego filmu, ani w napisach końcowych, nie jest wymienione jego nazwisko, a co za tym idzie, obraz ten nie był nim reklamowany, chociaż King swoją zapłatę oczywiście dostał. Moim zdaniem za takie posunięcie należą się producentom słowa uznania, gdyż jak wiadomo, nazwisko Mistrza jest umieszczona nawet na obrazach z jego twórczością kompletnie niezwiązanych. Zmiana scenarzysty znacznie wpłynęła na wymowę samego obrazu. Jest to zupełnie inny rodzaj horroru. Wydarzenia w pierwszej części były ukazywane z punktu widzenia osób dorosłych. Tutaj natomiast głównymi bohaterami są dzieci. To one udają się na indiańskie cmentarzysko i sprawiają, że znów możemy oglądać powroty rzeczy martwych do życia. Nie przeszkodziło to jednak twórcom w nakręceniu naprawdę krwawego filmu. Moim zdaniem jest to najbardziej krwawa produkcja związana z Kingiem. Efekty wizualne stoją na dobrym poziomie, co sprawia, że cały film ogląda się całkiem przyjemnie. Natomiast nie wszystkim może przypaść do gustu muzyka. Wielu może stwierdzić, że sporo wstawek rockowych psuje klimat filmu. Moim zdaniem jest to akurat taki film, gdzie tego typu elementy muzyczne nie wpływają negatywnie na odbiór całości Również aktorstwo wypada przyzwoicie. Główną rolę gra tutaj znany z „Terminatora 2” Edward Furlong. W jednej z głównych ról możemy zobaczyć również Clancy’ego Browna, który wszystkim jest doskonale znany jako kapitan Hadley ze „Skazanych na Shawshank”. Nie ma co ukrywać, że sequele ekranizacji Kinga do wybitnych nie należą. Praktycznie, nie ma w ich gronie filmu, który by można polecić drugiej osobie z czystym sumieniem. Jednakże na ich tle, kontynuacja „Smętarza dla zwierzaków” wypada całkiem nieźle. Jest to zdecydowanie najlepsza kontynuacja motywów zaczerpniętych z twórczości Króla. Również ona nie stoi na wysokim poziomie, lecz ogląda się ją z przyjemnością, bez znudzenia, i właśnie dlatego film ten można ocenić pozytywnie. Autor: ingo |