Haven sezon 3 odcinek 10

Recenzja odcinka „Burned”

’Burned’ to kolejny epizod 'Haven’ potwierdzający, że tak naprawdę ten serial w trzecim sezonie to przede wszystkim wątek mitologiczny, który urozmaicany jest wątkami pobocznymi, czyli „kłopotami tygodnia”. Tak jak przez pierwsze dwa sezony serial niemal co odcinek skupiał się na nowych historiach tak teraz cały czas przewija się historia Audrey Parker, Colorado Kida, miasteczka Haven, strażników i ludzi z „kłopotami”. I każdy kolejny „kłopot” służy temu by pogłębić naszą wiedzę o wymienionych wątkach, by popchnąć akcję do przodu ale też zadać kolejne pytania. Taka formuła podoba mi się dużo bardziej niż schemat „co tydzień coś innego”.

W dziesiątym odcinku policjanci kontynuują dochodzenie w sprawie bolcowego zabójcy i dokonują dość szokującego odkrycia. Tymczasem jeden ze strażników sprowadza do Haven dziewczynkę, która ma moc wymuszania na innych mówienia i robienia tego czego ona chce. Sprawy oczywiście się komplikują a w wir wydarzeń wrzuceni zostają Duke, Nathan i Audrey. Dziewczynka staje pomiędzy Nathanem i Jordan co prowadzi do w sumie zaskakującego finału jeśli chodzi o tę parę. Zaskoczeń w tej odsłonie jest więcej, pada na przykład światło na prawdziwe podłoże relacji Nathana i Jordan, którym jest Audrey. Układanka ma coraz mniej brakujących elementów i poszczególne wątki stają się coraz bardziej jasne.

Zaskoczenia natomiast nie będzie co do mojej oceny nowego epizodu. Trzeci sezon stoi na dobrym poziomie i ten odcinek się nie wyłamuje. Jest bardzo interesujący, podoba mi się „kłopot” tygodnia, zwrot w relacjach bohaterów dodał kolejnych emocji, nowe fakty dotyczące bolcowego zabójcy to mocne uderzenie. A przyszłość Audrey rysuje się w ciemnych barwach, bardzo jestem ciekaw kolejnych epizodów wiedząc już, że powstanie czwarty sezon i musi nastąpić jakiś mocny twist.

Autor: nocny