Haven sezon 1 odcinek 3

Recenzja odcinka „Harmony”

Początkowy entuzjazm z jakim przyjąłem serial „Haven” jakby troszeczkę zaczął przygasać. Nadal lubię ten serial i z przyjemnością będę go oglądał ale… po co wmieszano w to nazwisko Stephena Kinga i jego książkę? Spodziewałem się dużo większego nawiązania do „Colorado Kid” a tymczasem 99,99% serialu nie ma z Kingiem nic wspólnego. Wprawdzie mieliśmy już od tych samych producentów aż 6 sezonowy serial 'Martwa strefa’ dobrze oceniany przez Manda, w którym także zdecydowana większość zawartości wymyślona była przez twórców a nie Kinga, ale jednak główny wątek nawiązywał do treści książki. Tutaj niestety tego nie ma.

Kolejny odcinek to kolejna sprawa pełna nadnaturalnych zjawisk i nadprzyrodzonych mocy mieszkańców miasteczka. Obawiam się, że „Haven” będzie miał ten sam szkielet każdego odcinka i może to stać się nużące. Trzy odcinki to chyba jednak za wcześnie na takie oceny, aczkolwiek mam nadzieję, że twórcy nieco urozmaicą nam to widowisko i to w najbliższym czasie. Sama sprawa, jaką zajmują się Audrey i Nathan początkowo bardzo obiecująca i intrygująca ostatecznie została skierowana na tory, które nie do końca mi podpasowały. Pomysł skojarzył mi się z „Ręką mistrza”, a co myślę o tej książce może pamiętacie 😉

Po odcinku nieobecności powrócił Duke, postać, którą polubiłem, także tutaj mały plusik. Mały bo jednak postać ta nie odegrała szczególnie istotnej roli. Pozostała dwójka głównych bohaterów właściwie bez zmian, gra oraz postać jaką tworzy Emily Rose bardzo mi się podoba i nie mam zastrzeżeń. Lucas Bryant w roli Nathana także nie zaskoczył, paraliż twarzy mu nie przeszedł, facet ma spore szanse by wygrać ze Stevenem Segalem w konkursie na aktora jednej miny.

Ponownie zachwyca sceneria, mamy coraz więcej plenerów, przestrzennych lokacji i ujęć z lotu ptaka na miasteczko i okolice, które urzekają i przykuwają do ekranu. Tym razem odcinek obył się bez efektów specjalnych, więc kolejny mały plusik 😉 Audrey poznała ważny fakt w sprawie osoby ze zdjęcia w gazecie, dla której została w Haven, jednak ten niby główny wątek zdecydowanie za wolno się rozwija. Zważywszy, że serial ma tylko 13 odcinków i nie wiadomo czy dostanie zielone światło na drugi sezon, czego chcieliby producenci, myślę, że powinni bardziej skupić się na tym aspekcie, bo możemy zostać bez rozwiązania jedynego łącznika z „Colorado Kidem”.

Ostatecznie pozytywnie oceniam kolejny epizod tego serialu, czekam na kolejne, mam nadzieję, bardziej urozmaicone i bardziej skupione na głównym wątku, od którego tak naprawdę wszystko się zaczęło, czyli od książki „Colorado Kid” Stephena Kinga.

Autor: nocny