Haven sezon 2 odcinek 7

Recenzja odcinka „The Tides That Bind”

Zaczyna robić się monotonnie, znów będę musiał chwalić. Nie, żeby mnie to nie cieszyło, przeciwnie, ale po pierwszym sezonie chyba w pewnych kręgach modne jest, a przynajmniej tak się utarło by po 'Haven’ przejechać się używając szerokiego wachlarza inwektyw. Przynajmniej w polskim Internecie, bo jak zauważyłem, na zagranicznych forach jest inaczej. Fakt, nie jest to wyjątkowy serial, ot, jeden z wielu, ale po obejrzeniu połowy drugiego sezonu trzeba powiedzieć, że poziom tej produkcji mocno się podniósł i zasługuje ona przynajmniej na przyzwoite oceny i opinie. Siódmy epizod to potwierdza bo to kolejna dobra odsłona serii.

Odcinek rozpoczyna się świetnie, mrocznie i chyba mogę użyć słowa mocno. Grupka dzieciaków stoi na pomoście nad wodą śpiewając piosenkę. Nagle spychają jednego z nich, co więcej, chłopak ma przywiązaną do nóg cegłę, co powoduje, że szybko zmierza on na dno. Reszta przypatruje się temu i kontynuuje przerwany na moment śpiew. Po chwili pojawia się mężczyzna, który woła ich na kolację i także przypatruje się bez emocji leżącemu na dnie dziecku. Następnego dnia na plaży ów mężczyzna zostaje znaleziony martwy z listem pożegnalnym. Audrey i Nathan rozpoczynają dochodzenie. Do akcji włącza się też Duke, bo martwy mężczyzna ma na ręce ten sam tatuaż, który posiada jego domniemany, przyszły zabójca.

'The Tides That Bind’ to dość poważny i posępny odcinek, zupełnie pozbawiony jakichkolwiek lekkich czy żartobliwych elementów. Całkowicie skoncentrowany na jednej sprawie mocno przykuwa do ekranu. Dotyka też rzeczy, które ciągną się od dłuższego czy krótszego czasu, jak sprawa kobiety łudząco podobnej do Audrey czy złowieszczego tatuażu, który prześladuje Duke’a. Końcówka natomiast znów pokazuje, że mamy dodatkowo do czynienia z jeszcze jedną historią, która na razie jest delikatnie zaznaczana z odcinka na odcinek. Wszystko to dało naprawdę solidny i ciekawy epizod, znów muszę użyć sformułowania „jeden z najlepszych”.

Siódmy odcinek przyniósł nam dość oryginalny pomysł, który został bardzo dobrze poprowadzony do samego rozwiązania, co przecież nie jest znakiem rozpoznawczym 'Haven’. Scenariusz tym razem jednak to mocny plus, jego realizacja również. Udało się też stworzyć świetną atmosferę i drugi raz z rzędu naprawdę wrażenie zrobiło na mnie samo zamknięcie odcinka. Pierwszy i drugi sezon serialu różnią się od siebie coraz bardziej. Brawo.

Autor: nocny