Desperacja
|
||
OpisWitajcie w miasteczku Desperacja w Newadzie, w którym nie znajdziecie żywej duszy. Mistrz horroru Stephen King, wraz z doskonałą obsadą przedstawia powodujący dreszcze film rodem ze współczesnego, ale wciąż nieujarzmionego Zachodu. W miasteczku rządzi szeryf, który ma w zanadrzu coś więcej niż tylko broń. Grupa opętanych przez demona pustynnych bestii przyłącza się do niego, by więzić podróżnych, a wśród nich małego chłopca głęboko wierzącego w siłę modlitwy. Turyści zostają wciągnięci w przerażającą grę o życie i łączą siły podejmując desperacką próbę ucieczki przed oprawcą. A poprowadzi ich mały chłopiec. |
||
Galeria zdjęć: |
||
Recenzja |
||
Widząc, kto jest reżyserem najnowszego filmu na podstawie powieści Stephen Kinga mogę powiedzieć: „Mick Garris? I love 'Critters 2!”. Nie ma się co oszukiwać. Mick Garris, mimo iż jest wielkim fanem twórczości Kinga, wielkich ekranizacji nie stworzył. 'Bastion’ w jego wykonaniu, jest przeciętnym mini serialem i nie spełnia oczekiwań widzów. Wiele błędów technicznych i w obsadzie robi swoje. 'Lśnienie’ w wersji telewizyjnej mogłoby być całkiem ciekawe, gdyby je o połowę skrócić i gdyby wcześniej niejaki Stanley Kubrick nie nakręcił swojej wersji. 'Jazda na Kuli’? Dobry film dla fanów, słaby dla reszty publiczności. O 'Lunatykach’ i 'Autostradzie Strachu’ wolałbym nie wspominać.
Tak więc, biorąc pod uwagę kto dowodzi projektem 'Desperacja’ i to, że książka ta znajduje się na końcu mojego rankingu powieści Kinga, nie spodziewałem się rewelacji po tym obrazie. Liczyłem jedynie na w miarę poprawny film, znów przeznaczony tylko dla Kingowców. Muszę przyznać, że Garris pozytywnie mnie zaskoczył. Jego najnowsze „dziecko” ogląda się bardzo dobrze. Nie ma przestojów w akcji. Przez ponad 2 godziny akcja brnie cały czas do przodu. Kolejnym elementem, który cieszy, jest fakt, że od strony technicznej w końcu telewizyjna produkcja Micka stoi na bardzo wysokim poziomie. Nie ma tu miejsca na prymitywną „Rękę Boga”, czy też żałosne „Chodzące Żywopłoty”. Sceny ze zwierzętami są naprawdę porządnie zrobione. Widząc stado kojotów siedzących wzdłuż pustej drogi, faktycznie człowieka mogą przejść dreszcze. Muzyka w 'Desperacji’ może nie powala, ale idealnie współgra z obrazem. W każdym bądź razie, rolę swoją spełnia. Na aktorów też nie można ponarzekać. Lubiany przeze mnie Steven Weber odgrywa rolę Steve’a Amesa bardzo dobrze. Ron Perlman jako zły gliniarz jest wyśmienity. Tym razem Garrisowi udało się nawet nie popełnić błędów w obsadzie ról żeńskich, oraz dziecięcych, co zdarzyło mu się już parę razy. Jedynie Tom Skerritt gra przeciętnie. Wydaje mi się, że John Edward Marinville, mógł być przedstawiony trochę ciekawiej. O fabule pisać nie będę, bo jeżeli ktoś czytał książkę, to wie, czego się spodziewać. Nie zauważam praktycznie żadnych odstępstw od pierwowzoru. Warto dodać, że scenariusz napisał sam King. To, co nie wyszło przy 'Lśnieniu’, tutaj sprawdza się w 100%. A jeżeli ktoś nie czytał, to odsyłam do księgarni, bądź biblioteki. Bo nawet słaby King jest wart przeczytania. Po zakończeniu seansu, nabrałem nadziei, że kolejne projekty duetu King/Garris, mogą być równie dobre jak ten. W końcu udało im się stworzyć obraz, który może się spodobać osobom, które nie lubują się w twórczości Króla. Mam nadzieję, że twórcy nie będą mieli żadnych sprzeczek z ludźmi z ABC, dla której to stacji film ten został nakręcony, związanymi ze znacznymi opóźnieniami premiery 'Desperacji’ i niekorzystnym dniem i godziną jej emisji. Liczę, że kolejne projekty będą nadal powstawać, gdyż filmowa 'Desperacja’, moim zdaniem, dokonała rzeczy naprawdę trudnej. Mianowicie przewyższyła swój książkowy oryginał. Całość podsumuję jednym zdaniem: „Mick Garris? I love 'Desperation’!” Autor: ingo |