Christine – model Plymouth Fury 1958 [1:18]
Kolekcjonerski model Christine wyprodukowany został przez firmę ERTL specjalizującą się w replikach samochodów tworzonych w różnych skalach. Pierwsze na co wypada zwrócić uwagę to pudełko. Nie jest ono fabrycznie foliowane więc ortodoksyjni kolekcjonerzy będą mogli choć raz obejrzeć figurkę nie tylko „przez szybkę”. Na każdej ze ścian pudełka znajduje się logo filmu Christine i elementy z okładki DVD – samochód, światła i oczy Leigh Cabot odbite w lusterku. Poza elementami filmowymi jest jednak zbyt dużo grafik nie związanych z ekranizacją Kinga. Na każdej ściance mamy wielkie logo „Joy Ride”, grafiki producenta, informacje o produkcie w kilku językach itd. Na tylnej ściance znajdziemy natomiast informacje o samym filmie (także w dwóch językach). Pudełko od wewnątrz stylizowane jest na blachę imitującą ścianę garażu (choć tylna ścianka za samochodem jest tak słabo widoczna, że trzeba mieć sporą wyobraźnię by to dostrzec). Do wewnętrznej ścianki przyklejona jest antenka radiowa, która umiejscowiona jest w taki sposób, że bardzo łatwo jej nie zauważyć.
Sam samochód wykonany jest w skali 1:18 i trzeba przyznać, że filmowa wersja Christine została tu oddana z ogromną dbałością o szczegóły. Choć jednocześnie wypada zaznaczyć, że nie jest to idealna replika. Porównując z filmową wersją widać rozbieżności w kształtach i niektórych proporcjach. Są to jednak drobiazgi. Ogólnie samochód odtworzono niemalże idealnie. Nawet tablica rejestracyjna zgadza się z filmowym odpowiednikiem (California. CQB 241). Również wnętrze samochodu, które w zasadzie pozostaje niewidoczne dzięki ciemnym szybom, jest w miarę wiernie odtworzone. Można się przyczepić do takich rzeczy jak czarna kierownica (w filmie była biała), ale jednocześnie cieszą takie drobiazgi jak choćby stare radio (niestety nie gra Rock and Rolla:-)). Samochód ma kilka ruchomych części. Są to otwierane drzwi, bagażnik i klapa od silnika. W bagażniku znajdziemy zapasowe koło, zaś pod maską świetnie odtworzoną replikę silnika. Wewnątrz samochodu znajdziemy za to ruchome przednie siedzenia. Oczywiście jeśli ktoś chciałby to potraktować jako kosztowną zabawkę to może odkręcić samochód od podstawki i wykorzystać ruchome koła. Wypada wspomnieć, że spód samochodu też prezentuje się niesamowicie. Mimo, że żaden szanujący się kolekcjoner nie pozbędzie się podstawki, to po odkręceniu samochodu naszym oczom ukazuje się rewelacyjnie wykonane podwozie. I tu czeka mała niespodzianka. Po stronie kierowcy znajduje się włącznik przednich świateł. Efekt jest piorunujący i naprawdę bardzo rzeczywisty, a także… dla każdego kto zna tę historię, upiorny. Światła działają na 3 baterie LR44, które dostępne są już w zestawie.
Dla wielu fanów niestety zaporowa może być tu cena. Oczywiście jeżeli ktoś ma na co dzień kontakt z tego typu kolekcjonerstwem to wie, że nie jest ona jakoś zbytnio wygórowana. Zwykłe plastikowe figurki osiągają ceny niewiele niższe, a tutaj mamy metalową replikę, a nie zabawkę. Niestety w światku fanowskim Stephena Kinga, kolekcjonerstwo figurek nie jest czymś popularnym. Tego typu gadżety w zasadzie nie istnieją i nawet firmy specjalizujące się w figurkach horrorowych, nie posiadają w swojej ofercie nic z Kinga. Zresztą wydaje mi się, że typowy fan Kinga jest też typowym czytelnikiem, który po zapoznaniu się z ceną 160-200 zł, prędzej postukałby się w czoło niż kupił do kolekcji samochód „zabawkę”. No cóż, ja bardzo cieszę się z tego, że ten model zasilił moją kolekcję i choć nadal trzymam go w oryginalnym opakowaniu (w którym jest prawie niewidoczny), to jest to jeden z głównych eksponatów na moim regale.
Autor tekstu: Mando