Moving Finger

Opis

W łazience pewnego człowieka z otworu odpływowego umywalki wystaje palec. Nie jest to zwyczajny ludzki palec. Jest bardzo długi i wydaje się drażnić z mężczyzną. Ten podejmuje z nim walkę…

Twórcy:

  • Reżyseria –  Ken Meyers
  • Scenariusz – Haskell Barkin

Występują:

  • Howard – Tom Noonan
  • żona Howarda – Alice Playten
  • policjant – Sharon Cornell

Info:

  • Tytuł oryginalny: Monsters: Moving Finger
  • Rok produkcji: 1991
  • Czas: 30 minut
  • Sposób dystrybucji: telewizyjny

Ciekawostki:

  • Jest to 24. epizod 3. sezonu serialu „Monsters” będący adaptacją opowiadania „Palec” ze zbioru „Marzenia i koszmary”.

 

Recenzja

 Serialem 'Monsters’ raczył nas wiele lat temu jeden z mniej znanych programów telewizyjnych. Dane mi było obejrzeć kilka odcinków i mimo, że nie powalił mnie on na kolana to pozostawił po sobie dobre wrażenia. Do epizodu 'Moving Finger’ podchodziłem z wielką rezerwą. Opowiadanie zawsze omijałem szerokim łukiem gdyż nasłuchałem się o nim wystarczająco dużo złych rzeczy. Pierwsze próby przebrnięcia przez tekst Kinga też nie były udane dlatego postanowiłem nie katować się dalej i całkowicie zapomnieć o tej historyjce.

Powróciłem do niej tuż przed emisją „kingowego” odcinka serialu. Wrażenia były straszne. Do niedawna za najgorsze opowiadanie Króla uważałem skrajnie debilny 'Magiel’. Od dziś na czele listy „kingowych” porażek znajduje się 'Palec’. Nie rozumiem w jakim celu powstał ten tekst i dlaczego znalazł się on w jednym ze zbiorów opowiadań. Dla mnie jest to błazenada ze strony autora i smutno mi, że ktoś taki jak King ośmiesza się historyjką o palcu wychodzącym ze zlewu.

Czego zatem możemy oczekiwać po ekranizacji? Jasnym jest, że niczego mądrego. Po co więc powstał ten epizod? Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Najwyraźniej tylko po to aby w napisach początkowych pojawiło się nazwisko Stephena Kinga. Jest to kolejny przykład ekranizowania durnego tekstu i motywy takiego postępowania już zawsze będą dla mnie zagadką.

Twórcom serialu udało się osiągnąć coś co nie zawsze jest normą podczas przenoszenia dzieł Króla na ekran. Stworzyli bardzo dobrą ekranizację. Filmowa wersja w niczym nie ustępuje swemu pierwowzorowi… jest równie głupia jak opowiadanie. I w zasadzie na tym powinienem zakończyć swą recenzję, ale postaram się znaleźć jakieś plusy tego odcinka.

Mimo wszystko nie odczuwałem aż takiego bólu siedząc przez ekranem. Wiedziałem już czego się spodziewać i może dlatego potrafiłem znaleźć jasne strony ewidentnie zmarnowanego czasu podczas projekcji. Pierwszym takim elementem było aktorstwo. Moim zdaniem bardzo ciekawie dobrani zostali ludzie odtwarzający głównych bohaterów i jest to na pewno wielki plus. Druga sprawa to czas (choć to bardzo naciągany plus:). Epizod jest krótki i tak jak czterdziestostronnicowe majaczenie Kinga o kilkumetrowym palcu było męczarnią nawet dla takiego fanatyka jak ja, tak tutaj historia przedstawiona jest w znacznie szybszym tempie. W momencie gdy wiemy czego się spodziewać (co oznacza movingfinger obniżenie poprzeczki) możemy nawet czerpać drobną przyjemność przeżywając jeszcze raz tę historię.

I to byłoby chyba na tyle. Jak dla mnie to stanowczo za mało dobrych stron aby wystawić ocenę pozytywną. Często staram się w jakiś sposób usprawiedliwiać „kingowe” ekranizacje (niejednokrotnie zachowując się jak tonący chwytający się brzytwy). Tym razem wina leży po drugiej stronie. Nie zawiódł tutaj nikt z ekipy produkującej serial. To sam Król stworzył mierny tekst i choćby nie wiadomo jak się starać nie da się zekranizować go na przyzwoitym poziomie. Smutne to, ale prawdziwe. Nie mogę polecić nikomu tego epizodu.

Autor: Mando
data: 10.03.2004