Jest Legendą. Antologia w hołdzie Richardowi Mathesonowi

Światowa czołówka twórców literatury grozy składa najlepszy możliwy hołd jednemu z nich – Richardowi Mathesonowi, autorowi m.in. powieści „Jestem legendą” i scenarzyście kultowego serialu „Strefa mroku”.

Oryginalne, pisane specjalnie z tej okazji opowiadania wykorzystują i rozwijają wątki twórczości Mathesona, na nowo ożywiając jego osobliwy, przerażający i całkowicie prawdziwy świat. Znajdziemy tu owoc pierwszej współpracy na linii ojciec – syn, Stephen King – Joe Hill (znakomicie napisana i trzymająca w napięciu historia krwawego pojedynku na szosie), swoje najcięższe działa wytaczają m.in. Nancy A. Collins (pełna seksu i przemocy upiorna opowieść o nawiedzonym domu), F. Paul Wilson (zaskakująca opowieść mężczyzny, którego życiowym celem jest utrudnianie egzystencji swoim sąsiadom) i John Shirley (historia mężczyzny, który cofa się w czasie, by zapobiec samobójstwu swojej dziewczyny). Wstęp napisał sam Ramsey Campbell, legenda brytyjskiego horroru. Miłośnicy twórczości Mathesona będą zachwyceni, a siła i jakość opowiadań zadowoli wszystkich fanów literackiej grozy.

Opowiadanie Kinga i Hilla nosi tytuł „Gaz do dechy”, natomiast tekst Micka Garrisa to „Ja również jestem legendą”.

Autorzy opowiadań: Joe Hill, Stephen King, F. Paul Wilson, Mick Garris, John Shirley, Thomas F. Monteleone, Michael A. Arnzen, Gary A. Braunbeck, John Maclay, William F. Nolan, Ed Gorman, Barry Hoffman, Richard Christian Matheson, Joe R. Lansdale, Nancy A. Collins, Whitley Strieber


Recenzja „Jest Legendą”


„Jest Legendą” to antologia złożona w hołdzie Richadowi Mathesonowi i powiem szczerze, że miałem ogromne opory by po nią sięgnąć. Samo opowiadanie Kinga i Hilla jest sporym wydarzeniem i dla fanów obu pisarzy to dość konkretny powód na zakup tej pozycji. Książka to jednak nie tylko to jedno opowiadanie, a nieznajomość twórczości Mathesona trochę na starcie zniechęca. Przyznam, że wstęp Ramseya Campbella wcale nie ułatwia nam rozpoczęcia tej przygody. Pisarz rzuca jednym tytułem za drugim i na laika przedmowa działa zwyczajnie odstraszająco. Znacznie bardziej zachęciła mnie króciutka notka redakcyjna, w której Christopher Conlon w prosty sposób mówi dlaczego zdecydował się właśnie na taką książkę. Tak czy inaczej, pomimo początkowych oporów, zasiadłem do lektury i teraz mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że absolutnie nie żałuję.

Książka składa się z piętnastu opowiadań, które można podzielić na dwie grupy – sequele/prequele i wariacje, czyli całkowitą dowolność, począwszy od inspiracji jednym zagadnieniem, przez konkretne teksty, na hołdzie za całokształt kończąc. Obie grupy mają swoich faworytów, ale też w każdej znalazły się teksty nieco słabsze. Dla laików zdecydowanie ciekawsza jest ta druga i tak naprawdę dawała ona też pisarzom największe pole do popisu.

Najpierw przyjrzyjmy się kontynuacjom oraz prequelom tekstów Mathesona. I tutaj moim faworytem jest „Powrót do Piekielnego Domu” Nancy A. Collins. Wbrew temu co mógłby sugerować tytuł, jest to historia rozgrywająca się przed tą, którą opowiedział Matheson i jest to naprawdę świetne opowiadanie o nawiedzonym budynku. Fani kingowej „Czerwonej Róży” znajdą się w małym raju. Jest to jedno z dłuższych opowiadań, ale warto już na wstępie zaznaczyć, że w przypadku tej antologii to właśnie dłuższe teksty moim zdaniem sprawdziły się najlepiej. Mówiąc o kontynuacjach należy mocno podkreślić tytuł „Wezwany” F. Paula Wilsona. Kapitalny tekst o człowieku, który przeprowadza się na przedmieścia i stopniowo sieje zamęt w spokojnej społeczności. Moim zdaniem na uwagę zasługuje też „Ja również jestem legendą” Micka Garrisa. Opowiadanie ma raczej słabe recenzje i nie radzę nastawiać się na jakąś ważną opowieść będącą genezą „Jestem legendą”, ale jest to naprawdę sprawnie skrojona historyjka i ja podczas lektury bawiłem się wyśmienicie. Kciuk w górę daję też tekstowi „Piękno odebrane ci w tym życiu istnieje wiecznie” Gary’ego A. Braunbecka, choć w tym jedynym przypadku, strasznie żałuję, że najpierw nie przeczytałem oryginału. Bardzo spodobała mi się końcówka „Button, Button”, na którym bazował ten pisarz i niestety jest to chyba jedyne opowiadanie w zbiorze, które zdradza wszystko co ciekawe w tekście Mathesona. Tak czy inaczej, nie żałuję, że chociaż w sferze wyobraźni zapoznałem się z ta historią. Niestety w tej grupie znajdziemy też tytuły, na których się lekko zawiodłem. Pierwsze to „Powrót do Zachary” Williama F. Nolana. Mam wrażenie, że stajemy tu przed kontynuacją naprawdę dobrego tekstu, ale sam „Powrót” ma także ogromny potencjał. Rozwija się doskonale, czyta wyśmienicie, gdy nagle… po prostu się urywa. Autor sili się na zaskakujące zakończenie rodem z seriali typu „Opowieści z krypty”,problem w tym, że my już wiemy ze wstępu, z czym mamy tutaj do czynienia i ta końcówka absolutnie niczym nie zaskakuje. Szkoda, bo były przesłanki na dobrą, brutalną i przede wszystkim straszną opowieść. Umiarkowanie przypadł mi do gustu też „Skrzeczy jak ja” Michaela A. Arnzena, ale w tym przypadku warto chyba sięgnąć najpierw po pierwowzór, szczególnie że jest on dostępny w naszym kraju. Możliwe, że wtedy odbiór opowiadania będzie zupełnie inny.

Druga grupa, czyli wariacje, to około sześciu tekstów i nie spodobał mi się jeden („Venturi”), któremu nie będę poświęcał większej uwagi, ale pozostałe to w zasadzie same petardy. Zacznijmy od „Gazu do dechy” Stephena Kinga i Joe Hilla. To dość brutalna, ale też całkiem rozrywkowa historia sensacyjna o gangu motocyklistów i zemście na drodze. Jeśli lubicie debiut Spielberga „Pojedynek na szosie” lub serialowy hit stacji FX „Synowie Anarchii”, ale przede wszystkim jeśli lubicie Kinga i Hilla, to jest to lektura obowiązkowa. Kolejnym świetnym tekstem jest „Nawrót” Eda Gormana. To historia o zazdrości, która rozwija się perfekcyjnie i także nagle zostaje urwana, ale w tym przypadku, gdy do czytelnika dociera sens tego finału, to jest jak uderzenie cegłą w twarz. Naprawdę jestem cały czas pod wrażeniem tego opowiadania. Znalazło się tutaj też coś dla fanów prostych historyjek z dreszczykiem. „Zdobycz” Joe R. Lansdale’a to opowieść o morderczej lalce, która walczy ze swoim właścicielem i choć temat ani ambitny ani świeży, to opowiadanie dostarcza tak pokaźnej dawki świetnej rozrywki, że z miejsca staje się jednym z faworytów. Na sporą uwagę zasługuje też „Samoistna wyspa” Barry’ego Hoffmana, w której poznajemy niesamowitą historię człowieka, którego życie wywraca się z dnia na dzień do góry nogami. I na zakończenie ostatnie warte uwagi opowiadanie z tej grupy – „Dwa strzały z Fotogalerii Fly’a” Thomasa F. Monteleone’a. Autor zaczerpnął od Mathesona tylko sposób podróży w czasie i ta część jest akurat nieco słaba. Do tego momentami tekst jest zbyt „podręcznikowy” – opis scen na Dzikim Zachodzie potrafi czasem uśpić czytelnika – ale ostatecznie jest to dobre opowiadanie z ciekawą końcówką.

W podsumowaniu powinienem jeszcze raz zachęcić Was do kupna książki. Tak się jednak składa, że ja doskonale rozumiem obawy przed tą lekturą. Sam jednak nie żałuję tego, że się przełamałem. To naprawdę bardzo dobra antologia i nieznajomość twórczości Mathesona nie wpływa na odbiór książki. Wręcz przeciwnie, „Jest Legendą” daje szansę by choć pobieżnie zapoznać się tematyką jaką poruszał człowiek, który sam jest legendą w gatunkach tak przez nas uwielbianych – horrorze, fantastyce i wszelkich opowieściach niesamowitych. Jeśli zaś nie obchodzi Was Richard Matheson, to pozostaje jeszcze kwestia wspólnego opowiadania Kinga i Hilla, a jest to wydarzenie, którego żaden fan nie powinien opuścić. Jakby na to nie patrzeć, ta książka to pozycja, którą powinien bardzo mocno zainteresować się każdy miłośnik Stephena Kinga i Joe Hilla oraz każdy kto lubi dobrą literaturę i świetne opowieści niesamowite.

Autor:
Mando


Recenzja „Gaz do dechy”


„Gaz do dechy” to bez wątpienia tekst, który napędza całą antologię „Jest legendą”. Wielu czytelników usłyszało o zbiorze poświęconym Richardowi Mathesonowi jedynie ze względu na to opowiadanie, które samo w sobie jest dużym wydarzeniem. Redaktor antologii, Christopher Conlon, dokonał więc świetnego marketingowego zagrania proponując Stephenowi Kingowi i jego synowi Joe Hillowi napisanie ich pierwszego wspólnego tekstu. W Ameryce, gdzie twórczość Richarda Mathesona jest powszechnie znana i zasłużenie ceniona, antologia poradziłaby sobie całkiem nieźle i bez kolaboracji Kingów. Jednak nie wydaje mi się, by jakikolwiek polski wydawca zainteresował się tą pozycją, gdyby nie ów tekst. Wystarczy spojrzeć na naszą okładkę, by zobaczyć, które nazwiska mają przyciągnąć czytelników i które opowiadanie jest najważniejsze.

O wyjątkowości opowiadania Kingów może również świadczyć to, jak zostało ono potraktowane już poza samą antologią. W niedługim czasie po jej ukazaniu, został wydany audiobook pod tytułem „Road Rage”, składający się z tekstu Stephena i Joe oraz z opowiadania „Duel”, oryginalnej historii Mathesona, która posłużyła w tym przypadku za inspirację. Żaden inny tekst z tej antologii nie ukazał się w taki sposób ze swoim 'mathesonowym’ odpowiednikiem. Co więcej, w lutym 2012 roku, oba opowiadania zostaną przeniesione na kartki komiksu dzięki wydawnictwu IDW. W lipcu 2008 roku mówiło się nawet o ekranizacji „Gazu do dechy”. Prawa do niej wykupił Nick Wechsler. Jednak od tamtego momentu sprawa nie ruszyła do przodu…

Zaczynając mówić o samym tekście warto zwrócić uwagę, że jest to jeden z trzech najdłuższych tekstów w antologii. Nie mamy tu więc do czynienia z króciutką historią, a bardziej z kompletną opowieścią. Biorąc pod uwagę, że wszystkie opowiadania z antologii bazują w jakiś sposób na twórczości Mathesona można mieć obawy, co do przyjemności czerpanej z lektury. Czy będzie ona całkowita, czy jednak umkną pewne nawiązania, czy nawet jej sens. W przypadku 'Gazu do dechy” nie mamy się o to co obawiać. Jest to tekst jedynie bazujący na tym samym pomyśle co oryginał. U Mathesona mieliśmy kierowcę samochodu osobowego, na którego uwziął się kierowca ciężarówki. U Kingów natomiast z tirem musi się zmierzyć klub motocyklowy. Dobra zmiana, która umożliwia podniesienie liczby wypadków śmiertelnych i uatrakcyjnienie tekstu.

Kingowie dobrze wiedzieli, że ich pierwszy wspólny projekt będzie ważnym wydarzeniem. Dlatego też postanowili mrugnąć do czytelnika okiem i w głównych rolach obsadzić postaci, które łączy relacja ojciec-syn. Nie wierzę w to, by ukazanie jej miałoby w jakiś sposób odzwierciedlać rzeczywistość, ale jest to na pewno zagranie, które dodaje sporo smaczku do opowiadania. Warto też zwrócić uwagę, że sama fabuła jest bardziej złożona niż u Mathesona i może w pewnym momencie zaskoczyć tych, co mają w pamięci jego utwór, bądź jego ekranizację w reżyserii Stevena Spielberga, która w Polsce jest znana pod tytułem „Pojedynek na szosie”. Autorom należy się za to duży plus.

O treści opowiadania nie ma sensu więcej pisać. Warto się samemu przekonać jak rozwinie się akcja i jakich decyzji dokonają bohaterowie. Tekst czyta się bardzo przyjemnie i nie raz pojawia się uśmiech na twarzy spowodowany rzuconym przez Kingów żartem. Można odczuć, że motocykle i ludzie wokół nich skupieni nie są im w pełni obcy. Fani Stephena może pamiętają, że rok temu zagrał on epizodyczną rolę w trzecim sezonie serialu „Synowie Anarchii”, który rozgrywa się właśnie w takim środowisku.

Na koniec pozostaje pytanie, czy warto kupować antologię dla jednego tekstu, nawet jeżeli reszta może wydawać się mnie nie interesować. W tym przypadku odpowiedź jest twierdząca. Warto. Jest to tekst przede wszystkim udany. Wprawdzie do czołówki opowiadań, zarówno Kinga jak i Hilla nie dociąga, ale trudno powiedzieć o nim złe słowo. No i nie wiadomo czy ukaże się ono w jakimś autorskim zbiorze opowiadań. Poza tym pamiętam swoją sytuację sprzed roku jak usłyszałem o wspomnianej wyżej rólce Kinga. Wtedy też postanowiłem zaznajomić się z „Synami Anarchii” i odkryłem, że jest to serial z najwyższej półki i do każdego kolejnego odcinka zasiadam z ogromnym zainteresowaniem. Podobnie może być w tym przypadku. Zaznajamiając się z „Jest legendą” możemy odkryć wielkiego pisarza, jakim zapewne jest Richard Matheson. Już sam fakt, że powstała taka antologia jest dowodem na to, że warto to uczynić.

Autor:
ingo