Haven sezon 1 odcinek 7
Recenzja odcinka „Sketchy”
Pisząc o szóstym epizodzie 'Haven’ wspomniałem, że jeśli dobrze to odbieram, to jest to niejaki hołd, czy też po prostu nawiązanie do jednaj z powieści Stephena Kinga. Mamy odcinek siódmy i muszę napisać to samo – zawiązanie fabuły 'Sketchy’ opiera się o pomysł kolejnej powieści Kinga. Co prawda akurat nie podobał mi się ani ten pomysł pisarza ani jego książka ale muszę przyznać, że przyjemnie oglądało mi się ten odcinek, poczułem się jak w domu.
Zaczynamy od dość dziwnej sytuacji, kiedy to mężczyzna ginie w brutalny sposób, kolejne części jego ciała zostają dosłownie złożone na pół przez jakąś niewidzialną siłę. Gdy Audrey i Nathan zaczynają śledztwo, mają miejsce kolejne dziwaczne wypadki, inny mężczyzna zostaje pokrojony wzdłuż ciała, kolejnemu zarastają skórą oczy, usta i uszy… Detektywi powoli łącząc ze sobą kolejne elementy orientują się, że w niebezpieczeństwie jest nie tylko każdy mieszkaniec, ale i całe miasteczko, które po prostu może przestać istnieć.
Mam jeden problem z tym serialem. Niby wszystko jest ok, ciekawy temat, świetna sceneria, jakiś tam klimat również wyłapuję, ale brakuje tu napięcia, tego co nie pozwoliłoby mi oderwać się od ekranu. Troszkę za mało tutaj się dzieje, jest kilka mocniejszych sytuacji a między nimi długie przestoje rozwiązywania zagadki. A owo rozwiązywanie przecież też powinno być frapujące. Tym razem ożywiłem się dopiero w drugiej części seansu gdy okazało się, że mamy do czynienia z nawiązaniem, o którym pisałem na początku. Myślę, że to świetny pomysł, by każdy epizod tego serialu miał swoje źródło w którejś z książek Kinga, na pewno wyżej oceniłbym ten projekt jako całość. Ostatnie dwa odcinki dostarczyły mi dużo frajdy właśnie przez odwołania do pomysłów Kinga.
Niemniej jednak odcinek ten oceniam podobnie jak poprzednie, bo nadal jest to po prostu średni serial, z gorszymi i lepszymi momentami. Duży plus za omawiane nawiązanie ale jednocześnie minus bo ów nawiązanie odnosi się do głupiego w mojej cenie pomysłu Kinga. Dodatkowo serial zyskuje dzięki postaci Duke’a, bardzo go polubiłem od pierwszego odcinka i zdania nie zmieniam, gdy tylko pojawia się on na scenie, skala mojego zadowolenia nieco wzrasta. I tak dokulamy się do końca sezonu pierwszego, który mam nadzieję będzie jedynym.
Autor: nocny