Haven sezon 4 odcinek 8

Ósmy odcinek „Haven” przynosi nam chwilę (tak mniemam) wytchnienia. W poprzednim epizodzie zamknięto pewne wątki i teraz właściwie niemal cała fabuła opiera się o kłopot tygodnia. Nie ma tutaj typowego przeplatania się kilku odrębnych wątków, kłopot naprzemiennie z mitologią. Taki powrót do korzeni można by rzec. I fajnie, drobna odmiana zawsze jest wskazana. Oczywiście nie dostajemy w 100 procentach tylko kłopotu, mamy tutaj jeszcze rozterki Duke’a i powolne budowanie nowego dłuższego wątku z Jeniffer w roli głównej ale są one raczej na drugim planie. Wszystko jest dobrze wyważone, proporcje właściwie zachowane i ogląda się to dobrze. Aczkolwiek kłopot tygodnia jest raczej średni.

A kłopot co ciekawe drugi odcinek z rzędu pojawia się u ludzi, którzy byli na nie odporni. Ciekawe, czy twórcy szykują jakąś nową ścieżkę w mitologii serialu czy to zwykły przypadek. Rzecz dotyczy braci Driscoll (tak, od wielebnego Driscolla) którzy zaczęli wytwarzać wokół siebie ciśnienie, które niszczy i zabija wszystko wokół. Oczywiście na ratunek rusza Nathan wraz z Audrey, którzy z kolei zmuszeni są prosić o pomoc Duke’a, który jak wspomniałem ma różne rozterki i nie jest skłonny do pomocy. Ogólnie wszystko to stwarza napięcie między Dukiem a Nathanem i Audrey oraz między Dukiem a Jeniffer. I właśnie te różne relacje między postaciami napędzają fabułę, ujawniane są pewne sekrety a nowy mitologiczny wątek idzie do przodu.

„Crush” to odcinek, który nie wybija się ponad przeciętność, kłopot tygodnia nie jest szczególnie ciekawy ale na szczęście inne wątki sprawiają, że nie jest to czas stracony. Coraz ciekawiej robi się na linii Duke – Jeniffer oraz Jeniffer – Dave & Vincent. Jestem zwyczajnie ciekaw co będzie dalej więc pozytywnie oceniam ten epizod.

Autor: nocny