Kraina wiecznego szczęścia

Opis

Śmierć przyjaciela z dzieciństwa sprawia, że starzejący się fotograf Bobby Garfield wraca do miasteczka, w którym dorastał i gdzie jako jedenastolatek przeżył niezwykłe wakacje. Odżywają wspomnienia o przyjaźni z tajemniczym mężczyzną (Anthony Hopkins), który wynajmował pokój w domu Boby’ego i jego matki. Historia o przyjaźni, odwadze i sztuce wybaczania.

Twórcy:

  • Reżyseria – Scott Hicks
  • Scenariusz – William Goldman

Występują:

  • Ted Brautigan – Anthony Hopkins
  • Robert (Bobby) Garfield – Anton Yelchin
  • Elizabeth Garfield – Hope Davis
  • Robert Garfield – David Morse
  • Pani Gerber – Dierdre O’Connell
  • John – Will Rothhaar
  • Carol Gerber – Mika Boorem

Info:

  • Tytuł oryginalny: Hearts in Atlantis
  • Rok produkcji: 2001
  • Czas: 96 minut
  • Sposób dystrybucji: kinowy

 

Galeria zdjęć:

Recenzja

'Kraina wiecznego szczęścia’ to ekranizacja noweli 'Mali ludzie w żółtych płaszczach’ ze zbioru 'Serca Atlantydów’. Należy jednak wspomnieć, że produkcja ta również swoim początkiem oraz końcem nawiązuje do ostatniego opowiadania ze zbioru – 'Zapadają niebiańskie mroki nocy’.

Obecność Bobby’ego Garfielda na pogrzebie dawnego przyjaciela – niejakiego Smutnego Johna staje się pretekstem do wspomnień magicznego okresu dzieciństwa. W ten oto sposób akcja przenosi nas do lat 60-tych, kiedy to do małego miasteczka o nazwie Harwich przybywa wiekowy Ted Braughtigan (A. Hopkins). Mężczyzna szybko nawiązuje przyjaźń z jedenastoletnim Bobbym, jednak Ted, jak się wkrótce okaże, wcale nie jest zwyczajnym człowiekiem…

'Kraina wiecznego szczęścia’ jest moim skromnym zdaniem bardzo udaną ekranizacją prozy Kinga. Produkcja ta stanowi potwierdzenie tezy, że to właśnie adaptacja filmowe nie będące horrorami najlepiej wypadają na dużym ekranie. 'Hearts in Atlantis’ zaliczyłbym bowiem do gatunku dramatu obyczajowego z lekkimi akcentami mistycznymi. Jednak wspomniane akcenty w porównaniu do książki zostały drastycznie zredukowane. Należy również dodać, że 'Kraina wiecznego szczęścia’ na tle innych ekranizacji wcale nie jest filmem długim, bo trwa około 1,5 h. Mimo tego czasu trwania, produkcja ta zachowuje sporą wierność noweli. Jest to opowieść o przyjaźni, magii dzieciństwa, pierwszej miłości i dawnej Ameryce lat 60-tych.

Niektóre wątki zostały pominięte lub nieco zmienione. Co szczególnie rzuca się w oczy, twórcy filmu bardzo łagodnie obeszli się z matką Bobby’ego (w tej roli Hope Davis). Jej książkowy odpowiednik wzbudza dużą większą antypatię. Ponadto oglądając samą ekranizację, trudno doszukać się nawiązania do cyklu 'Mroczna Wieża’. Gdybym wcześniej nie przeczytał książki, to wcale nie przyszłoby mi do głowy, że obraz ten w jakiś sposób jest odniesieniem do przygód Rolanda. Ma to swoje dobre strony, bowiem przez to film staje się przystępniejszy dla przeciętnego widza, który niekoniecznie musi być zaznajomiony z treścią prozy Króla. Mali ludzie w adaptacji filmowej są dużo bardziej zagadkowi, nie posiadają cech nadludzkich, a jawią się wręcz jako agenci wywiadu. Natomiast nie ma tu ani słowa o ich 'innym’ pochodzeniu oraz o świecie Mrocznej Wieży. Bardzo przypadła mi do gustu zmieniona scena, gdy Ted ratuje Bobby’ego i Carol z opresji (w książce robi to Rionda), zapytując jednego z nastoletnich oprawców o damskie ciuszki. Motyw ten rozłożył mnie na łopatki. Niestety klimat narastającego osaczenia jest w filmie mniej odczuwalny i widoczny aniżeli w noweli. Duże brawa należą się za to Anthonemu Hopkinsowi, który wcielił się w rolę 'starego kundla’ Teda Brughtigana. Aktor ten wypada bardzo przekonywująco, choć jego chwilowe zapadania w trans pozostawiają lekki niedosyt. Wydaje mi się, że aktor tej klasy powinien sobie z tym elementem lepiej poradzić. Pominięty został również wątek z książką 'Władca much’. Ponadto metamorfoza Bobby’ego, która zachodzi w końcowej fazie 'Małych ludzi w żółtych płaszczach’, jest w adaptacji praktycznie niewidoczna. Mocną stroną 'Krainy wiecznego szczęścia’ jest muzyka, momentami przepełniona patosem (patrz scena, gdy Bobby niesie pobitą Carol).

W ogólnym rozrachunku 'Hearts in Atlantis’ wypada bardzo dobrze. Nawet nie przeszkadzały mi pewne ustępstwa w stosunku do treści noweli. Niektóre modyfikacje wypadły lepiej, inne gorzej, ale z końcowego efektu jestem zadowolony. Na początku również miałem pewne zarzuty do samego tytułu filmu, jednak po jego obejrzeniu rozwiały się one niemal tak szybko, jak się pojawiły. Uważam, że tytuł bardzo trafnie odzwierciedla treść produkcji. 'Mali ludzie w żółtych płaszczach’ brzmiałoby mniej poważnie dla produkcji filmowej, a wręcz śmiesznie. Uważam, że 'Kraina wiecznego szczęścia’ jest jedną z lepszych ekranizacji prozy Stephena Kinga i stawiam ją obok takich produkcji jak 'Zielona Mila’, czy 'Skazani na Shawshank’.

Autor: Mario