Martwa strefa sezon 1

Opis

Przedłużenie historii, którą stworzył Stephen King w książce „Martwa strefa”. John Smith ulega wypadkowi, po którym zapada w kilkuletnią śpiączkę. Po przebudzeniu stwierdza u siebie paranormalne zdolności. Potrafi przewidzieć przyszłe wydarzenia.

Twórcy:

  • Reżyseria – Michael Robison, Robert Lieberman, Rachel Talalay, Jon Cassar, James A. Contner, John Lafia, Michael Shapiro
  • Scenariusz – Michael Piller, Shawn Piller, Michael Taylor, Craig Silverstein, David Benz, Joe Menosky, David Benullo, Philip DeGuere, David Goldsmith, Javier Grillo-Marxuach, Tor Alexander Valenza

Występują:

  • Johnny Smith – Anthony Michael Hall
  • Sarah Bracknell – Nicole de Boer
  • Szeryf Bannerman – Chris Bruno
  • Zastępca Roscoe – Bill Mondy
  • Wielebny Purdy – David Ogden Stiers
  • Greg Stillson – Sean Patrick Flanery

Info:

  • Tytuł oryginalny: The Dead Zone
  • Rok produkcji: 2002
  • Czas: 780 minut
  • Sposób dystrybucji: telewizyjny

 

Galeria zdjęć:

 

Recenzja

Z wszystkich książek napisanych przez Stephena Kinga to właśnie 'Martwa strefa’ nadaje się idealnie na serial telewizyjny. Próbowano już zrobić to samo z powieści 'Carrie’ i przedsięwzięcie to zakończyło się klapą. W przypadku 'Martwej strefy’ otwarcie można mówić o sporym sukcesie. Historia Johnny’ego Smitha, nawet na kartkach książki podzielona została na kilka (zdawałoby się nie powiązanych ze sobą) epizodów, dając idealne podstawy do stworzenia odcinkowej serii, opartej na motywach zaczerpniętych z książki. Twórcy serialu poszli właśnie tą drogą, ekranizując częściowo wydarzenia zawarte w powieści oraz dopisując wiele nowych przygód wesołego jasnowidza.

Pierwsze dwa odcinki Wheel of Fortune oraz What It Seems stanowią zamkniętą opowieść, która jako jedna z nielicznych ma bardzo dużo wspólnego z książką Kinga. Pod pewnymi względami jest to nawet bardzo wierna ekranizacja. Widzimy miedzy innymi dzieciństwo Johnny’ego i jego pierwszą wizję po wypadku na lodowisku, czego zabrakło w filmie Cronenberga. Co się tyczy dorosłych bohaterów to tutaj również nie powinno być powodów do narzekań. Christopher Walken stworzył niezapomnianą kreację w kinowym filmie, jednak Anthony Michael Hall wydaje się być bliższy książkowemu Smithowi. Do momentu wypadku jest on prawdziwym wesołkiem i niezwykle niekonwencjonalnym nauczycielem. Początkowo dość mocno męczy fakt uwspółcześnienia całej historii. W książce sporą rolę odgrywała polityka, zaś w trakcie śpiączki głównego bohatera King zrobił nam mały wykład z historii Stanów Zjednoczonych. W serialu wszystko to przeniesione zostało w czasy współczesne. Lekarzem Johnny’ego jest dr Tran, którego matka zaginęła w 1975, podczas ostrzału Sajgonu, a obecnym prezydentem jest George W. Bush. Mimo wszystko całość ogląda się naprawdę dobrze. Te najważniejsze rzeczy (jak koło fortuny na festynie, ocalenie córki pielęgniarki czy rzekomo martwa matka lekarza) pozostały w zasadzie bez zmian. Siadając do projekcji pilota spodziewałem się czegoś zupełnie innego niż książka, a tymczasem otrzymałem całkiem sprawnie wykonaną ekranizację. Pod koniec pierwszego odcinka rozpoczyna się sprawa mordercy z Castle Rock, której rozwiązanie nastąpi w równie dobrym epizodzie drugim, kończącym pewną zamkniętą całość.

Trzeci epizod Quality of Life początkowo również wydaje się być historią opartą w małym stopniu na wydarzeniach z książki. W powieści Johnny dawał korepetycje futboliście zaś tutaj zajął się treningiem szkolnej drużyny hokejowej. Pod swoje skrzydła bierze w szczególności lidera sportowych reprezentantów szkoły. Tylko Johnny wierzy, że pozorny okaz zdrowia, jakim wydaję się być chłopiec, jest tak naprawdę bliski śmierci. Ostatecznie okazuje się, że historia opowiedziana w tym odcinku ma więcej wspólnego z wizją Cronenberga, dotyczącą chłopców pod którymi załamał się lód, niż z opowieścią Stephena Kinga. Mimo to jest to kolejny bardzo dobry film.

Czwarty epizod Enigma przedstawia historię troszkę w klimacie 'Przygód młodego Indiany Jonesa’. Johnny poznaje starszego mężczyznę, który jest przekonany, że na skrzyżowaniu widział miłość ze swych młodzieńczych lat. Początkowo sceptycznie nastawiony jasnowidz decyduje się jednak rozpocząć śledztwo. Połowa epizodu dzieje się w latach czterdziestych, gdzie poznajemy wspaniałą historię miłosną i konflikt miedzy dwoma przyjaciółmi (wybierającymi się właśnie na wojnę młodymi żołnierzami), a piękną kobietą. W naszych czasach jesteśmy świadkami wielu ciekawych i całkiem zabawnych relacji między innym trójkątem przyjaciół – Johnnym, Sarą i Waltem. Niektóre rozmowy to prawdziwe perełki i choćby tylko w celu poznania zakończenia tej historii, chce się oglądać dalej tę serię. Odcinek ponownie bardzo ciekawy, a jak dotąd całkiem wysoki poziom serialu, powoli umacnia się i stabilizuje.

Piąty epizod Unreasonable Doubt to w zasadzie współczesna wersja filmu z 1957 roku 'Dwunastu gniewnych ludzi’. Johnny dostaje wezwanie do sądu, gdzie ma zasiąść na ławie przysięgłych, podczas procesu o morderstwo. Początkowo jako jedyny uznaje oskarżonego za niewinnego, jednak z czasem udaje mu się odnaleźć nowe dowody i przekonywać po kolei następnych przysięgłych. Odcinek niestety jest tylko zwykłą kopią starego filmu z Henry Fondą jednak nie zmienia to faktu, że jak do tej pory jest to najciekawszy epizod tej serii.

Szósty epizod The House to pierwszy odcinek balansujący lekko na granicy horroru. Wizje Johnny’ego materializują się w postaci dziwnych ludzi spacerujących po domu oraz pomieszczeń pełnych wylewającej się krwi (czyżby ukłon w stronę 'Lśnienia’ Kubricka?). Na scenie pojawia się też matka z dzieckiem jak również Elvis, Marilyn Monroe i Zorro. Wszystko to co początkowo wydaje się być lekko niedorzeczne ostatecznie układa się w rewelacyjną całość. W tym odcinku poznajemy historię rodziców Johnny’ego. Dowiadujemy się o kolejnym trójkącie miłosnym, który miał miejsce we wcześniejszym pokoleniu, poznajemy okoliczności poprzedzające narodziny przyszłego jasnowidza i wreszcie odkrywamy tajemnicę śmierci Very Smith. Jednocześnie wraz z bohaterami przeżywamy dramat sąsiadów Johnny’ego rozgrywający się w czasach współczesnych. Jest to bardzo ciekawy odcinek rozpoczynający kilka wątków, które z pewnością pociągnięte zostaną w przyszłości.

W siódmym epizodzie Enemy Mind Johnny ponownie trafia do szpitala. Zostaje wynajęty przez matkę dziewczyny, która uciekła z domu zaprzyjaźniając się wcześniej z narkotykowym światkiem. Podczas nalotu na nielegalną fabrykę dochodzi do wybuchu. Mózg jasnowidza pod wpływem narkotyków wymyka się spod kontroli. Ten jednak postanawia nadal szukać dziewczyny ignorując niepokojące objawy. Jest to kolejny bardzo ciekawy odcinek przedstawiający świetną historię. Dodatkową ciekawostką dla fanów Kinga jest miasteczko Castle Rock, które wspomniane zostaje w ostatnich scenach filmu. Będąc na półmetku serialu można już głośno powiedzieć, że na pewno nie jest źle.

Ósmy epizod Netherworld to jak do tej pory najdziwniejszy odcinek. Johnny budzi się w świecie, w którym nie było żadnego wypadku. On jednak zdaje się pamiętać wszystko z okresu, który przeżył po śpiączce, natomiast całkowicie nie radzi sobie w nowej roli. Konsekwencją tego jest szereg bardzo zabawnych scen. To co początkowo śmieszy z czasem zaczyna niepokoić gdyż wszystko zdaje się wskazywać, iż ten świat również nie jest realny. Powoli wiele rzeczywistości zaczyna przeplatać się ze sobą i ostatecznie nie wiadomo już co jest prawdą a co nie. Samo zakończenie trochę banalne i niestety pełne marnych efektów specjalnych, mimo to całość nadal wykonana na przyzwoitym poziomie. Do tego odcinek ten poddaje wiele (wydawałoby się oczywistych) rzeczy w wątpliwość i stawia przed widzami kilka ciekawych pytań.

Dziewiąty epizod The Siege to bardzo sprawnie ukazana walka jasnowidza z nadchodzącą przyszłością. Johnny i Sarah znajdują się w banku gdy ten napadnięty zostaje przez zdesperowanego elektryka. Smith próbuje uratować siebie i zakładników jednocześnie starając się pomóc zrozpaczonemu mężczyźnie. Niestety każdy jego krok w celu ominięcia nieprzyjemnej przyszłości przynosi kolejną nieciekawą wizję. Wszystko wskazuje na to, że ktoś z nich nie dożyje wieczoru jednak tylko Johnny może zdecydować czy będą to zakładnicy, napastnik czy też on sam. Jasnowidz wszelkimi sposobami próbuje znaleźć jakiś złoty środek. Epizod ten (po poprzednim dość zakręconym odcinku) stanowi wspaniały powrót do „normalności”. Ukazana została bardzo ciekawa i dość smutna historia. Jesteśmy także świadkami kolejnego kroku w relacjach pomiędzy Johnnym a Sarą.

Tytuł dziesiątego epizodu Here There Be Monsters zdaje się wskazywać na jakieś powiązanie z twórczością Stephena Kinga. Niestety jest to tylko przypadek. Jednak mimo to po raz kolejny twórcy zaserwowali nam bardzo ciekawą historię. Tym razem wraz z Johnnym i Brucem odwiedzamy miasteczko Hobbs Landing, w którym aktualnie panuje zamieszanie w związku z podwójnym morderstwem i porwaniem. Zabójstwa dokonano w połączeniu z rytuałem satanistycznym i tym razem zdolności Johnny’ego wpędzają go w niemałe tarapaty. Wszystko wskazuje na to, że lincz w wykonaniu rozwścieczonych mieszkańców zakończy całą historię oraz żywot naszego bohatera. Z pewnością, jak do tej pory, jest to jeden z najbardziej trzymających w napięciu odcinków. Dodatkową atrakcją dla fanów Kinga jest powrót do sprawy Franka Dodda.

Jedenasty epizod Dinner with Dana to jak do tej pory najzabawniejsza historia jaką zaserwowali nam twórcy serii. Johnny, pod pretekstem przeprowadzenia wywiadu, umawia się z reporterką Bangor Daily News. Wszystko wskazuje na to, że po raz pierwszy od czasu odzyskania przytomności nasz jasnowidz doświadczy kontaktu fizycznego z płcią przeciwną. Jak można przypuszczać akt miłosny z Johnnym w roli głównej pociągnie za sobą szereg przezabawnych wydarzeń. Biorąc pod uwagę fakt, że najmniejszy dotyk powoduję lawinę wizji, można sobie tylko wyobrazić jakie katusze przeżywa osoba jego pokroju w trakcje zbliżenia intymnego. Równolegle obserwujemy historię byłego chłopaka reporterki i tutaj nie jest już tak wesoło. Odcinek trochę odstaje od reszty serii, ale nie w jakiś negatywny sposób. Jest to po prostu miła odskocznia i całkiem przyjemny odpoczynek.

Epizod dwunasty Shaman to wspaniale ukazana historia dwóch jasnowidzów. Jeden pochodzi sprzed kilkuset lat, a drugi (Johnny) żyje w naszych czasach. Obaj mają swoje problemy i obaj potrzebują pomocy tego drugiego. Obaj także mają wizję. Jeden widzi przyszłość, a drugi przeszłość co w konsekwencji pozwala im w pewien sposób połączyć siły i (na tyle na ile to możliwe) spotkać się we wspólnej martwej strefie.

Ostatni, trzynasty epizod Destiny to najlepszy odcinek jaki dane nam było oglądać w pierwszym sezonie. Akcja filmu rozgrywa się w sporym przedziale czasowym i w bardzo dużym stopniu oparta jest na wydarzeniach opisanych w książce. W dzisiejszych czasach Johnny ratuje swego ucznia – Chucka – i jego przyjaciół przed pożarem na balu maturalnym, zaś cofając się o kilka lat poznajemy wreszcie Grega Stillsona. Dowiadujemy się także, że jego kontakty z Johnnym zaczęły się już we wczesnym dzieciństwie. W licznych retrospekcjach poznajemy całą historię tego polityka. W międzyczasie otrzymujemy wiele odpowiedzi na pytania postawione w trakcie dwunastu wcześniejszych odcinków. Wielebny Purdy wyjaśnia Johnny’emu czym tak naprawdę jest jego dar, zaś sam Johnny stawia spory krok w kontaktach z Sarą, dzięki czemu ich relacje przejdą teraz na zupełnie inny tor. Wszystko to okraszone jest migawkami z wcześniejszych odcinków tworząc bardzo zgrabną, ciekawą i jednocześnie trochę smutną całość. Odcinek stanowi genialne zakończenie naprawdę dobrej serii jednocześnie otwierając przed nami całkiem nowe horyzonty (zakończenie naprawdę powala na kolana). Epizod ten uświadamia nam, że cały pierwszy sezon serialu był w zasadzie czymś w rodzaju prologu o wiele większej historii.

Oceniając cały serial można śmiało powiedzieć, że jest to naprawdę dobra, wciągająca produkcja. Zarówno główni aktorzy, jak i ci mniej ważni, spisali się na medal. Postacie, które wymyślono na potrzeby serii pasują tutaj idealnie i bardzo fajnie komponują się z kingowymi bohaterami. Twórcom udało się stworzyć kilka naprawdę ciekawych historii (właściwie nie zauważyłem tutaj słabego odcinka). Dodatkowo (co ważne) całość utrzymana jest na równym poziomie. Twórcy ciekawie zamknęli pierwszy sezon, spinając go „klamrą” książki. Zarówno początek jak i koniec, oparty jest na wydarzeniach opisanych przez Kinga, a cała reszta również z powodzeniem mogłaby się tam znaleźć. Bezpośrednio po projekcji całości mogę powiedzieć tylko jedno: Z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg.

Autor: Mando