Smętarz dla zwierzaków
|
||
OpisZazwyczaj przeprowadzka to początek nowego życia, ale dla rodziny Creedów stała się początkiem ich końca. Powodem kłopotów jest bliskie sąsiedztwo „Smętarza dla zwierzaków”, zbudowanego przez dzieci miejsca, gdzie spoczywają ich pogrzebane marzenia. Ten skrawek ziemi skrywa jeszcze jedną mroczną tajemnicę – indiańskie cmentarzysko posiadające moc wskrzeszania. Mistrz horroru Stephen King zaprasza widzów – razem z Creedami – na wycieczkę do piekła i z powrotem (Creedowie mają bilet tylko w jedną stronę). Przewodnikiem po tym świecie jest dobrotliwy staruszek z sąsiedztwa Jud Crandall (Fred Gwynne), który dobrze zna życie i widział wystarczająco dużo, aby mocno wierzyć w to, że „czasami lepiej być martwym”. |
||
Galeria zdjęć: |
||
RecenzjaStephen King wyznał, że chociaż powieść „Smętarz dla zwierzaków” pisało mu się bardzo dobrze to ostatecznie uznał, że nie chce czy nie powinien jej wydawać twierdząc, że książka o śmierci dziecka jest zbyt okropna. Schował ją do szuflady ale ostatecznie po kilku latach z powodu potrzeby uregulowania zobowiązań wobec wydawnictwa udostępnił książkę. Co w świetle tych faktów jest bardzo zaskakujące i ciekawe, po pewnym czasie napisał scenariusz ekranizacji tej historii. Jak niedawno wspomniał w wywiadzie: „Czasami mówisz sobie: 'Może wezmę to i nieco poprawię, a może stanę twarzą w twarz z tym czego najbardziej się boję.’ Więc napisałem ten scenariusz. Im więcej nad czymś pracujesz tym bardziej odporny się na to stajesz.” I tak powstał film „Smętarz dla zwierzaków”. Biorąc pod uwagę, że za scenariusz odpowiada autor pierwowzoru nie jest zaskakującym, że film jest mocno wierny książce. Oczywiście King okroił nieco swoją historię na potrzeby nowego medium ale poprowadził ją krok po kroku tak jak wcześniej w książce. Nic tutaj nie zaskoczy tych, którzy znają opowieść o rodzinie Creedów ale szczerze mówiąc mi to nie przeszkadzało. Może być raczej odwrotnie, osoby nie czytające wcześniej książki mogą czasem mieć wrażenie, że nie wszystko się klei i jakby brakuje pewnych scen. Przed seansem powtórzyłem sobie lekturę i podczas oglądania filmu w wielu miejscach widziałem gdzie inni mogą mieć może nie problem ze zrozumieniem sekwencji zdarzeń ale motywów zachowań bohaterów już tak. To o tyle dziwne, że film nie jest długi i można było go rozbudować chociaż o kilka scen dzięki czemu nie byłby momentami taki rwany (na przykład dlaczego rodzina Louisa wyjeżdża dwukrotnie poza miasto dając mu możliwość podjęcia czynności na cmentarzu wiedziałem tylko dzięki temu, że dzień wcześniej skończyłem lekturę książki). A jak wyszła realizacja scenariusza? Do pewnego momentu film oglądało mi się naprawdę dobrze. Mary Lambert stworzyła fajny klimat, Fred Gwynne znakomicie wcielił się w postać Juda Crandalla, operator wywiązał się dobrze ze swojego zadania. Chociaż na tym etapie mam dwa ogromne zastrzeżenia. Kot Church wracający z cmentarzyska Mikmaków wyglądał nie jakby właśnie wykopał się z grobu po wcześniejszej śmierci ale bardziej jakby przeturlał się po liściach przed domem podczas zabawy. Fatalny błąd twórców jakby się mogło wydawać chyba według nich nie był błędem bo niedługo po tym sytuacja powtórzyła się z Gage’em. Chłopiec różni się od swojej wcześniejszej wersji tylko tym, że zostawia ślady błota na podłodze i ma lekko przybrudzone ubranko. Ten sam chłopiec, w którego wjechała rozpędzona olbrzymia ciężarówka cysterna. Ten sam, który wykopał się spod ziemi. Ogromny błąd, który bardzo popsuł mi odbiór filmu. A to tylko zapoczątkowało fatalne zwieńczenie. W książce powrót Gage’a odebrałem pozytywnie, w filmie zostało to po prostu źle rozpisane i fatalnie zrealizowane. Ocena całości nagle stoczyła się w dół jak piłka ze schodów. „Smętarz dla zwierzaków” zapowiadał się na udaną, wierną ekranizację jednej z najlepszych powieści Stephena Kinga. Niestety końcówka wszystko zniszczyła i obraz oceniam słabo. Przyczyniły się do tego błędy zarówno scenarzysty, reżyserki jak i kostiumografa. Szkoda bo książka to znakomity materiał na film i świetny horror. Autor: nocny |
||