Cmentarna szychta
|
||
OpisMałe miasteczko na południu USA. W otwartej ponownie, po wielu latach, fabryce przeróbki wełny – Tekstylia Beckmana, z powodu upałów pracuje się tylko na nocnej zmianie( z górn. szychcie) od 23 do 7 rano. Nowy właściciel zakładu Warwick (Stephen Macht) pragnąc nie dopuścić do zamknięcia fabryki (warunki higieniczne urągaja wszelkim normom , zatrzęsienie szczurów i myszy) zatrudnia tępiciela Eksterminatora Tuckera Clevelanda (Brad Dourif). Fabrykę otacza ponadto ponura tajemnica gnieżdżcych się w niej złych mocy. Pewnego ranka jeden z pracowników Jason Reed (Jonathan Emerson) obsługujący maszynę do wełny i pracujący ze względów na oszczędności właściciela sam ,zostaje znaleziony rozszarpany przez maszynę. Szczątki oblepione były szczurami. Na jego miejsce Warwick przyjmuje Johna Halla (Brian Banks) absolwenta collegu, włóczącego się po kraju, często zmieniającego miejsce pracy… |
||
Galeria zdjęć: |
||
Recenzja |
||
’Cmentarna szychta’ to jedno z lepszych opowiadań umieszczonych w zbiorku. Czytając je po raz pierwszy nie zachwyciłem się nim tak bardzo, jak sięgając po nie po raz kolejny. Stąd też zasiadając do obejrzenia filmu, nie ukrywam, że poprzeczka była podniesiona dość wysoko. Być może nawet zbyt wysoko… John Hall (David Andrews) jest człowiekiem po przejściach, który nie umie długo usiedzieć w jednym miejscu. Ciągle przenosi się z miasta do miasta, zmieniając raz za razem pracę. Los chce, że tym razem trafia do Gates Falls, gdzie jest akurat zapotrzebowanie na nowych pracowników w fabryce o znajomo brzmiącej nazwie Bachman Mills. Już na samym początku Hall wdaje się w konflikt ze swoim przełożonym – niejakim Warwickiem (Stephen Macht). Ten zaś, niejako w odwecie, angażuje Johna do prac porządkowych, gdzie będzie musiał uporać się z plagą szczurów, która od dłuższego czasu nawiedza fabrykę. 'Cmentarna szychta’ to ekranizacja opowiadania pod tym samym tytułem umieszczonego w zbiorze 'Nocna zmiana’. Nazwa ta jest również żargonowym określeniem nocnej zmiany w fabryce lub zakładzie przemysłowym. Na wstępie należy zaznaczyć, że produkcja ta jest bardzo luźną adaptacją utworu Kinga. Już sam początek filmu odbiega od treści opowiadania – widzimy oto mały pokaz możliwości gryzoni, z którymi będzie mieć później do czynienia główny bohater. Ekranizacja ta ukazuje wiele wątków zmodyfikowanych, wiele jest także elementów nowych. To samo tyczy się bohaterów. Momentami można się w tym wszystkim pogubić. I tak na przykład Halla poznajemy w momencie, w którym przybywa do Gates Falls, gdzie od razu wdaje się w niepotrzebne animozje z miejscowymi pracownikami fabryki. Nowością jest tu też wprowadzenie ekscentrycznego i nieco szalonego szczurołapa Clevelanda (Brad Dourif), który do gryzoni ma jakiś osobisty uraz (swoją drogą to chyba najbardziej wyrazista postać w całej produkcji). Ponadto otyły Polak – Wisconsky, który w opowiadaniu tak bardzo nie cierpiał szczurów, tutaj jest… kobietą, która jako jedna z pierwszych nawiązuje kontakt z Hallem. Warwick w filmie ma dużo więcej grzeszków na sumieniu. Jego osoba jest jednym z nielicznych elementów, które wypadły lepiej niż na papierze. Można by tu jeszcze długo wymieniać i wymieniać te niezgodności. I o ile w opowiadaniu napięcie ciągle rosło, osiągając apogeum w finale, o tyle w adaptacji gdzieś w połowie filmu zupełnie zanika, zaś sam koniec jest zbędnie wydłużony i nie dostarcza takiej satysfakcji i dreszczyku emocji jak opowiadanie. Zresztą koniec jest całkowicie inny niż pierwotne dzieło Kinga. Pochwalić należy całkiem niezłe efekty specjalne. Fani gore w paru miejscach będą mieli zawiesić na czym oko. Aktorstwo nie razi w jakiś szczególny sposób, ale też nie porywa specjalnie. Wyróżniłbym tutaj jedynie Brada Dourifa jako szczurołapa oraz Stephen Macht jako Warwicka. Te dwie postacie jako chyba jedyne posiadają pewną magię, która dodaje im autentyzmu. Szkoda, że główny pozytywny bohater nie posiada tego czegoś. W produkcji tej można odnaleźć kilka smaczków, nawiązujących do twórczości Króla. I tak fabryka, gdzie rozgrywa się akcja nazywa się Bachman Mills (Zakłady Bachmana), zaś Jane Wisconsky twierdzi, że pochodzi z Castle Rock. Niby jest to mała rzecz, ale jednak cieszy. Nie rekompensuje nam to jednak reszty filmu, którego do najlepszych ekranizacji nie sposób zaliczyć. Podsumowując, należy stwierdzić, że 'Cmentarna szychta’ nie grzeszy wiernością w stosunku do opowiadania. Myślę, że to przede wszystkim zgubiło tę produkcję. Ralph S. Singleton – twórca tej adaptacji chyba zbyt mocno popuścił wodze wyobraźni, bo efekt końcowy niestety nie powala. Autor: Mario |